Wybrałem 8 najdziwniejszych aut, których nikt nie lubi, a które są fenomenalne. Nie zmyślam
Te samochody są powszechnie nielubiane lub uznawane za nieudane. Nic bardziej mylnego - zasługują na uznanie, bo to naprawdę ciekawe modele!
Mam wrażenie, że niektóre samochody należy "krytykować dla zasady". Pewne oklepane określenia i komentarze ciągną się za nimi od lat. Tymczasem są to bardzo udane produkty, które nie tylko zasługują na uwagę, ale i na odrobinę miłości. Wybrałem sześć modeli, które w mojej opinii są naprawdę rewelacyjne i warte bliższego poznania.
8. Smart Roadster, czyli samochód, który zaskakiwał pod wieloma względami
Był mały, zwinny, świetnie się prowadził i wyróżniał wyglądem. Owszem - miał dziwny silnik i irytującą zautomatyzowaną skrzynię biegów. Wiem jednak, że w moim "garażu marzeń" na pewno by się pojawił. To relikt tych pięknych czasów, gdy pomysł wygrywał z księgowymi. Nikt nie zakładał wielkiego sukcesu rynkowego, a mimo to ten projekt dostał zielone światło.
7. Citroen C6, czyli limuzyna po francusku
Wielki ponton na kołach, który rozpieszcza w czasie jazdy. Jest dobrze wyciszony, a za sprawą hydropneumatycznego zawieszenia odcina nas od świata zewnętrznego. Dziś C6 można kupić za grosze. Wadliwe silniki 2.7 V6 HDI przyczyniły się do kiepskiej opinii na jego temat, a ogromna utrata wartości sprawiła, że wiele osób ekspresowo pozbywała się tej francuskiej limuzyny.
6. Mercedes Klasy R, czyli trochę SUV, trochę kombi, trochę luksusowe auto
Uwielbiam ten projekt. Mercedes stworzył coś naprawdę odlotowego, gdyż połączył praktyczność, uniwersalność i luksus w jednym samochodzie. Rodzinne kombi, które ma też cechy SUV-a, do tego dostępne w wersji z długim rozstawem osi, z mocnymi silnikami pod maską. Czego więcej potrzeba do szczęścia?
Co więcej, na rynek trafiła nawet Klasa R w wydaniu AMG. Produkowano ją przez rok, a na drogi wyjechało tylko 200 takich pojazdów. Teraz jest to łakomy kąsek dla kolekcjonerów, ceniących sobie odlotowe i rzadkie maszyny.
5. Fiat Multipla, czyli genialny projekt w odważnym wydaniu
Niezmiennie uważam, że Multipla wyprzedziła swoje czasy. Wiecie, że ten samochód ma mniej niż cztery metry długości? Wiele osób nie dowierza w tą liczbę do momentu, w którym nie spojrzy w dane techniczne. Jednocześnie szerokość doganiała Lexusa LS, a przestrzeń we wnętrzu była ogromna. Szkoda, że żadna marka nie ma odwagi, aby stworzyć w obecnych czasach samochód o podobnych gabarytach, oferujący przede wszystkim praktyczne wnętrze.
4. BMW Serii 5 GT, czyli "siódemka w praktycznym wydaniu"
Ten model fascynował mnie od momentu swojego debiutu. Choć ulokowano go w gamie serii 5, to w praktyce miał więcej genów "siódemki" z rodziny F01. Szeroki rozstaw kół, ogromny rozstaw osi (3066 mm) i ciekawie rozwiązana pokrywa bagażnika (otwierana na dwa sposoby) sprawiły, że auto nie tylko specyficznie wyglądało, ale także oferowało w kabinie ogrom przestrzeni. BMW Serii 5 GT oferowano z szerokim przekrojem jednostek napędowych, od rzędowych szóstek aż po V8.
3. Ferrari FF/GTC4 Lusso
Pamiętam to ogromne oburzenie po opublikowaniu pierwszych zdjęć szpiegowskich tego modelu. Ludzie nie dowierzali, że Ferrari stworzy faktycznie hatchbacka/shooting brake'a. Tymczasem do tego dorzucili nie tylko V12, ale i napęd na cztery koła. Niezmiennie uwielbiam linię tego samochodu i jego praktyczność. Idealne GT? Zdecydowanie.
Tu ciekawostka: wiecie, że był to pierwszy samochód na rynku, w którym zastosowano Apple CarPlay?
2. Porsche Panamera pierwszej generacji, czyli "piękna bestia"
Nie żartuję - uwielbiam ten samochód. Uważam, że pierwsza generacja Panamery za sprawą tego garbatego tyłu miała swój urok. Do tego można było ją kupić w przedziwnych kombinacjach napędu i skrzyni biegów - na przykład z 4,8-litrowy V8 z turbo z manualną skrzynią. Wiele osób twierdzi, że jest w takim wydaniu Panamera to idealny "następca Porsche 928".
1. Volkswagen Phaeton, czyli marzenie Piëcha
"Wielki Passat", "luksusowa porażka", "idiotyczny wynalazek". Określeń, które pojawiają się Phaetonie jest dużo. Dla mnie wciąż jest to samochód, który pokazał możliwości tego koncernu. Ferdinand Piëch chciał pokazać, że "auto dla ludu" może być też luksusowe. Konstrukcja, którą opracowano dla Bentleya Continentala GT i Flying Spura stała się punktem wyjścia. Połączono ją z wyjątkowymi rozwiązaniami i z unikalnym wyposażeniem. Wisienką na torcie było postawienie "szklanej manufaktury" w Dreźnie, w której częściowo ręcznie składano Phaetony. Dziś możecie je mieć za grosze. Warto się skusić!