Mercedes EQC 4×4² absolutnie nie ma sensu. I to jest w nim piękne
Mercedes EQC w offroadowym wydaniu? Jak widać można - i choć nie ma to sensu, to jednak budzi podziw i zaskakuje swoimi możliwościami.
Mercedes EQC 4×4². Szaleństwo? Owszem. Niemieci producent postanowił pokazać swoje możliwości. Przy okazji udowodniono, że elektryk tej marki może być sprawny w terenie, oczywiście po stosownych modyfikacjach. Tych jest tutaj bardzo dużo i diametralnie zmieniają charakter tego samochodu.
Z prądem w błoto - Mercedes EQC 4×4²
Niemcy postanowili opracować ten samochód "od podstaw". Przede wszystkim w zawieszeniu zastosowano specjalne zwolnice, które pozwalają na zwiększenie prześwitu do 293 mm (aż o 153 mm więcej niż w standardowym EQC) i zamontowanie znacznie większych kół. Wytrzymałe felgi obuto w opony 285/50 R 20.
Dzięki tym wszystkim modyfikacjom Mercedes EQC wreszcie może zjechać z asfaltu. Co jak co, ale seryjna wersja - jak na SUV-a - jest dramatycznie niska. W efekcie nawet pokonanie szutrówki bywa małym wyzwaniem. Tymczasem tutaj zyskujemy kąt natarcia na poziomie 31,8 stopnia, kąt zejścia wynoszący 33 stopnie i kąt rampowy 24,2 stopnia.
I po co to wszystko?
Jak podkreśla Markus Schäfer, szef działu rozwoju, jest to dowód na to, że auta elektryczne sprawdzą się w każdej roli. 408 KM i wysoki moment obrotowy dostępny "od zera" wspomoże nawet w najtrudniejszych warunkach. Dorzucono tutaj między innymi tryb Offroad+, który lepiej wykorzystuje potencjał jednostek elektrycznych silników w trudnych warunkach.
Chcielibyście kupić taki samochód? Niestety - to tylko popis możliwości marki. Niemcy nie zamierzają produkować takiego wariantu, ale nie wykluczają produkcji terenowego auta na prąd. Kolejny wariant Klasy G? Kto wie, może czegoś takiego się doczekamy.