Mercedes pozbył się jednego modelu już w ubiegłym roku i nikt tego nie zauważył. To nic dziwnego
Wiecie, że Mercedes wycofał ze swojej gamy model, który miał być przełomową konstrukcją? EQC nie odniosło sukcesu - i wciąż należy do raczej negatywnie ocenianych elektryków. Co tutaj poszło nie tak?
Najpierw zrobił wielkie zamieszanie, później przyniósł spore rozczarowanie, a na koniec przepadł bez wieści. Mercedes EQC miał być rewolucją, a stał się samochodem, o którym wszyscy zapomnieli. To stwierdzenie pasuje idealnie, gdyż już w ubiegłym roku ten model zniknął z gamy marki. I wiecie co? Nikt tego nie zauważył.
Zresztą nie jest to żadną niespodzianką. EQC niosło ogromne obietnice, które sprawdziły się w niewielkim stopniu. "Pionier" nowej elektromobilności w marce ze Stuttgartu okazał się być kapiszonem, któremu daleko było do zapowiadanej rewolucji.
Mercedes EQC sprawiał wrażenie samochodu zrobionego "na szybko"
Zresztą Niemcy nawet tego specjalnie nie ukrywali, gdyż oparli tutaj całą konstrukcję na poprzednim wydaniu modelu GLC. Miało to uprościć produkcję i obniżyć koszty, ale przyniosło też wiele wad.
Pierwszą z nich była linia wnętrza, która... nie zbiegała się z linią szyb. Mercedes stosował tutaj dość dziwne tłumaczenie, ale nie mógł wykręcić się z tego, że stworzył samochód z boczkami zachodzącymi na szyby boczne. To był dość osobliwy widok.
Do tego problemem była wydajność Mercedesa EQC. W optymalnych warunkach dało się osiągnąć zapowiadane 450 kilometrów. W większości przypadków zasięg był jednak dużo mniejszy. Duża bateria o pojemności 85 kWh ekspresowo oddawała energię, oferując realnie 300 kilometrów zasięgu przy bardzo płynnej jeździe. W zimie ledwo osiągałem 250 kilometrów na jednym ładowaniu.
Największym minusem EQC było jednak prowadzenie. Ten ważący 2420 kilogramów SUV dostał bardzo miękkie zawieszenie i mało wydajny układ hamulcowy. Rekuperacja miała go wspierać, ale realnie i tak trzeba było tutaj zachowywać większy margines bezpieczeństwa. Jeżdżąc tym samochodem nigdy nie czułem się tak komfortowo, jakbym tego chciał - zwłaszcza gdy na kierownicy błyszczała gwiazda.
Produkcja Mercedesa EQC skończyła się w drugim kwartale 2023 roku
Ten model zniknął po cichu. Mercedes nawet nie wydał żadnego oficjalnego komunikatu. Po prostu jednego dnia złożono ostatnią sztukę i zgaszono światło, jakby nigdy nic.
Niemcy odrabiają lekcje i szykują następców dla całej gamy EQ. Można śmiało powiedzieć, że był to chybiony strzał - zarówno pod kątem stylistyki, jak i wydajności. Nowe auta powstają według zmienionej strategii, która zbliża je do spalinowych odpowiedników.
Pierwszym nowym elektrykiem będzie Mercedes CLA, bazujący na platformie MMA. To konstrukcja stworzona głównie z myślą o samochodach elektrycznych, ale dopuszczająca też napęd spalinowy. To właśnie po stronie klasycznych jednostek napędowych będzie więcej kompromisów.
W drodze jest też nowy elektryczny SUV (następca EQC) i elektryczny sedan (odpowiednik spalinowej Klasy C). Te samochody wykorzystają inną platformę i zyskają też odmienną stylistykę. Ta jednak będzie bliższa spalinowym modelom, a nie obecnej gamie EQ.
Oczywiście nazewnictwo także się zmieni. Klasa G przetarła tutaj szlak, gdyż wariant na prąd nosi nazwę G580 with EQ Technology (nie jest zbyt chwytliwa). Jak będzie z CLA? Przypuszczam, że tutaj również dostaniemy podobne nazwy (CLA XXX EQ). Tajemnicą pozostaje kwestia odpowiednika Klasy C i GLC. Te samochody będą zupełnie inne wizualnie, a stosowanie takiej samej nazwy może wprowadzać w błąd.