Jestem w Stegnie na plaży i jeżdżę elektrycznym Meyersem Manxem. Tak trzeba żyć

No dobrze, nie jestem w Stegnie na plaży i nie mam kluczyków do tego auta, ale bez chwili zawahania chwyciłbym je w dłoń. Meyers Manx powraca w nowym wydaniu i jest absolutnie boskim projektem.

Kalifornijskie wybrzeże, cudowne wybrzeże, opalający się ludzie i charakterystyczne "buggy" gnające po plaży. Taki widok kojarzycie z wielu filmów - trochę to lepsze, niż pływające viralem po sieci "jestem w Stegnie na plaży". I choć nazwa Meyers Manx zapewne nic Wam nie mówi, to jednak ten samochód znacie doskonale. Teraz powraca w nowym wydaniu na prąd.

Meyers Manx sprawdzi się nie tylko w Stegnie. Najlepiej wygląda w efektownym otoczeniu

Oryginalny Meyers Manx powstał w 1964 roku, kiedy to Bruce Meyers, twórca wielu łodzi, wpadł na szalony pomysł. Podzespoły z "Garbusa" połączył z nadwoziem z laminatu, opracowanym według własnego projektu. Zwiększony prześwit i lepsze opony zapewniały świetną trakcję, także na piachu.

Jestem w Stegnie Meyers Manx

W latach 1964-1965 powstało 12 takich aut, w tym kilka prototypów. W 1965 rozpoczęła się "produkcja seryjna", która trwała do 1971 roku. Przez 6 lat udało się stworzyć ponad 6 000 takich samochodów.

Problemem stały się wówczas kopie, które masowo wyjeżdżały z wielu warsztatów. Bruce Meyers podjął walkę z konkurencją, aczkolwiek wyrok sądu był dla niego zaskoczeniem. Uznano bowiem, że stylistyka tego auta jest tak uniwersalna, że nie da się jej opatentować. Koniec, kropka - inni mogą robić takie auta, w mniej lub bardziej zmienionej formie.

W 1971 roku Meyers opuścił firmę, która chwilę później zbankrutowała. Idea auta pozostawała jednak w jego głowie, a "rezurekcja" oficjalnego Manxa nastąpiła w 2000 roku. W 2020 roku prawa do marki przejęła spółka Trousdale Ventures, która postanowiła nie tylko wznowić produkcję klasycznego auta, ale też stworzyła nowy wariant.

Meyers Manx 2.0 może gnać w całkowitej ciszy

A wszystko to za sprawą zastosowania napędu elektrycznego. Fani chłodzonego powietrzem silnika będą zawiedzeni, aczkolwiek decyzja firmy wcale nie jest zła.

Sercem tej maszyny jest 205-konny silnik elektryczny, generujący 325 Nm momentu obrotowego. Współpracuje on z baterią o pojemności 20 kWh lub 40 kWh - do wyboru. Mniejsza zapewnia 241 km zasięgu, większa zaś ponad 480 kilometrów.

Co ciekawe bateria nie sprawia, że auto jest bardzo ciężkie. Wersja z mniejszym akumulatorem waży 680 kg, zaś z większym tylko 748 kg. Dodajmy też, że sprint do setki zajmuje tutaj tylko 4,5 sekundy.

50 sztuk na start - dla beta testerów

W przyszłym roku manufakturę marki opuści 50 takich aut. Trafią one w ręce wyselekcjonowanych klientów, którzy szukać będą potencjalnych usterek, problemów i niedoróbek. W 2024 roku do sprzedaży trafi zaś produkcja wersja, wolna od jakichkolwiek problemów.

Jestem w Stegnie Meyers Manx

Może i nie jestem w Stegnie na plaży oraz nie mam Meyersa Manxa, ale...

Nie ma co ukrywać - wiele osób chętnie wskoczyłoby za stery tej maszyny. Najbardziej cieszy fakt, iż udało się zachować stosunkowo niską masę przy elektrycznym napędzie. Bez wątpienia Manx zawładnie drogimi kurortami nadmorskimi i modnymi miejscowościami, gdzie wpadnie w ręce lokalnej śmietanki towarzyskiej.