Mitsubishi Lancer Sportback 1.8 Invite
Nowy Mitsubishi Lancer w wersji Sportback to mocny gracz na rynku samochodów kompaktowych. Czy jednak Japończykowi wystarczy zalet, aby przekonać do siebie polskich kierowców? Czy jest na tyle dobry, żeby pokonać konkurencję? Sprawdzamy to na dystansie 750 kilometrów.
W naszych publikacjach gościły już Lancery w dwóch różnych wersjach. Były to kolejno sedan z wysokoprężnym silnikiem 2.0 DI-D i poziomem wyposażenia Instyle, oraz wersja benzynowa 1.8 MIVEC i wyposażeniem określonym jako Intense. Dziś testujemy dla Was Mitsubishi w skromniejszej odmianie Invite, ze znanym z ostatniego testu silnikiem benzynowym o mocy 143 KM, ale tym razem z nadwoziem "Sportback", czyli po prostu "hatchback".
Dmuchany kompakt
Pokaźne wymiary zewnętrzne (4585/1760/1515 mm) oraz masywna karoseria na pewno wyróżniają Sportbacka z tłumu kompaktów. Wydaje się być dostojniejszy, potężniejszy, a także bardziej agresywny. Są tacy, którym sylwetka tej wersji nadwozia podoba się, ale ja do nich nie należę. Coś tutaj nie gra z proporcjami, tym bardziej że szesnastocalowe koła testowanej wersji zdają się niknąć w aucie, zdominowane przez połacie blachy. Poza tym tylne światła przywodzą mi na myśl starą szkołę koreańskiego designu, niekoniecznie sprawdzającą się w dzisiejszych czasach. Cóż, chyba wolę sedana, ale to jak zwykle subiektywna ocena jednostki. Tak czy siak trzeba przyznać, że mimo wszystko Sportback ma jakiś charakter.
Zgodność wymiarów
Po zajęciu miejsca za sterami Lancera okazuje się, że ma on do zaoferowania naprawdę przestronną kabinę. Miejsca nie powinno zabraknąć ani podróżującym z przodu, ani z tyłu auta. Fotele kierowcy i pasażera zapewniają niezły komfort i przyjemną podróż. Są wygodne i obszerne, brakuje im tylko podparcia lędźwiowego. Z tyłu dwie dorosłe osoby też nie powinny narzekać na brak przestrzeni na nogi czy nad głowami. Dodatkowo mogą sobie rozłożyć praktyczny podłokietnik z wnękami na napoje. Jak na kompakt, bardzo dobrze.
Twarda sztuka
Niestety, większość tworzyw sztucznych użytych do wykończenia wnętrza Lancera jest twarda, a ich wygląd budzi mieszane uczucia. Prawda jest taka, że europejscy producenci aut przyzwyczaili nas do lepszej jakości środka. Tutaj jest tak sobie. Do tego w kabinie panuje półmrok, którego nie są w stanie rozświetlić nawet aluminiowe wstawki na kierownicy i desce rozdzielczej. Widać już powoli ślady zużycia, bo twarde plastiki najczęściej maja tendencję to łatwych uszkodzeń. Jedno jednak trzeba im przyznać - spasowane są bardzo dobrze i mimo sporego przebiegu testowanego auta, nie wydają z siebie żadnych niepokojących odgłosów, nawet przy przejeżdżaniu przez większe nierówności. Widać więc, że japoński producent przykłada dużą wagę do jakości montażu i to się ceni.
Niewygodnie...
...będzie tylko kierowcom o wzroście powyżej 180 cm, ponieważ przyjemna, obszyta skórą kierownica, regulowana jest tylko w jednej płaszczyźnie - pionowo. W dzisiejszych czasach to zwyczajna wpadka. Samo koło kierownicy jest wystarczająco grube i miłe w dotyku, dodatkowo posiada sterowanie radiem CD/MP3. Firmowy zestaw audio gra zaś zupełnie przyzwoicie i chętnie czyta wszystkie płyty, zarówno oryginalne, jak i te nagrane własnym sumptem. Komfort podróży dodatkowo zapewni nam automatyczna (niestety, tylko jednostrefowa) klimatyzacja, mnogość schowków oraz elektrycznie sterowane szyby i lusterka zewnętrzne.
Spokój ducha zagwarantuje nam natomiast komplet poduszek powietrznych w ilości 7 sztuk, a także systemy ABS z EBD oraz kontrola trakcji i toru jazdy pojazdu. Ta ostatnia, zwłaszcza przy mokrej nawierzchni, ma "pełne ręce roboty", bo przy próbach szybszego pokonania zakrętu Lancer wyraźnie daje nam do zrozumienia, że w tej wersji nie jest autem sportowym i chętnie płuży przodem, próbując wyjechać na zewnętrzną stronę zakrętu. Oczywiście układy bezpieczeństwa reagują jak należy i nie pozwalają kierowcy w głupi sposób stracić zniżek na Auto-Casco.
Zawieszenie...
...Lancera jest zestrojone bardzo komfortowo. Powiedziałbym nawet, że za bardzo i w pewnych sytuacjach może to przeszkadzać bardziej dynamicznym kierowcom. Zdaję sobie sprawę, że w tej wersji to nie jest auto sportowe, ale na mój gust Mitsubishi za bardzo "pływa" w zakrętach, a na niektórych załamaniach drogi potrafi przykro "dobić" tyłem. Przydałoby się nieco zmienić ustawienia, a auto na pewno stałoby się wtedy nieco mniej podsterowne i lepiej reagujące na polecenia kierowcy.
Układ kierowniczy...
...Mitsubishi jest dziwnie nijaki. Z jednej strony niby wydaje Ci się, że wiesz, co aktualnie dzieje się na styku opon z asfaltem, ale za chwilę okazuje się to iluzją. A co dziwne - im większa prędkość auta, tym większa "gumowatość" układu wspomagania. Przy pokonywaniu łuków podczas szybkości autostradowych najpierw ma się wrażenie, że Mitsubishi za chwilę wyjedzie przodem z zakrętu, mimo zacieśniania go przez kierowcę.
Po chwili to wrażenie przechodzi w uczucie niepewności, co będzie dalej, ponieważ wspomniane wcześniej miękkie zawieszenie zaczyna się nieco bardziej wychylać, niż powinno. Potężny zawód. Mimo szlachetnych genów Lancera trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć sobie, że nie mamy do czynienia z EVO, tylko z rodzinnym, zwyczajnym kompaktem do codziennej, spokojnej jazdy.
Silnik...
...testowanego auta także nie skłania do szaleństw. Jednostka o pojemności 1,8 litra nie jest może totalnie pozbawiona wigoru, ale fajerwerków też nie należy się spodziewać. Mamy tu do czynienia z typowo wysokoobrotową, benzynową jednostką, która ożywa dopiero powyżej 3,5 tys. obr./min. Zaraz powyżej tej wartości przyjemnie, basowo pomrukuje, ale potem staje się głośna. O ile do 120 kilometrów na godzinę w kabinie testowanego auta jest cicho, to zaraz potem zaczyna się robić nieco zbyt głośno. Dłuższa podróż z prędkościami rzędu 140-160 km/h może być dosyć mecząca.
Apetyt na paliwo też powinien być nieco mniejszy. O ile przy spokojnej jeździe w trybie mieszanym średnie spalanie może pozostać przy wartości około 8,5 litra na 100 kilometrów, to już jazda miejska w zakorkowanej stolicy zapewnia konsumpcję paliwa na poziomie nie niższym niż 12 l/100 km. Sporo.
Skrzynia biegów...
...natomiast pracuje rewelacyjnie. Aż żal, że nie ma szóstego przełożenia, bo każdy bieg wchodzi w Lancerze idealnie, skoki lewarka są krótkie, precyzyjne - po prostu takie, jak trzeba. "Szóstka" na pewno pozwoliłaby oszczędzić nieco paliwa, a ponadto uszy pasażerów nie cierpiałyby tak bardzo przy większych prędkościach. Dobrze, że zestopniowanie pięciu przełożeń jest bardzo dobre, a sięganie do dźwigni zmiany biegów za każdym razem sprawia przyjemność.
Koszty i wyposażenie
Testowane auto możemy aktualnie nabyć za 64 490 zł (plus dopłata 1890 zł za kolor metaliczny). W tak wycenionej wersji wyposażenia Invite znajdziemy m.in.: automatyczną klimatyzację (jednostrefową), 16-calowe koła z obręczami aluminiowymi, skórzane koło kierownicy ze zdalnym sterowaniem dobrego zestawu audio CD/MP3, a także tempomat i zestaw głośnomówiący oparty na technologii bluetooth.
Wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa stoi na bardzo wysokim poziomie. W jego skład wchodzą układy ABS z EBD plus brake assist, aktywna stabilizacja toru jazdy wraz z kontrolą trakcji (ASTC) i aż 7 poduszek powietrznych. Do naszej dyspozycji oddano także m.in. elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne w kolorze nadwozia, chłodzony schowek, centralny zamek a także komputer pokładowy. Jest dobrze. Na wyposażenie tak wycenionego, sporego przecież auta, nie mamy prawa narzekać.
Jak wynika z przeprowadzonego testu, Lancer nie jest autem idealnym, ale za te pieniądze wydaje się być bardzo interesującą pozycją na rynku nowych aut kompaktowych. Mimo iż jego linia nadwozia przemawia do raczej młodszej, dynamicznej klienteli, to silnik i sposób zestrojenia zawieszenia mówią co innego. To dobra propozycja dla bardziej statecznych, spokojnie jeżdżących kierowców, którym nie będzie przeszkadzał ani hałas w środku (do 120 km/h jest naprawdę cicho), ani to, że układ kierowniczy i zawieszenie auta nie przepadają za sportem.