Lexus ES przeszedł bardzo dyskretny lifting. Tak dyskretny, że wciąż go szukamy

Lexus ES zadebiutował w wersji po liftingu. Zmian jednak nie zauważycie gołym okiem - jest ich tak mało, że trzeba zabawić się w detektywów, aby je zauważyć. Zaczynamy?

Lexus ES przez wiele osób krytykowany był jako następca modelu GS. Jak się jednak okazuje Japończycy trafili w dziesiątkę, gdyż sprzedaż tego auta jest lepsza niż podobnie pozycjonowanego poprzednika. Niższa cena i przyjemny standard wraz z dobrym wyposażeniem tworzą zgrany zestaw. Wersja po liftingu doda nieco świeżości, choć głównie pod kątem wyposażenia.

Po pierwsze - Lexus ES dostał nowe światła

Są to lampy bi-LED, które zapewnią znacznie lepszą jakość oświetlenia oraz będą aktywnie doświetlały pobocze. Poza tym Japończycy postawili na odświeżenie wzoru grilla, delikatnie przestylizowali zderzaki i dorzucili do oferty nowe felgi aluminiowe. Nie zabraknie też nieobecnych wcześniej kolorów nadwozia.

Znacznie więcej dzieje się w kabinie, gdzie zaktualizowano najsłabszy punkt tego auta - multimedia. Dotychczas oferowany system nie tylko wyglądał kiepsko, ale też oferował ograniczone możliwości. Nie dało się go chociażby połączyć ze smartfonami w dogodny sposób, co oczywiście powodowało spory dyskomfort w użytkowaniu. Warto też wspomnieć, że nowy ekran jest w pełni dotykowy, co także przyspieszy dostęp do wielu funkcji.

Lexus ES 2022

Lexus skupił się przede wszystkim na uzupełnieniu oferty systemów bezpieczeństwa. Lexus Safety System +2.5 będzie wyposażeniem standardowym, a w jego skład wchodzi nowy radar przedni, dodatkowa kamera, ostrzeżenie o kolizji oraz układ wczesnego reagowania w sytuacji awaryjnej. Dodatkowo system PCS zwiększa stabilność samochodu podczas szybkiego i nagłego manewru, np. omijania przeszkody.

Dopracowano tutaj również działanie aktywnego tempomatu. Teraz umożliwia on automatyczne przyspieszenie przy wyprzedzaniu wolniej jadącego auta. Dodatkowo dzięki nowym radarom i współpracy z mapą komputer jest w stanie spowolnić auto przy wjeździe w zakręt.

Pod maską bez zmian - niestety

O ile w USA dostępna jest też wersja z silnikiem V6, o tyle w Europie skazano nas wyłącznie na hybrydę. To konstrukcja znana z Toyoty Camry, oferująca 218 KM. Możliwości tego auta są przyzwoite, ale nie rzucają na kolana. Mocniejszy wariant hybrydowy byłby mile widziany, aczkolwiek Lexus nie posiada w swojej gamie nic, co można byłoby wcisnąć pod maskę samochodu.