KIA Stonic 1.0 T-GDI po liftingu wypada świetnie. Gdyby nie cena - TEST, OPINIA
KIA Stonic po liftingu otrzymała nie tylko odświeżone nadwozie i lepsze wyposażenie, ale również doładowany silnik z "miękką hybrydą" i sprzęgłem "by wire".
Nie będę ukrywać (bo i nie ma co), że KIA Stonic po liftingu zmieniła się niewiele. To faktycznie lifting, a nie modernizacja, bo koreański crossover dostał tylko lekkiego wygładzenia zmarszczek, nowe spojrzenie (światła LED) i nowe wyposażenie. A także nowy silnik 1.0 T-GDI o mocy 120 KM i z ręczną skrzynią biegów sterowaną elektronicznie.
Dynamiczny i oszczędny
120-konna "trzycylindrówka" oddaje kierowcy 200 Nm i trzeba przyznać, że samochód okazuje się być bardzo żwawy. Ostatnie biegi są co prawda zestrojone wybitnie na spokojną jazdę w trasie, ale przy użyciu lekko pracującej dźwigni (oraz selektora trybów jazdy) możemy wykrzesać z tego auta całkiem sporo. Jeździ się nim naprawdę przyjemnie. Jest przy tym nieźle wyciszony (o ile nie ma silnego wiatru), więc szybka jazda nie jest jakąś męczarnią ani dla kierowcy, ani dla samochodu.
Ponieważ wspomniałem o pracy skrzyni biegów, nie sposób nie wspomnieć o tym, że pedał sprzęgła nie jest nijak połączony ze skrzynią biegów w sposób mechaniczny. Dzięki temu KIA Stonic potrafi przechodzić w tryb żeglowania na trasie, wyłączając całkowicie jednostkę spalinową. W razie czego opóźnienie przy odpalaniu jest niemal niezauważalne. To zasługa systemu "miękkiej hybrydy", który przy pomocy niewielkiego silnika elektrycznego jest w stanie zredukować problemy przy ruszaniu, czy synchronizacji silnika i skrzyni w trasie.
A ile pali?
No i wpływa na zużycie paliwa. Co prawda średnia z tygodnia testu wyniosła 7,2 l/100 km, ale było w tym sporo dość dynamicznej jazdy oraz korków. W optymalnych warunkach Stonic spokojnie mieści się poniżej 7 l/100 km, a średnio potrzebuje 7,5 l/100 km w mieście. W trasie nawet mniej. Przy 140 km/h jest to 7,3 l/100 km, a nie przekraczając 100 km/h zmieścimy się poniżej 4,5 litra.
Zużycie paliwa | KIA Stonic 1.0 T-GDI 120 KM |
przy 100 km/h: | 4,3 l/100 km |
przy 120 km/h: | 5,2 l/100 km |
przy 140 km/h: | 7,3 l/100 km |
w mieście: | 7,5 l/100 km |
Jednostka 1.0 z doładowaniem ma jednak swoje wady. To, że ma przeciętną kulturę pracy - wiadomo. Nie jest jednak pod tym względem najgorsza. Mnie znacznie bardziej przeszkadza "rytuał" odpalania silnika. Nie ma tak, że wsiadamy i odpalamy. Samochód musi być na luzie (!), a oprócz tego trzeba mieć wciśnięte sprzęgło oraz hamulec. Pierwsze trzy dni zastanawiałem się, czemu silnik nie chce się włączyć.
Przyzwoita jazda z agresywną pomocą
Ponieważ KIA Stonic trafiła do nas z niemal kompletnym wyposażeniem, w wersji GT Line, mogliśmy przyjrzeć się też pracy "wsparcia". Koreańczycy wyszli jednak z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć, więc samochód informuje głośno o wielu sprawach. A to, że się zbliżamy do przeszkody, a to, że ktoś od nas odjeżdża (przydatne dla tych, co w korku sięgają po telefon), a to, że mamy kogoś w martwym polu. Jest też tempomat (klasyczny, nie adaptacyjny) oraz asystent pasa ruchu. Ten z kolei cierpi na lekką nadpobudliwość. Z jednej strony - działa dobrze. Z drugiej, zupełnie "kanciasto" i dość agresywnie odbija nam kierownicę.
A sam Stonic prowadzi się całkiem nieźle. To kolejny samochód z tych, których prowadzenia zapominasz pięć minut po tym, jak z niego wysiadasz. W tym segmencie - to dobrze, bo oznacza, że nie wyróżnia się też niczym negatywnym. Na pewno nie jest to bardzo miękki samochód, ale nierówności wybiera bardzo sprawnie. To mi się podobało, że nawet na kocich łbach zachowywał się całkiem grzecznie. Plecy nie bolały, a choroby morskiej nie było.
Samo prowadzenie również było niezłe, choć jak na samochody KIA, zaskoczył mnie układ kierowniczy. Ostatnio bardzo chwaliłem, a w Stonicu wspomaganie jest bardzo mocne i "miejskie", nieco pozbawione czucia. Da się przeżyć i trudno to rozpatrywać jako wadę.
Wygodnie
Wygodnie się jeździ i wygodnie się korzysta. Mimo niewielkich rozmiarów, udało się wygospodarować przyzwoitą ilość miejsca, zwłaszcza z przodu. Połączono to z dość wygodnymi fotelami. Nie mają regulacji podparcia lędźwiowego, ale są dobrze wyprofilowane i nie mają krótkich siedzisk.
To samo tyczy się tylnej kanapy. Zwłaszcza po przesiadce z Dacii Sandero, tylne miejsca w Stonicu zdają się być o wiele wygodniejsze, mimo iż przestrzeni na nogi jest wyraźnie mniej. Ale siedzisko jest twardsze i dobrze podpiera uda.
Ci, którzy zastanawiają się nad Kią w kontekście samochodu rodzinnego, powinni wiedzieć, że bagażnik ma 332 litry. To przeciętna wartość w tym segmencie.
To już niemal tradycja, ale pochwalę propozycję z Dalekiego Wschodu za ergonomię. Naprawdę jest prosto i bez udziwnień. Tak to się robi, bez kombinowania z nadmiarem ekranów dotykowych. Również wyposażenie jest na odpowiednim poziomie. Podgrzewane siedzenia i kierownica, automatyczna klimatyzacja (ale jednostrefowa), duże multimedia z Android Auto i Apple Carplay, czy kamera cofania w zasadzie nie pozwalają narzekać na samochód.
KIA Stonic jest fajna, ale droga
Niestety. Model startuje od 62 990 zł, więc nie jest to zła propozycja. Ale topowa wersja i najmocniejszy silnik windują cenę do 89 990 zł. Dwukolorowy lakier i pakiet bezpieczeństwa podnoszą cenę do... 95 490 zł. I to już brzmi znacznie gorzej. Wersja ze skrzynią automatyczną przekracza "stówę" a mówimy o niewielkim przedstawicielu crossoverów segmentu B.
Mógłbym trochę przymknąć oko (ale tylko trochę), gdyby nie dwie rzeczy. Pierwsza to boczki drzwi. Przy ogólnie dobrej jakości, solidnie spasowanym wnętrzu, niemal w pełni plastikowe boczki (z przodu i z tyłu) wyglądają po prostu tandetnie i jak od "innego samochodu". Przełamanie ich inną fakturą plastiku, albo kawałkiem dodatkowego materiału znacznie zmieniłoby odbiór wnętrza.
A druga sprawa to... KIA Rio. Jest minimalnie mniejsza (bagażnik o 7 litrów), ma identyczne wyposażenie i ten sam silnik. Fakt, nie ma dwukolorowego lakieru, ale i bez tego jest znacznie tańsza. Dopłata do modniejszego nadwozia wynosi około 9 tysięcy złotych.
Podsumowanie
Lubię Kię Stonic. Podoba mi się z wyglądu i ogólnie jest bardzo udanym autem. Nowy silnik jest bardzo dynamiczny i oszczędny. Może nawet do tego odpalania bym się przyzwyczaił. Tyle, że wóz nie jest bardzo duży, za to całkiem drogi. A co najmniej za drogi w stosunku do "niemodnego" hatchbacka, na którym bazuje.
KIA Stonic 1.0 T-GDI MHEV GT Line
SILNIK | t. benz, R3, 12 zaw. + Miękka hybryda |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni |
POJEMNOŚĆ | 998 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | 88 kW (120 KM) przy 6 000 obr./min |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 200 Nm przy 2 000 - 3 500 obr./min |
SKRZYNIA BIEGÓW | manualna, sześciobiegowa, ze sprzęgłem by wire |
NAPĘD | przedni |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | belka skrętna |
HAMULCE | tarczowe/tarczowe |
OPONY | 205/55/R17 |
BAGAŻNIK | 332 l |
ZBIORNIK PALIWA | 45 l |
TYP NADWOZIA | crossover |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4140/1760/1520 mm |
ROZSTAW OSI | 250 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1150/530 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 450/500 kg |
ZUŻYCIE PALIWA | 5,1 - 5,6 l/100 km |
EMISJA CO2 | 116 128 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 10,4 s |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 185 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 7 lat lub 150 000 km |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (1.2 M) 62 990 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 89 990 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 95 490 zł |