Lotec C1000 to jeden z najbardziej enigmatycznych supersamochodów. Znowu trafił na sprzedaż
O tym samochodzie słyszeli niemal wszyscy pasjonaci motoryzacji, ale mało kto zna jego historię. Lotec C1000, jeden z najbardziej tajemniczych supersamochodów, trafił właśnie na sprzedaż.
Z reguły unikalne supersamochody szybko zmieniają właścicieli. Są jednak pewne wyjątki, które mogą zaskakiwać - i jednym z nich jest Lotec C1000. To wyjątkowa pamiątka szalonych lat dziewięćdziesiątych, której od dawna nikt nie chce. A mówimy o pojeździe, który nie tylko robi wrażenie wyglądem, ale i osiągami.
Lotec C1000 to dzieło małej niemieckiej manufaktury. Ten samochód zamówił magnat paliwowy z Bliskiego Wschodu
Zacznijmy jednak od początku, czyli od wyjaśnienia czym jest firma Lotec. To dziecko Kurta Lotterschmida - inżyniera i kierowcy wyścigowego. Początkowo Lotterschmid skupił się na produkcji podzespołów do modyfikowania samochód na potrzeby wyścigów. Później w swoim warsztacie zaczął własnoręcznie budować maszyny na zamówienie klientów z Niemiec.
Znanym produktem był między innymi Lotec 681, czyli wyścigowy prototyp z silnikiem M88 ze stajni BMW. Auto wystartowało w kilku wyścigach na Nurburgringu i przetarło szlak spełniającemu wymagania Grupy C modelowi M1C.
W połowie lat siedemdziesiątych Lotec skupił się na modyfikowaniu Porsche, zaś od lat osiemdziesiątych na ich celownik trafiły Mercedesy i Ferrari. To właśnie wtedy powstały najbardziej kultowe maszyny, takie jak Lotec TT1000, zbudowany na bazie Ferrari Testarossy.
Dzięki podwójnemu doładowaniu moc sięgała (ponoć) 1100 Nm i 1000 KM, a prędkość maksymalna wynosiła 370 km/h. Co ciekawe ten samochód istnieje i pojawił się niedawno na ulicach Paryża.
Lotec C1000 to zupełnie inna bajka. Ten samochód był jedną z najbardziej zaawansowanych konstrukcji niemieckiej firmy
Oficjalna historia jest krótka. Zamówienie na takie auto spłynęło ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, od jednego z magnatów paliwowych. Lotec podjął się wyzwania, które tyczyło się stworzenia maszyny bardzo szybkiej i niezwykle efektownej.
Prace nad tym samochodem trwały pięć lat. Kadłub zbudowano tutaj z włókna węglowego, zaś na nim osadzono lekkie kompozytowe nadwozie. Gotowe do jazdy auto, z silnikiem na pokładzie, ważyło zaledwie 1080 kilogramów, co robi wrażenie.
A sam silnik był tutaj kluczowym elementem. Mowa o jednostce Mercedesa o oznaczeniu M117. 5,6-litrowe V8 uzbrojono w dwie turbosprężarki firmy Garrett. Oficjalnie moc sięgała 1000 KM, a prędkość maksymalna to 430 km/h. Wszystko wskazuje jednak na to, że silnik delikatnie "skręcono", zachowując około 800-900 KM.
To nie jest maszyna dla niewprawionych kierowców. Moc na koła przenosi 5-biegowa niesynchronizowana wyścigowa skrzynia biegów.
Tak brzmi Lotec C1000 w akcji - zobaczcie film z tym samochodem w roli głównej
To samochód, którego nikt nie chce
Lotec C1000 nie ma szczęścia. Ten naprawdę wyjątkowy i efektowny wizualnie niemiecki supersamochód nie tylko ciągle zmienia właścicieli, ale przede wszystkim z reguły długo szuka nowego nabywcy. Problemem jest mało znana marka, owiana nutką tajemnicy.
Lotec planował budowę kilku innych supersamochodów, w tym seryjnie produkowanego modelu Sirius. Jego historia niestety zakończyła się na jednym prototypie.