Nestor Baron to po włosku Ares Wami Lalique Spyder. Tutaj coś bardzo nie wyszło

Pamiętacie taki wynalazek, jakim był polski Nestor Baron? Był to samochód-samoróbka, "nawiązujący" wizualnie do pojazdów z lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Wyobraźcie sobie, że Włosi robią teraz coś podobnego. Nazywa się to Ares Wami Lalique Spyder, bazuje na dość starym samochodzie i wygląda jak zlepek wielu elementów, tworzący absolutnie niespójną całość.

Nestor Baron, jako produkt firmy Kąkol Przodkowo, stał się swego rodzaju symbolem motoryzacyjnej kultury Polski. Prawie każdy fan motoryzacji o nim słyszał, prawie każdy wie o czym mowa. Popularne samoróbki i przebudowane auta z lat 90. na "klasyczne limuzyny" podbijały śluby, imprezy i inne wydarzenia.

Kto by pomyślał, że w 2023 roku dostaniemy produkt o podobnym charakterze, tylko stworzony we Włoszech. Co więcej, stoi za nim znana manufaktura. Ares Wami Lalique Spyder budzi, delikatnie mówiąc, skrajne emocje - i nie powinno to dziwić.

Otóż Ares Wami Lalique Spyder jest jak taki Nestor Baron i inne "retro-przeróbki" nowych aut

Ujmując to w skrócie: jest źle. Ares wybrał na bazę dla swojego projektu dość wiekowy pojazd, jakim jest BMW Z4 pierwszej generacji. Skąd taka decyzja? Nie mam pojęcia - tym bardziej, że ta manufaktura z Modeny specjalizuje się w przeróbkach nowych samochodów.

Z oryginalnego BMW zostało tutaj niezbyt wiele. Wprawne oko zauważy znajomy kształt kierownicy i zegarów. Cała reszta powstała od zera i ma dyskusyjną formę. Przede wszystkim stylistyka nadwozia sprawia wrażenie zrobionej na kolanie. Montaż zresztą prezentuje się podobnie.

Ta fantastyczna linia odcięcia zderzaka i błotnika z tyłu, urywająca się na drzwiach, wygląda fenomenalnie. Spasowanie drzwi i błotnika także wygląda mało atrakcyjnie.

Ares Wami Lalique Spyder Nestor Baron

Bryła nadwozia to miks dwóch inspiracji. Ares Wami Lalique Spyder czerpie z Maserati A6GCS Frua (co widać z przodu) i z Ferrari 250 GT California. Całość uzupełniono ledowymi światłami i wielkimi szprychowymi felgami z oponami o niskim profilu. Te dodatkowo osadzono bardzo głęboko w nadwoziu, przez co Lalique Spyder wygląda jak wielka tłusta kluska na malutkuch kółeczkach o niewłaściwym profilu opon.

A skąd taka nazwa modelu?

Jest to hołd dla René Lalique'a, artysty tworzącego w szkle. Cześć elementów we wnętrzu stworzono w alzackiej manufakturze w Wingen-sur-Moder. Na drogi wyjedzie 12 takich aut, w bliżej nieznanej cenie.

Szczerze mówiąc zastanawiam się kto wybierze ten samochód. Nie jest to nowa konstrukcja, dynamika raczej nie rzuci na kolana, a wygląd... cóż, ocenicie go sami. Nie sądzimy, że wydalibyście na to swoje pieniądze.