Fisker Karma nie chce umrzeć. 13 lat po premierze debiutuje w kolejnym wydaniu
Fisker Karma ujrzał światło dzienne 13 lat temu. Co jak co, ale Henrik Fisker stworzył naprawdę ponadczasową linię nadwozia, gdyż po drobnych zmianach żyje ona po dziś dzień. Teraz debiutuje w nowym wydaniu, jako Karma Gyesera. I nie jest to pierwsze nowe wydanie. Ba, to kolejna marka, która korzysta z tej konfiguracji
- Fisker Karma zadebiutował w 2011 roku
- W produkcji była tylko rok, ale sam model przetrwał bankructwo firmy
- Od tamtej pory Karma stała się bazą dla trzech firm: VLF, Karma i Drako
- Jest to więc kolejne wydanie tego modelu - tym razem w pełni elektryczne
O tym, dla jakich firm Fisker Karma stał się bazą, można napisać solidną pracę naukową. Pierwsze wcielenie firmy Henrika Fiskera pojawiło się i ekspresowo znikło, ale odcisnęło piętno na rynku motoryzacyjnym. Karmę pokochały gwiazdy Hollywood i muzyki, co dało jej dużą rozpoznawalność. A później przyszły kolejne wcielenia.
Z masy upadłościowej "pierwszego Fiskera" wykupiono projekt tego modelu i stworzono markę Karma Automotive. Tam, pod różnymi nazwami, produkowano ten model jako hybrydę plug-in. W między czasie pojawił się też projekt VLF Destino, z V8 z Corvette ZR1 pod maską. Tuta jednak produkcja nie ruszyła.
Kolejnym wcieleniem Karmy było Drako GTE, czyli elektryczna i bardzo szybka wersja tej konstrukcji. Tutaj ponoć miało powstać tylko 25 egzemplarzy, ale słuch o nich zaginął.
Teraz Fisker Karma powraca znowu pod marką Karma Automotive jako... Karma Gyesera. I jest elektrykiem, który ma celować w najbardziej wymagających klientów.
Co jak co, ale Fisker Karma był genialnie narysowany. Gyesera to potwierdza
Tak naprawdę nadwozie przeszło sporo zmian, ale cały czas widać w nim linie pierwowzoru. A te nie chcą się starzeć. Styliści Karmy nie mieli więc ciężkiej pracy. Nowy pas przedni i odświeżony tył pasują do lekkiej i niskiej bryły tego samochodu.
Odświeżone jest też wnętrze. Cała konsola centralna to teraz duży wyświetlacz, który wpleciono w bryłę kokpitu liczącego już 13 lat. Czy wygląda to źle? Ani trochę! Wręcz przeciwnie, ten samochód prezentuje się bardzo dobrze w środku.
Karma Gyesera korzysta z akumulatora o pojemności 120 kWh
Co ciekawe nie oznacza to wielkiego zasięgu. Mowa tutaj o nieco ponad 400 kilometrach. Osiągi też nie rzucają na kolana. 590 KM zapewnia sprint do setki w 4,3 sekundy, a prędkość maksymalna to 220 km/h.
Karma nie celuje jednak w masowego klienta. Ta mała marka chce sprzedać raptem 2000 takich samochodów w ciągu 3-5 lat. Niskie ambicje, czy realistyczne podejście? Trudno powiedzieć - ale na pewno będzie to bardzo rzadki widok na drogach, o ile oczywiście znajdą się chętni.