Za dwa lata ten McLaren pojedzie w Le Mans, w klasie Hypercar. Na marce jest presja
Trzydziestolecie głośnego debiutu w Le Mans to dobry moment na premierę nowego bolidu. McLaren dołącza do klasy Hypercar w 2027 roku tym autem. Wietrzymy też dodatkową presję.
W 1995 roku na torze w Le Mans pojawił się nowy gracz. McLaren F1 GTR zadebiutował wtedy w jednym z najsłynniejszych wyścigów świata. Na metę brytyjskie auta dojechały na miejscach 1, 3, 4, 5 oraz 13. Całkiem imponujące. Ponieważ dziś rusza kolejny wyścig, dokładnie 30 lat po tamtych wydarzeniach, Brytyjczycy pokazali swoje najnowsze dziecko. Jeszcze go nawet nie nazwali.
Ten McLaren wystartuje w Le Mans 2027
Za dwa lata ta Papaya dołączy do klasy Hypercar. W tym momencie najwyższej i najbardziej prestiżowej. I będzie tam naprawdę ciasno. W tej kategorii ścigają się BMW, Cadillac, Peugeot, Ferrari, Porsche i Toyota. A także Alpine i Aston Martin. Starty ogłosiło też Lamborghini, pojawi się też koreański Genesis oraz Ford. McLaren dołącza więc na tę imprezę naprawdę późno. Będzie więc ciasno i naprawdę ciekawie.
Samochód wystąpi według specyfikacji LMDh, a więc hybrydowy bolid, ale korzystający z podzespołów firm zewnętrznych i zestandaryzowanych. Dla Brytyjczyków monokok z włókna węglowego dostarczy Dallara, która w WEC (wyścigach długodystansowych) zaopatruje też BMW oraz Cadillaca.
Samochód będzie korzystał z podwójnie doładowanego silnika V6 o mocy określonej przepisami, czyli 680 KM. Do tego układ hybrydowy. Wszystko więc będzie się sprowadzać do tego, jaki to będzie silnik i jakie da możliwości.
Zak Brown zlecił "prowadzenie" tego projektu United Autosports, teamowi, który wygrywa w WEC i ostatnio wygrał klasę LMP2 w Le Mans. I którego jest współwłaścicielem.
Czy będzie presja?
30 lat temu McLaren dokonał dwóch rzeczy. Nie dość że zdominował Circuit de la Sarthe, to jeszcze zdobył potrójną koronę. Wygrał Indy500, GP Monaco oraz Le Mans w jednym sezonie.
Jak do tej pory był jedyny. I ma szanse to powtórzyć, bo w 2027 roku pomarańczowe bolidy będą ścigać się we wszystkich trzech seriach.
Do tego wszystkiego, firma startuje jeszcze w Formule E. Ktoś tu chyba ma chrapkę na zdominowanie wszystkich możliwych serii wyścigowych. Nie obrazimy się, jeśli tylko przyniesie to widowisko. Póki co czekamy na 2027 roku.
źródło: TopGear