Mazda CX-80 PHEV to SUV "extra large" w idealnym wydaniu. Wybierz jednak diesla
Niewiele samochodów oferuje tak obszerne wnętrze, dając jednocześnie możliwość wyboru sześciocylindrowego diesla. Tutaj pod maską pojawiła się jednak hybryda plug-in - i choć nie jest to zła propozycja, to Mazda CX-80 PHEV nie jest idealna. Zainteresuje jednak bardzo konkretną grupę odbiorców.
Strategia tej japońskiej marki niezmiennie mnie fascynuje. Mazda poszła pod prąd trendom, stawiając na wielkiego SUV-a o architekturze zbliżonej do propozycji z segmentu premium. Domyślnie moc trafia tutaj na tylne koła, a silnik jest ulokowany wzdłużnie. Co więcej, w ofercie pojawił się sześciocylindrowy diesel, który zyskał spore uznanie na rynku. Alternatywą jest tutaj zaś „benzyna z wtyczką”. W moje ręce trafiła tym razem Mazda CX-80 PHEV, czyli właśnie model z jednostką karmioną typową „95-ką”, umożliwiający też jazdę na prądzie.
Co ciekawe sprzedaż hybrydy plug-in w tym modelu wcale nie jest słaba. Oczywiście są rynki, takie jak Polska, gdzie diesel króluje. Niemniej w krajach, gdzie hybrydy plug-in mają szereg ulg, miks sprzedaży jest niemal równy.
Prawda jest też taka, że dla pewnego grona osób wersja PHEV będzie po prostu atrakcyjniejszym wyborem. Dlaczego? Pozwólcie, że Wam to wyjaśnię.
Mazda CX-80 PHEV łączy przestrzeń i bezemisyjną jazdę. Ta wersja przemówi do odbiorcy z gniazdkiem
To nie jest oczywiście niespodzianką. W końcu auta elektryczne i hybrydy plug-in cieszą się większym uznaniem w oczach osób, które mogą korzystać z napędu bezemisyjnego w możliwie najtańszy i najwygodniejszy sposób. Ładując takie auto w domu koszty eksploatacji drastycznie spadają.
CX-80 w wydaniu PHEV nie jest królem pokonywania długich dystansów na samym prądzie, niemniej przejechanie 60-70 km na jednym ładowaniu jak najbardziej wchodzi w grę. Trzeba jednak pamiętać o „lekkiej stopie”, aby nie zużywać bezsensownie energii. Co więcej, CX-80 potrafi wciągnąć więcej prądu przy niskich temperaturach.
Jeśli jednak codzienne trasy sięgają 50 kilometrów, to realnie można tym autem jeździć wyłącznie na prądzie. Silnik spalinowy pozostaje zapasem na trasy - a tutaj dostajemy blisko 330 KM pod prawą nogą, co przekłada się na naprawdę solidną dynamikę.
W dużym SUV-ie Mazdy wprowadzono szereg poprawek względem modelu CX-60. Co ciekawe te zmiany trafiły już też do nieco mniejszej wersji japońskiego SUV-a
Przede wszystkim wyeliminowano szereg wad, takich jak chociażby „chrobotanie” i szarpanie skrzyni biegów (w tym egzemplarzu tego nie uświadczyłem), a także doszlifowano zawieszenie. Inne amortyzatory (nieco bardziej komfortowa charakterystyka) i brak stabilizatorów z tyłu przełożył się na wyższy komfort podróżowania.
Mam tutaj jednak garść zastrzeżeń. W mojej opinii wersja PHEV, ze względu na zwiększoną masę, wciąż jest zbyt sztywna. Na nierównościach potrafi to być dość męczące - zwłaszcza w zestawieniu z dość twardymi siedziskami w tym aucie.
Trzeba też przyzwyczaić się do dużego przełożenia układu kierowniczego. Przy manewrowaniu niekiedy musimy sporo kręcić kierownicą, co w połączeniu z dość wyraźnym, ale i przyjemnym oporem stawianym przez układ, potrafi niekiedy zmęczyć.
Napęd PHEV w Maździe ma też swoje unikalne cechy. Przede wszystkim dźwięk jednostki elektrycznej ulokowanej w skrzyni jest wyraźnie słyszalny we wnętrzu. Nie spotkałem się z czymś takim w jakimkolwiek innym samochodzie z takim napędem. Do tego przełączanie się pomiędzy "prądem a spalinami" od czasu do czasu odbywa się w towarzystwie nieprzyjemnego szarpnięcia.
Wyciszenie budzi mieszane uczucia. Z jednej strony przy autostradowych 140 km/h wciąż jest dobrze, ale od auta, które aspiruje do segmentu premium, oczekiwałbym nieco lepszego wygłuszenia. Tu jest jeszcze pole do popisu i wierzę w to, że Mazda wprowadzi w przyszłości garść poprawek.
Dlatego też dużo lepszym wyborem w tym samochodzie jest świetny sześciocylindrowy diesel
Ma dużo mocy, zapewnia wysoki moment obrotowy i gwarantuje niskie zużycie paliwa. A to są cechy, których najbardziej pożądamy w takim aucie.
Powiedzmy sobie szczerze - Mazda CX-80 najlepiej sprawdza się w długich trasach. Nie jest idealna, ale wiele osób doceni jej gabaryty i ilość miejsca w drugim i trzecim rzędzie. W mojej opinii wariant z dwoma "kapitańskimi" fotelami w drugim rzędzie i z dużą konsolą pomiędzy nimi jest ciekawostką, ale nie każdemu przypadnie do gustu.
Przede wszystkim największą wadą pozostaje brak jakiegokolwiek osłonięcia przestrzeni bagażowej od strony kabiny. Przydałaby się tutaj jakaś rozwijana roleta, która zabezpieczyłaby także przewożone przedmioty.
Trzeci rząd siedzeń zapewnia dużo przestrzeni, ale jeśli miałbym być szczery, to nie chciałbym tam spędzać długiej podróży. Niższe osoby jednak docenią komfort podróżowania, nawet na nieco dłuższym dystansie.
Największą zaletą tego auta, przy 4 lub 5-osobowej konfiguracji, jest przestrzeń ładunkowa
Przy trzech rzędach mamy 258 litrów do wykorzystania, co nie jest złym wynikiem. Przy dwóch rzędach ta liczba wzrasta do 687 litrów. Z kolei przy złożonych dwóch rzędach zyskujemy 1221 litrów "po podłodze" i ponad 1900 litrów licząc do sufitu. Tym samym zapakowanie się na długi wyjazd nie będzie tutaj problemem.
Wyposażenie jest tutaj kompletne - i niczego Wam nie zabraknie
We flagowej wersji Takumi Plus dostajemy absolutnie wszystko - od świetnej skórzanej tapicerki, przez ładne drewno, aż po komplet systemów asystujących kierowcy. Tu duży plus dla Mazdy, gdyż poprawiono bolączki tego auta, występujące jeszcze do niedawna w CX-60. System kontrolowania pasa ruchu i martwej strefy nie "boi się" już ciężarówek, a tempomat nie zwalnia "wtem" w połowie łuku na autostradzie, łapiąc np. auto z pasa obok.
Mamy też świetne nagłośnienie Bose, dobre światła (choć tu jeszcze mogłoby być nieco lepiej) i wiele elementów z zakresu komfortu, które umilają podróżowanie tym autem.
Ceny? Mazda CX-80 PHEV kosztuje od 302 200 złotych. W tej cenie dostaniecie bazową wersję Exclusive Line, którą wybiera... garstka osób. Najlepiej pod kątem stosunku ceny i wyposażenia wypada wariant Homura i Homura Plus. Testowany egzemplarz wyceniono na 353 200 złotych (wyjściowo), zaś z lakierem Melting Copper i kapitańskimi fotelami kosztuje 361 000 złotych.
Tak, to wysoka cena, ale trudno tutaj przypisać bezpośrednią konkurencję. Mamy Volvo XC90 (droższe), czy Hyundaia Santa Fe (tańszego, ale za to ze skromniejszymi silnikami). Jest też Toyota Highlander, aczkolwiek to zupełnie inna bajka.
Mazda CX-80 balansuje na granicy kilku segmentów i to jest jest duża zaleta. Oferuje ogrom miejsca i wygląda dobrze (o ile nie przeszkadzają Wam specyficzne proporcje). Dla osób, które potrzebują przestrzeni, chcą lepszego wykończenia i dobrego silnika, będzie ciekawą propozycją. Tylko wracam do punktu wyjścia - hybryda plug-in jest dobra, ale ustępuje dieslowi. Rzędowa szóstka w tym aucie to must-have.