Oto Lancer Evo VI na sprzedaż. Jego historia jest lepsza niż sam samochód

Mitsubishi Lancer Evo VI to legendarny model, który już solidnie zyskuje na wartości. Ten egzemplarz ma dodatkowo ciekawą historię. To prototyp do testów.

Ogłoszenie trafiło na portal Car & Classic jako aukcja - jutro się zaczyna. Pomyślicie, że to "zwykły" Mitsubishi Lancer Evo VI z 2001 roku, z przebiegiem niecałych 84 000 km. I to nawet w nieidealnym stanie. Oczywiście, to "stare Evo" - kultowy model, który i tak osiągnie wysoką cenę. Ale co w nim specjalnego?

To Evo VI jest prototypem

I to nie byle jakim. Ciekawostką jest fakt, że przed wypuszczeniem modelu na rynek, Ralliart zbudował siedem sztuk prototypów najnowszego ówcześnie wcielenia serii Evolution.

Wszystkie siedem sztuk było przeznaczone... dla prasy. Tak, Mitsubishi Lancer Evo VI miał flotę tych kilku prasowych egzemplarzy, które japońscy dziennikarze upalali gdzie się da. Japońskie urzędy dały koncernowi dwa tygodnie "dyspensy" na jazdy testowe. Po tym czasie samochody miały nigdy nie zostać dopuszczone do ruchu i zarejestrowane.

Evo VI

Powstało więc siedem seryjnych prototypów, które nie miały możliwości rejestracji.

Dalej historia jest jeszcze ciekawsza. Cztery z tych aut wróciły do Ralliarta i zostały przebudowane na auta rajdowe. Jeden został skradziony i od tamtej pory nikt go nie widział. Dwa poszły na sprzedaż z zastrzeżeniem, że muszą opuścić Japonię. To jest jeden z tych dwóch.

Stąd rozbieżność w dacie "produkcji" - auto jest z 1999 roku, ale po raz pierwszy zarejestrowano je w 2001 roku w Wielkiej Brytanii. Od tamtej pory całkiem solidnie jeździło, jak na kawał historii japońskiej motoryzacji.

Po drodze przeszło kilka renowacji - hamulce, felgi, pompa dyferencjału oraz głowica są nowe Została... tylko rdza i to nie mało. Korozją pokryta jest tylna belka zawieszenia, podłoga bagażnika oraz przednia część auta. Elementów zawieszenia nie można już kupić, ale nabywca otrzyma nowe, nieużywane, które udało się zdobyć.

Evo VI

Poza tym, samochód jest w świetnym stanie, z niezniszczonym i niemal seryjnym wnętrzem. Niemal, bo poprzedni właściciel nieco poprawił system audio.. To jednak drobna zmiana, która nie powinna wpłynąć na wartość.

A ta na pewno będzie wysoka. To jedna z dwóch lub trzech istniejących "prasówek" Evo VI, ze statusem prototypu i ciekawą historią, a przy tym naprawdę świetny samochód. Biorąc pod uwagę dotychczasowe "życie" nie wiadomo, czy lepiej trzymać je w garażu, czy jednak korzystać zgodnie z przednaczeniem.