Oto Lotus Emira - ostatni spalinowy model tej marki. Za to jaki!
Jeśli żegnać się, to w doskonałym stylu. Lotus Emira to ostatni spalinowy model marki i jednocześnie pierwsza ważna premiera od czasów kultowego Elise. Ekipa z Hethel nie tylko stworzyła świetnie wyglądający pojazd, ale także wybrała do niego ciekawe silniki.
Aż chciało by się zacząć od żartu: "Czyj jest ten Lotus? Emira". Nazwa może i brzmi dość egzotycznie, ale jest starannie wybrana i idealnie wpisuje się w nomEnklaturę marki. Lotus Emira to także piekielnie ważna konstrukcja dla ekipy z Hethel. Przede wszystkim to pierwsza duża premiera od czasów Elise. Można to śmiało powiedzieć, gdyż wszystkie kolejne modele tej firmy w mniejszym lub większym stopniu bazowały na tej fantastycznej konstrukcji, nazwanej po wnuczce Romano Arioliego, ówczesnego właściciela marki (i wskrzesiciela Bugatti). Co oferuje Emira i dlaczego jest tak ważnym autem?
Przede wszystkim Lotus Emira to ostatni spalinowy samochód tej marki
Warto przypomnieć, że Lotus od pewnego czasu należy do Geely - chińskiego koncernu, który włada między innymi Volvo i jest udziałowcem Mercedesa. Ta firma ma jeden cel - oferować w Europie auta bezemisyjne. Szwedzka marka jest już na drodze do wycofania się z jednostek spalinowych, a Lotus stawia na tej ścieżce pierwsze kroki. Evija jako przełomowa konstrukcja ma przyciągnąć do marki najbardziej wymagających klientów. Emira ma jednak większe zadanie - musi na nowo pokazać, że w Hethel nie zapomniano jak budować lekkie i ciekawe auta sportowe.
A na celownik nie trafia tutaj byle co. Lotus Emira będzie rywalizować z Alpine A110 i z Porsche 718 Cayman. A to oznacza nie tylko przystępność cenową, ale także rewelacyjne właściwości jezdne. Wymiary Emiry to 4412 mm długości, 1895 mm szerokości i 1225 mm wysokości. Rozstaw osi? Spory, bo mierzący aż 2575 mm, czyli więcej niż w Porsche 911. Tym samym jest to auto większe od Elise, ale i mniejsze od Evory, o wspomnianych konkurentach nie wspominając.
Masa? Cóż, nie liczcie na wagę piórkową, ale nie jest źle. 1405 kg to dobra wartość, choć po Lotusie można byłoby spodziewać się jeszcze mniejszych wartości. Barierą zapewne były koszty - zastosowanie monokoku z włókna węglowego znacząco podniosłoby cenę tego samochodu.
Co można powiedzieć o stylistyce?
Moim zdaniem jest to ciekawa kombinacja wielu pomysłów, w tym nowego języka stylistycznego marki. W linii bocznej Emiry widzę wiele nawiązań do Evory. Front z kolei ma w sobie coś z Maserati MC20, podobnie jak i tył. Całość prezentuje się jednak bardzo spójnie i wpada w oko. To bez wątpienia będzie bardzo kusząca i atrakcyjna propozycja.
Wnętrze z kolei jest minimalistyczne, ale też bogato wyposażone. Czasy spartańskiego Elise, w którym lista wyposażenia ograniczała się do foteli i kierownicy, są już za nami. Tutaj dostaniemy nowoczesne multimedia z ekranem 10,25-cala oraz 12,3-calowy wyświetlacz zegarów. Nie brakuje sportowej kierownicy, ciekawego lewarka automatycznej skrzyni biegów i ciekawie ukrytego włącznika (pod czerwoną klapką, niczym w Lamborghini.
Lotus Emira będzie dostępny z dwoma silnikami
I tutaj robi się ciekawie, gdyż wybór jednostek napędowych jest bardzo eklektyczny. Zacznijmy od tego, co otwiera gamę. Jest to konstrukcja doskonale Wam znana, gdyż wyciągnięta ze stajni AMG. Mowa o 2-litrowej benzynie M139, czyli o silniku z Mercedesa-AMG A 45. Moc trafi tutaj na tylne koła za pośrednictwem 8-biegowej skrzyni DCT (dwusprzęgłowej). Wybór tej jednostki z pewnością podyktowany jest coraz lepiej funkcjonującą współpracą Mercedesa i Geely. Jej owocem będzie niebawem nowy SUV Smarta (elektryczny, bazujący na XC40).
Drugą opcją jest stary znajomy, czyli 3,5-litrowa V6-ka z gamy Toyoty. Jest ona wspierana sprężarką mechaniczną, a moc na koła trafi za pośrednictwem automatu lub manualnej (tak, dobrze czytacie) skrzyni biegów. Lotus nie chwali się jeszcze mocą, ale ta ma wahać się w granicach 360-400 KM. Topowa wersja ma rozpędzać się do setki w mniej niż 4,5 sekundy, a prędkość maksymalna sięgnie 290 km/h.
Oczywiście w parze z osiągami iść będą rewelacyjne właściwości jezdne. Lotus nie wyciąga jeszcze asa z rękawa, ale sugeruje, że nikt się nie zawiedzie. Liczcie więc na wiele - tym bardziej, że w opcji fabrycznie nowe auto wyjedzie na oponach Michelin Pilot Sport Cup 2S, a standardowo dostanie gumy Goodyear Eagle F1 Supersport.
Lotus Emira - cena
Brytyjczycy mówią wprost - cennik otworzy kwota poniżej 72 000 euro. 300 000 zł za taki supersamochód? To może być genialna oferta, która uskrzydli markę z Hetlel. Liczymy więc na to, że pożegnanie z silnikami spalinowymi będzie naprawdę efektowne.