Na sprzedaż jest wspaniały "Aston Miatin". Dzięki tej MX-5 chciałem "klauzuli sumienia"

Czym jest klauzula sumienia dla dziennikarza motoryzacyjnego. Brakiem konieczności pisania o czymś takim, jak ta MX-5, udająca Astona Martina.

Przy czym słowo "udająca" powinno być w cudzysłowie. Mazda MX-5 generacji NA to nie tylko wdzięczny obiekt tuningu, ale już pełnoprawny youngtimer. Najstarsze egzemplarze mają blisko 35 lat, a korozja dogania te samochody wyjątkowo szybko. Tak samo jak i zaawansowane projekty tuningowe, które powodują, że większość aut pierwszej generacji jest daleka od oryginału. Ta również, choć nie wiem, czy akurat "Aston Miatin" jest czymś, co chcę oglądać.

AMX07 - kit car, w którym jest i MX5, i DB7

Zestaw do samodzielnego "nałożenia" nazywa się AMX07 i w tym przypadku posłużył do przebudowy MX-5 z 1993 roku. Miata, jak mówią o niej m.in. Amerykanie, dostała pakiet elementów nadwozia inspirowany Astonem Martinem DB7. Przy czym "inspiracja" jest, mam wrażenie, bardzo luźna.

Samochód jest tak pokraczny, jak to tylko możliwe, a "wysoka jakość" elementów nadwozia, którą zachwalał importer, skończyła się chyba na ulotce reklamowej. Auto wygląda jak polepione na szybko w garażu. Z przodu może przypominać Aston Martina, ze światłami bliżej nieznanego pochodzenia. Za to z tyłu... Co tam się stało. Tylne lampy są olbrzymie, względem reszty nadwozia i nie pasują do niczego. To znaczy wiem do czego pasują. Do Hyundaia Sonaty z lat 2001 - 2004, bo tam jest ich oryginalne miejsce. I co to komu przeszkadzało, jak były w koreańskim sedanie?

MX-5

Silnik pozostał niemalże oryginalny. Również pochodzi z Mazdy MX-5, tylko rok młodszej. Ma pojemność 1.8 (po rozwierceniu z 1.6) i kilka dodatków, w postaci lekkiego koła zamachowego, czy sportowego sprzęgła. Modyfikacje przeszło też zawieszenie oraz hamulce. To jedyne pozytywne rzeczy w tej Miacie.

Srebrny roadster, którym można zadawać "brytyjskiego szyku", ale tylko jeśli nikt nigdy nie widział żadnego z filmów o Jamesie Bondzie, trafił na amerykański facebook marketplace. Sprzedający chciałby dostać za tego koszmarka 5 500 dolarów, albo "najlepszą ofertę".

źródło: Facebook Marketplace via Motor1

Ja dostałem to do napisania i musiałem mu się przyjrzeć, zostawiam Wam więc do oceny. Jest bardzo źle, czy "tak źle, że aż wspaniale"?