W USA jest już tylko jeden sedan z wolnossącym V8 w sprzedaży. Nie mówimy o amerykańskim aucie
Co za czasy. Kiedyś amerykański sedan z wolnossącym V8 to było coś oczywistego. Wiecie, że teraz nie ma ani jednego takiego samochodu? W USA możecie kupić tylko jeden samochód z takim nadwoziem i z ośmiocylindrową jednostką bez turbosprężarki lub doładowania mechanicznego - ale jest to przybysz z Japonii.
Gdy piszemy o zmianach w Europie, o których nie da się nie pisać, bo są kluczowe dla motoryzacji, wiele osób rzuca komentarzem o treści "bo w USA...". Problem w tym, że amerykański rynek motoryzacyjny też się zmienia. Tempo jest nieco inne, ale kierunek ten sam. Elektromobilność powoli zaczyna grać tam coraz większą rolę, a auta z wielkimi silnikami przechodzą do przeszłości.
Silniki V8 to symbol Ameryki. Ich charakterystyczny bulgot jest tym, z czym utożsamiamy drogi tego kraju. Problem w tym, że staje się on przeszłością. O ile wśród sportowych samochodów wolnossące widlaste ósemki są jeszcze obecne, o tyle nie kupicie już ani jednego sedana z taką jednostką.
No, prawie. Jest jeden samochód, ale nie ma nic wspólnego z amerykańską motoryzacją. Do tego należy do wyjątkowo ciekawych konstrukcji, a mimo to sprzedaje się dość przeciętnie. To Lexus IS500.
USA kocha V8, ale ten samochód jest gdzieś z boku. Widać to na aukcjach Copart i IAAI
Wiem, że to specyficzna przestrzeń, ale doskonale pokazuje ona popularność danych modeli. Im częściej widuje się na aukcjach konkretny samochód, tym bardziej prawdopodobne jest to, że należy do popularnych modeli.
Idealnym przykładem jest tutaj zestawienie dwóch samochodów - Lexusa IS350 i Lexusa IS500. Ten pierwszy korzysta z 3,5-litrowego V6, sprzedaje się doskonale i często występuje na różnych aukcjach, także jako "rozbitek". Z kolei IS500 jest rzadkością, a "używki" na Coparcie i IAAI to unikalny widok.
Wydawać by się mogło, że to samochód idealny. Ma wolnossące V8, czyli świetną 5-litrową jednostkę, znaną z wielu modeli marki. Ma dobry wygląd i świetne wyposażenie. Brakuje mu jednak jednej kluczowej cechy - charakteru.
IS500 to wciąż "zwyczajny" samochód. Nie dostał litery F, nie jest stricte sportowym wariantem, nie rywalizuje z BMW M3, czy z Mercedesem-AMG C 63 (tym starszym, rzecz jasna). Do tego mówimy tutaj o konstrukcji, która ma już ponad 11 lat. Nowy model wygląda świetnie, ale to solidnie przypudrowany poprzednik.
I jakimś cudem właśnie ten samochód jest ostatnim sedanem z wolnossącym silnikiem V8
Ciekawe, nieprawdaż? Dodge i Chevrolet żegnają takie jednostki w popularnych samochodach. W Dodge'u pierwsze skrzypce zaczyna grać 3-litrowa jednostka R6 z rodziny Hurricane, która trafia też do innych marek grupy Stellantis. Chevrolet stawia zaś na nowe silniki w mniejszych modelach, a także powoli naciska na elektryfikację.
Chrysler nie istnieje w zasadzie, więc można go pominąć. Tak oto rynek skurczył się do kilku graczy z V8 pod maską. Na szczęście takie silniki, bez turbodoładowania, znajdziemy w większych samochodach - SUV-ach, czy pickupach. Tam jednak ich obecność ma zupełnie inne uzasadnienie.