Kolejny Fiat 126p z niemal zerowym przebiegiem na sprzedaż. Cena przeraża
Myśleliśmy, że Maluchy za chore pieniądze to już przeszłość. Najwidoczniej byliśmy w błędzie.
Na portalu OTOMOTO pojawił się kolejny "cudowny" Maluch - zerowy przebieg, idealny stan techniczny, zarejestrowany jako zabytek. Cena? 144 900 zł. Tak, dobrze przeczytaliście - blisko 150 000 zł za relikt PRL-u, który w sobie nie ma za grosz unikalnego charakteru. Przede wszystkim samochód, który trafił na sprzedaż, to rocznik 1992. Z PRL-em ma więc wspólne tylko korzenie, zaś sam samochód pochodzi z najmniej ciekawych i atrakcyjnych dla potencjalnego kolekcjonera serii.
Zdjęcie pochodzi z aukcji OTOMOTO: https://www.otomoto.pl/oferta/fiat-126-fabrycznie-nowy-ID6BzwA9.html#44d70fc7c4
Znacznie ciekawsza zdaje się być już druga droga propozycja - auto z 1975 roku wyceniono na 100 000 zł. Ma ono 50 000 kilometrów przebiegu i również jest zachowane w doskonałym stanie. Egzemplarz ten był prezentowany między innymi w TVN Turbo, a fakt, że pochodzi z drugiego roku produkcji teoretycznie argumentuje wysoką cenę - tym bardziej, że takich aut już w zasadzie nie ma, a te, które się ostały, były często przebudowywane w późniejszych latach.
Zdjęcie pochodzi z aukcji OTOMOTO: https://www.otomoto.pl/oferta/fiat-126-maluch-1975r-oryginal-w-100-stan-jak-nowy-do-muzeum-zabytek-ID6z8JQp.html#44d70fc7c4
Ile jesteśmy w stanie zapłacić za PRL?
W Polsce cały czas panuje moda na samochody z PRL-u. W tych przeciętnych i często wykonanych "na patencie" autach wiele osób widzi unikalne klasyki o wysokiej wartości. Jestem w stanie to zrozumieć, ale tylko w przypadku tych najtańszych aut. Kupienie Malucha za 500 zł miało sens. Za 5000 zł? Jeśli jest w naprawdę dobrym stanie, to czemu nie. Przekraczając tę granicę musimy znaleźć naprawdę wysmakowany egzemplarz z początku produkcji lub auto, które ma unikalną historię - inaczej ciężko będzie wytłumaczyć rentowność takiej inwestycji. Wystarczy spojrzeć na opisywane przez nas BMW E34, które odnaleziono w magazynie w Bułgarii. Auta bez przebiegu, utrzymane w idealnym stanie wyceniono na około 15 000 euro. Zapewne cena końcowa nie przekroczy 20 000 euro, czyli niecałych 90 000 zł.
To samo tyczy się Polonezów i dużych Fiatów. Ceny niektórych egzemplarzy tych modeli poszybowały w kosmos, choć naprawdę ciężko jest wytłumaczyć ten fenomen. W Polonezie przykładowo ciężko jest znaleźć jakiegokolwiek zalety. Przestarzała konstrukcja, fatalne prowadzenie, przeciętna dynamika niewygodna pozycja za kierownicą to tylko jedne z wielu wad tego samochodu. Kiedyś był on dla wielu osób jedyną opcją i akceptowalną finansową drogą do posiadania własnego nowego auta. Teraz jednak mamy inne czasy. Dostęp do ciekawych klasyków jest na wyciągnięcie ręki. Znacznie ciekawsze i przyjaźniejsze kierowcy auta też nie kosztują fortuny. Owszem, ich utrzymanie na pewno będzie droższe, ale też da więcej przyjemności, bo ile można zachwycać się kolejnym Maluchem czy Polonezem?
Nie dajmy się zwariować
Samochód jest tyle wart, ile są w stanie za niego zapłacić klienci. Nie powinien więc dziwić fakt, że właściciel takiego Malucha chce na nim zwyczajnie zarobić. Na rynku zaczyna jednak dochodzić do kuriozalnych sytuacji, w których stosunkowo nowe jak na ten model wersje osiągają zawrotne ceny, niewspółmierne do tego, co samochody te sobą prezentują. Warto więc zastanowić się, czy dalsze rozdmuchiwanie takiej bańki ma sens - tym bardziej, że tracą na tym przede wszystkim Ci, którzy faktycznie chcieliby zainwestować rozsądną kwotę w takie auto.