Mów o nim "dojna krowa". Urus podwoił sprzedaż Lamborghini i napełnia kieszenie marki złotymi monetami

Jeśli chcesz zarobić - zrób SUV-a. Takie czasy.

2693 egzemplarze. I to w pół roku. Sprzedaż Lamborghini Urusa bije absolutne rekordy, a fabryka w Sant'Agata Bolognese ledwo wyrabia na zakrętach przez liczbę zamówień. Nie jest to jednak powód do zmartwień, bowiem sukces Urusa ma jedną dobrą stronę - dolary i euro wręcz zalewają konta tej marki. Krótko mówiąc Urus pozwoli sfinansować kolejne projekty, dzięki czemu będą one jeszcze atrakcyjniejsze. Dla przykłądu w drodze jest unikalny supersamochodów, który ma powstać w liczbie około 70 egzemplarzy. Sercem będzie tutaj V12 połączone z hybrydowym układem. Jednocześnie model ten stanie się zapowiedzią następcy Aventadora, który jest już na deskach kreślarskich i szykuje się powoli do wyjazdu na drogi w formie zamaskowanego muła testowego.

A skoro mówimy o sprzedaży, to spójrzmy na liczby. Urus - 2693 egzemplarzy. Huracan - 1211 aut. Aventador - 649 samochodów. Wszystko to w okresie od 1 stycznia do 30 czerwca, co jest bardzo dobrym wynikiem i już teraz gwarantuje rekordowy rok dla Lamborghini. W tym momencie sprzedano o 96% więcej aut niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Największe rynki? USA, Chiny, Wielka Brytania, Japonia i Niemcy.

Jeśli chodzi o plany na przyszłość, to te są bardzo proste. Na tapecie jest przede wszystkim następca Aventadora. Następnie w kolejce ustawi się pojazd, który zastąpi Huracana. W międzyczasie dostaniemy także kilka ciekawych limitowanych pojazdów oraz hybrydową wersję Urusa.