DPD przesiada się na londyńskie taksówki. To ma spory sens

Firma kurierska DPD rozpoczyna testy prototypowego pojazdu LEVC VN5. Ten jest Wam doskonale znany - to nic innego jak użytkowa wersja londyńskiej taksówki. I z tego powodu chociażby takie auto ma ogromny sens w transporcie miejskim.

Zacznijmy od krótkiego przypomnienia. Jak pewnie wiecie londyńskie "black caby" przez lata produkowane były dzięki lokalnie funkcjonującej firmie London Taxi International. To ona przejęła pałeczkę w temacie wytwarzania kultowych "hackneys" na potrzeby Londynu i innych brytyjskich miast. W wyniku mało gospodarnego zarządzenia oraz rosnących oczekiwań kierowców i pasażerów w kwestii konstrukcji, LTI zbankrutowało w 2013 roku. Wtedy dowodzenie przejęła nowa spółka - LEVC (London Electric Vehicle Company). To spółka-córka koncernu Geely, która wykorzystuje podzespoły Volvo ubrane w klasyczną stylistykę. Nadążacie? DPD.

Elektryczne "black caby" szybko zaczęły wpisywać się w krajobraz Londynu. Spełniały bowiem wiele oczekiwań, w tym główne, dotyczące zerowej emisji spalin. LEVC cały czas rozwija swoją konstrukcję, a nawet poszerza ją o kolejne warianty. I właśnie jednym z nich jest VN5, czyli dostawczak na bazie tej konstrukcji. Do słupka B VN5 i taksówka są niemal identyczne. Dopiero tutaj zaczyna się część bagażowa, która ma na luzie mieścić dwie europalety. Takie auta trafią teraz do DPD, gdzie będą intensywnie katowane i testowane w Londynie.

Dlaczego takie auta mają sens i po co DPD "taksówka"?

Przede wszystkim czarne londyńskie taksówki to nie byle auta, którym wsadzono na dach znak TAXI i wysłano do pracy w mieście. Konstrukcja ta od podstaw tworzona była z myślą o użyteczności. Co jest w niej najważniejsze? Na przykład zwrotność. Otóż średnica zawracania wynosi tutaj zaledwie 10,1 metra, co jest jednym z prawnych wymogów stawianych londyńskim taksówkom. Muszą one bez problemu zawracać na słynnym rondzie pod hotelem Savoy, które - delikatnie mówiąc - jest wąskie.

A więc mamy całkiem zgrabne i pakowane auto, które niemal zawraca w miejscu. Szerokie skrzydłowe drzwi i przesuwane boczne doskonale sprawdzają się do załadunku i rozładunku towarów. Ładowność? 800 kilogramów.

Kluczowy jest tutaj także napęd, bowiem VN5 to specyficzna hybryda plug-in. Łączy ona znany z Volvo silnik 1.5 (3 cylindry, z mocą ograniczoną do 81 KM) z dużą baterią (blisko 32 kWh pojemności, LG CHEM) i mocną jednostką elektryczną (150 KM, produkcja Siemens). Dzięki temu zasięg na jednym ładowaniu to nawet 120 kilometrów. Doliczając możliwość jazdy "na benzynie" otrzymujemy blisko 500 kilometrów zasięgu.

To w zupełności wystarczy w mieście

Takie jest założenie tego auta. LEVC VN5 w rękach DPD będzie wykorzystywany do "transportu ostatniej mili", czyli z centrów logistycznych na obrzeżach Londynu do klientów. Realnie więc auto przejedzie dziennie 100-150 kilometrów. W nocy może być ładowane w bazie. Jest zwrotne, więc w ciasnych ulicach poradzi sobie doskonale. Czego więcej chcieć?