KIA Picanto 1.1 CRDi Optimum
Mówię: Kia Picanto Diesel. Myślisz sobie: małe, tandetne, powolne i nudne auto. Życie czasami zaskakuje, ale samochody zaskakują jeszcze częściej. Najmniejsza Kia z malutkim Dieslem to rasowy, wesoły, wręcz pikantny samochód. Naprawdę!
Ostatnia mała Kia to model Pride (z ang. duma). Jednak żadnego powodu do dumy nie było. Pride była mała, ciasna, brzydka i powolna. O takich autach trzeba jak najszybciej zapomnieć. W 2004 roku Picanto zupełnie zerwała ze wstydliwym poprzednikiem. Diesel uzupełnił ofertę dopiero w zeszłym roku.
Zanim ruszymy z piskiem opon (tak, tak, to jest możliwe), spójrzmy głęboko w oczy Picanto. Sylwetka ma charakter i styl. Jest mocna, zwarta i korpulentna. Duże światła przednie przypominają nieco oczy Pokemonów. Urocze. Wznosząca się nagle linia szyb bocznych to zbędny, ale fajny gadżet. Stylistycznie Picanto gra w tej samej lidze co Fiat Panda. Włoch i Koreańczyk nie są tak futurystyczni, tak młodzieżowi i tak funky jak trio C1/ 107/ Aygo, ale z drugiej strony nie są jak VW Fox, który nie ma designu i którego po prostu zapomniano zaprojektować.
Wnętrze byłoby banalne i przygnębiające, gdyby nie pomarańczowa tapicerka, radio z możliwością wyboru koloru podświetlenia (dziki róż jest najlepszy!) i trójramienna, mięsista kierownica. Materiały są twarde, ale poprawnie spasowane. Jedyne stuki pochodzą z materiałowego dachu (opcja).
Żadnych rewelacji w dziedzinie schowków. Bagażnik jest mikroskopijny. Miejsca w drugim rzędzie przydałoby się więcej. Z przodu jest dość przestronnie, ale wszystko psuje fotel. Siedzisko jest płaskie, poziome w stosunku do podłogi i zdecydowanie za krótkie. Mało to wygodne, a często wręcz męczące. Nie przeszkadza szczególnie brak regulacji wysokości fotela i regulacja kierownicy tylko na wysokość.
Konsola centralna jest wyraźnie zwrócona w stronę kierowcy - prawie jak BMW. Obsługa deski rozdzielczej nie sprawia kłopotu. Tylko to radio... Można sobie wybrać kolor podświetlenia, grafika wyświetlacza stoi na bardzo wysokim poziomie, a jakość dźwięku nie jest zła. Ale gorzej z obsługą. Przyciski są malutkie, beznadziejnie oznaczone, a niektóre rozwiązania mało logiczne. Do poprawki.
Przekręcamy kluczyk i wszystko zaczyna się trząść. Prawie traktor. Silnik rozgrzewa się dość szybko, więc poziom wibracji i hałasu spada. Ale zawsze raczej czuć organoleptycznie niż słychać, że pod maską coś klekocze. Malutki, trzycylindrowy diesel 1,1 o mocy 75 KM sprawia, że Picanto wydaje się mułowate i ociężałe. Ale tylko na papierze! Subiektywnie masz wrażenie, że auto ma grubo ponad 100 koni. Chętnie przyspiesza, elastyczność jest zadowalająca, a przy wyższych obrotach silniczek nawet przyjemnie mruczy. Przyjemnie się tym jeździ! Spalanie takie, jak można oczekiwać - ograniczone do minimum. Zbiornik paliwa ma tylko 35 litrów pojemności.
Silnik ożeniono z 5-biegową skrzynią mechaniczną. Przełożenia są krótko zestopniowane, więc nie obędzie się bez częstego sięgania po lewarek. Nie szkodzi. Skrzynia działa dość precyzyjnie, biegi wchodzą bez problemów, a lewarek przyjemnie układa się w dłoni. Zawieszenie? Jest twardo. Auto często podskakuje, dobija i momentami tak nim trzęsie, że zastanawiasz się, co ty tutaj robisz. Przy szybkiej jeździe to nie przeszkadza, ale fani komfortu muszą poszukać gdzie indziej.
W mieście Picanto czuje się jak ryba w wodzie. Lekki i bezpośredni układ kierowniczy pozwala szybko i bezproblemowo przeskakiwać z pasa na pas, miniwymiary ułatwiają wciskanie się w niewielkie luki, a dynamiczny silnik potrafi zawstydzić większe, mocniejsze i poważniejsze auta. Jazda Picanto sprawia autentyczną frajdę. Kręcąc grubą kierownicą można się poczuć jak w małym, sportowym aucie. Tylko uwaga - w testach EuroNCAP Picanto zdobyło tylko 3 gwiazdki na 5 możliwych, więc z tym szarżowaniem trzeba uważać.
Poza miastem przeszkadzają szumy powietrza. Żeby się dogadać z pasażerem, trzeba prawie krzyczeć. Jeśli chcesz posłuchać wiadomości w radiu, przygotuj się na kręcenie małym, niewygodnym i prawie nieuchwytnym pokrętłem głośności. W okolicach prędkości maksymalnej szyba w drzwiach kierowcy dziwnie drży...
Podsumowując: Picanto jest bardzo pikantne. Wybierz Diesla z pomarańczową tapicerką i zainwestuj w szprychowe koła. Nie stracisz majątku na stacji, orzeźwiające wnętrze poprawi Ci humor o poranku, natomiast aluminiowe koła dodadzą sylwetce nieco męskości. Zapnij pas, wrzuć jedynkę i w drogę!