Mamy rok 2035, motoryzacja już nikogo nie interesuje. Tak będzie, zobaczycie
Za 10 lat będziemy starymi dinozaurami, których młode pokolenie nie zrozumie. Oczywiście pojawią się wyjątki, ale jedno jest pewne - motoryzacja już teraz przestała być "sexy", a niebawem stanie się wyłącznie problemem.
Czy wracając do tych słów za 10 lat będę musiał posypać głowę popiołem i napisać, że byłem w błędzie. Być może - nawet po cichu na to liczę. Patrząc jednak na to, co dzieje się nie tylko na rynku, ale przede wszystkim na zmiany w młodym pokoleniu, mogę stwierdzić jedno - motoryzacja przestanie się liczyć. Pozostanie garstka pasjonatów, a dla całej reszty będzie to po prostu kolejna usługa. I wcale mnie to nie dziwi.
Dla mnie motoryzacja to magia i emocje. Dla młodych problem i koszty
Gdy byłem dzieciakiem moją ulubioną rozrywką w drodze do szkoły i ze szkoły było wymienianie nazw marek i modeli wszystkich samochodów zaparkowanych wzdłuż drogi, którą miałem do pokonania. Pech chciał, że stał na niej piekielnie długi blok z jeszcze dłuższym parkingiem. Osoby z Lublina być może kojarzą adres Pana Balcera 1. To właśnie to miejsce było moim "motoryzacyjnym elementarzem".
Oczywiście co jakiś czas trafiały się po drodze jakieś ciekawe samochody, które sprawiały, że moja mała twarz przyklejała się do szyby, aby podziwiać wnętrze. Zresztą koledzy z podstawówki robili to ze mną i było to coś absolutnie normalnego. Moi rodzice, niespecjalnie interesujący się samochodami, podlewali tę pasję kupując prasę, z której chłonąłem niczym gąbka wszystko, co się dało. I tak to się zaczęło.
Teraz młodzież ma zupełnie inne potrzeby. Czasy się zmieniają, wraz z nimi trendy - to coś absolutnie normalnego. Moda, także u chłopaków, potrafi grać większą rolę. To, co serwują social media, kiełkuje gdzieś w głowach i definiuje zainteresowania oraz potrzeby. W tym wszystkim samochodów coraz częściej nie ma.
Z rozmów ze znajomymi, a także z różnymi młodymi ludźmi wchodzącymi w świat pracy wynika jasno, że dla większości samochód to problem. Jest drogi, duży, nieekologiczny i wymaga atencji. Nie stanowi "biletu do niezależności", a raczej jest kulą u nogi. To fascynujące, jak bardzo zmieniła się perspektywa tego środka transportu w ciągu kilkudziesięciu lat.
Oczywiście takie poglądy dodatkowo są intensyfikowane coraz częstszym proekologicznym podejściem młodych. Komunikacja miejska, a w najgorszym wypadku carsharing to coś, co im w zupełności wystarcza. Niezmiennie - są wyjątki, ale w przewadze pojawia się właśnie takie spojrzenie na świat motoryzacji.
Producenci samochodów zdają sobie z tego sprawę
Z jednej strony mają jeszcze nas, osoby po 30-ce i starsze, dla których motoryzacja to nie tylko środek transportu z punktu A do punktu B. Z drugiej mają coraz większe grono młodych, dla których pojemność silnika nie gra roli. Najważniejsze jest to, aby po prostu móc przedostać się w wybrane miejsce.
Samochody przez to stają się usługą. Najmy, współdzielenie, dostęp do pojazdów z poziomu aplikacji - to trendy, które będą rosły w siłę. Zresztą za te 10 lat nie zdziwię się, jeśli idea "zakupu" auta będzie już naprawdę reliktem przeszłości. Sam zresztą wpadam w te sidła, choć tutaj motywacją jest po prostu kwestia finansowania w firmie, a nie brak chęci "posiadania".
Jestem ciekaw, czy za 10 lat samochody będą do siebie jeszcze bardziej podobne, a cała motoryzacja stanie się wyjątkowo homogeniczna. Znaczki będą jedynie wyznacznikiem stylu i mody, a cała reszta stanie się zestawem kopiuj-wklej, z oprogramowaniem pełniącym wiodącą rolę w każdym aucie.
A my, stare grzyby, będziemy myśleć jak tu wyjechać gdzieś naszym "złomem". O ile w to, że silniki spalinowe znikną w 2035 roku nie wierzę, o tyle wiem, że będą mocno marginalizowane
Z kolei samochody sprzed lat będą po prostu uznawane za zło wcielone. A jeśli zachce nam się zrobić w nich coś nieco głupszego, np. w tylnonapędowym aucie puścić zbyt szybko nogę ze sprzęgła, to po chwili staniemy się wrogiem publicznym numer jeden.
Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego w pewnym wieku stwierdzenie "kiedyś to było" staje się tak popularne...