Zobaczyłem od kuchni jak działa zespół Nissana w Formule E. To skomplikowany organizm
Jeśli myśleliście, że Formuła E jest "banalnie prosta" w zestawieniu z Formułą 1, to jesteście w błędzie. Spędziłem cały dzień z zespołem Nissana, który pokazał mi jak wygląda ich praca "od kuchni". Uwierzcie mi, będziecie zaskoczeni tym, jakie metody treningu i planowania stosuje się tutaj w praktyce. To naprawdę skomplikowany organizm, w którym każdy członek zespołu gra bardzo ważną rolę.
Formuła E wchodzi w swój dziesiąty sezon. Jeśli ta seria wciąż kojarzy Wam się z dość wolnymi autami i przesiadkami pomiędzy bolidami, to czas odświeżyć swoją wiedzę. Najnowsze auta są bardzo wydajne i szybkie jak na swoje możliwości, a rywalizacja należy do widowiskowej, głównie za sprawą wielu kontaktów i manewrów wyprzedzania.
Wpływa na to wiele kwestii. Formuła E jeździ na torach ulicznych, gdzie przestrzeni dla samochodów nie ma zbyt wiele. Do tego nawierzchnia z reguły jest dość nierówna, co także stanowi ogromne utrudnienie.
Jak więc przygotować się do tak wymagającej rywalizacji? Tutaj nie wystarczy "wciskanie gazu do dechy" i szeroki uśmiech na twarzy.
Nissan pokazał, że Formuła E to wymagająca kategoria. Każdy wyścig wymaga ogromnych przygotowań
W tym roku zespół tej marki przechodzi duże zmiany. Miniony sezon był pierwszym, w którym Nissan wystartował jako właściciel zespołu. Oznaczało to nie tylko nowy rozdział w historii, ale przede wszystkim ważną lekcję dla wszystkich pracowników.
Wniosków po wszystkich wyścigach nie brakuje. Przede wszystkim Nissan wyprowadza się z Le Mans, w którym spotkaliśmy w formie "pożegnania" tego kultowego miasta (i toru). Nowa siedziba zespołu Formuły E będzie bliżej Paryża i nieopodal siedziby marki we Francji. Wszystko po to, aby stworzyć lepszą synergię, dzięki której rozwiązania z aut drogowych trafią do Formuły E i na odwrót.
W nadchodzącym sezonie Nissan zaprezentuje też nowy skład kierowców. Rolę lidera przejmuje Sacha Fenestraz, który pokazał się z dobrej strony w tym roku. Dołącza do niego Oliver Rowland, startujący w tej kategorii od kilku lat. W przeszłości jeździł już w zespole E.DAMS Nissan, a na swoim koncie miał także rolę kierowcy rezerwowego w zespole F1 Williamsa.
Zacznijmy od kierowców - jak wyglądają przygotowania do wyścigów?
Tutaj kluczowe są dwie kwestie - sprawność fizyczna i intelektualna. Ta pierwsza jest oczywistością, ale druga kwestia może być dla Was zaskoczeniem. Powrócę do tego wątku za chwilę.
Zacznijmy od ćwiczeń. Te są tutaj niezbędne, gdyż Formuła E także funduje kierowcom naprawdę dużo intensywnych przeciążeń. Kluczowe jest więc zbudowanie odpowiednich mięśni szyi i ramion, aby zachować stabilność w czasie jazdy.
Poza tym niezbędny jest trening rąk i nóg, aczkolwiek tak zaplanowany, aby zapewnić dużą siłę i atletyczną sylwetkę. Wielkie bicepsy nie będą plusem w ciasnym kokpicie bolidu.
Niezbędny jest też trening koordynacji ruchowej i spostrzegawczości. Tutaj kluczowe są dwie rzeczy - urządzenie o nazwie Batak i... piłeczki tenisowe.
Batak to maszyna, która w kilku miejscach ma rozmieszczone przyciski z lampkami. Celem jest tutaj wciśnięcie jak największej liczby podświetlających się przycisków w 30 sekund. Brzmi to jak coś prostego, ale takie nie jest. Przede wszystkim kluczowe jest tutaj wygenerowanie odpowiednio szerokiego pola widzenia. Im więcej zobaczymy, tym szybciej zareagujemy.
Nie da się jednak "bezproblemowo" zobaczyć całej maszyny. Wówczas ważna jest reakcja - jeśli nie widzimy lampki w zasięgu wzroku, to z pewnością podświetlił się przycisk w dolnej lub górnej części maszyny.
Piłeczki służą z kolei do ćwiczenia szybkich odruchów. Trener upuszcza je losowo i bez zapowiedzi, a kierowca ma je chwycić w locie. Proste? Nic bardziej mylnego - wbrew pozorom wymaga to ogromnej szybkości.
Ja niestety nie jestem aż tak szybki, aczkolwiek w kilku próbach poradziłem sobie całkiem nieźle. Kariery w Formule E raczej nie zrobię, ale może moje amatorskie występy na torach wyścigowych będą nieco lepsze.
A to tylko rozgrzewka przed treningiem... mózgu. Nissan wszedł tutaj na wysoki poziom rozwoju swoich kierowców
Tutaj mózgiem operacji jest dr Lucian Gheorghe, oficjalnie piastujący enigmatycznie brzmiące stanowisko o nazwie CCS UX Innovation Senior Manager. Wbrew pozorom w jego zakresie działania jest znacznie więcej obowiązków, niż tylko badanie "doświadczeń klientów".
Gheorghe stoi między innymi za projektem interfejsu i aplikacji Nissana. W Formule E z kolei... rozwija mózgi kierowców. I robi to za pomocą maszyn, które wyglądają niczym wyciągnięte z filmów science-fiction.
Jak się okazuje nauka pozwala przyspieszyć pewne procesy w mózgu. Mowa tutaj o badaniu fal i stymulacji pracy naszej głowy. Służą do tego specjalne urządzenia, które mogą pobudzać lub uspokajać konkretne fale mózgowe.
Choć brzmi to dziwnie, to efekty są naprawdę niesamowite. Rozwiązanie to testowano na zwykłej grupie badawczej, gdzie 50% osób faktycznie korzystało z tych maszyn, a 50% poddano efektowni placebo, nie uruchamiając urządzeń. Efekty były imponujące - podczas ćwiczeń grupa badawcza korzystała z symulatorów jazdy na torze wyścigowym.
Stymulowani kierowcy osiągali szybciej lepsze czasy i po dłuższej przerwie nie wypadali z formy. Dlatego też taką metodę treningu mózgu wprowadzono w zespole i korzystają z niej wszyscy kierowcy.
Kolejnym kluczowym elementem układanki jest oczywiście strategia wyścigowa. Tutaj nie ma miejsca na błędy. Formuła E nie wybacza
Wiecie, że opracowanie różnych koncepcji i scenariuszy na każdy wyścig to setki godzin pracy i niezliczona liczba symulacji komputerowych? Tutaj inżynierowie mają ogromne pole do popisu i naprawdę minimalną przestrzeń na jakiekolwiek pomyłki.
Co bierze się pod uwagę przy tworzeniu strategii wyścigowej? Przede wszystkim podstawą są dostępne dane. Tutaj mowa o doświadczeniu zespołu z poszczególnych torów, telemetrii (także aut konkurentów) i nagrań z przejazdów.
To na ich bazie tworzy się wiele scenariuszy, które później są testowane w specjalnych symulacjach. Dzięki nim można zaplanować potencjalną koncepcję toru jazdy, wykorzystania trybu ataku i zapewnienia odpowiedniego zużycia energii. W końcu nie można jechać cały czas z gazem w podłodze.
Tak zwany "lift&coast", czyli odpowiednio wczesne odpuszczenie gazu przed zakrętem pozwala na obniżenie zużycia energii. Ważne jest też utrzymanie akumulatora w odpowiednim przedziale temperatur. W gorące dni jest to szczególnie ważne, gdyż im cieplejszy akumulator, tym mniejsza wydajność auta.
Ogromne wyzwanie stanowią nieobecne wcześniej w kalendarzu tory
Na przykład w nadchodzącym sezonie takim miejscem będzie Tokio, czyli "domowy wyścig" dla zespołu Formuły E Nissana. Jak przygotować się do wyścigu w miejscu, w którym nigdy nikt nie rywalizował?
W tym przypadku ogromną rolę pełni FIA, które musi udostępnić każdemu zespołowi plan toru i jego skan. Do tego przesyłane są wyniki badań próbek asfaltu, które wskazują jego przyczepność.
Następnie przedstawiciele każdego zespołu osobiście odwiedzają obiekt i skanują go we własnym zakresie. Na bazie takich danych tworzy się najlepsze linie wyścigowe i estymuje czasy przejazdów/zużycia energii.
Niekiedy dochodzi jednak do małych zmian, które potrafią całkowicie pokrzyżować plany. Wystarczy np. przesunięcie bandy o metr, aby wpłynęło to na linię wyścigową i zaplanowaną strategię.
Czasami trzeba więc działać "na żywo", aktualizując dane na bazie własnych doświadczeń. Kierowcy w czasie wyścigu przekazują wiele informacji swoim inżynierom, a Ci odpowiadają im sugerując odpowiednie działania. Nissan, jak każdy zespół, używa kodów w takich przekazach, aby nikt nie domyślił się co aktualnie jest zmieniane w ustawieniach auta.
Oczywiście kierowcy spędzają też godziny na symulatorach. Formuła E to także "cyfrowa rywalizacja"
Tutaj mowa nie tylko o dwóch osobach rywalizujących w bolidach, ale także o trzecim kierowcy, czyli "simdriverze". W zespole Nissana to stanowisko zgarnął Luca Ghiotto, który w swojej karierze wywalczył 3 miejsce w generalce Formuły 2 w 2019 roku.
W Formule E testy są bardzo ograniczone, co uniemożliwia dopasowywanie auta podczas treningów na torze. Dlatego też każdy zespół ma kierowcę pracującego na symulatorze. Jego zadaniem jest szukanie odpowiednich ustawień auta i dostosowywanie ich do danego toru.
Czasami takie symulacje tworzone są w czasie weekendu wyścigowego, a zmiany wdraża się na bieżąco. Oczywiście Sacha Fenestraz i Oliver Rowland także spędzają dziesiątki godzin w symulatorach, gdzie ćwiczą układ danego toru i szukają ustawień dla swoich samochodów.
Niezwykle ważny jest też... wygląd bolidu. Tutaj trzeba myśleć o wielu rzeczach
Kolorystyka i malowanie aut nie jest dziełem przypadku. Wiecie, że każdy zespół w Formule E dokładnie bada przez ile procent czasu ich auto pokazywane jest w relacji z wyścigu? Co więcej, to rozbija się na kolejne części - czyli na to, przez ile czasu widoczna jest konkretny fragment samochodu.
Na podstawie tych danych tworzy się nie tylko malowanie (gdyż auto musi wyróżniać się z tłumu), ale także opracowuje cennik dla sponsorów. Im atrakcyjniejsza przestrzeń, tym wyższa cena. W końcu pokazywanie nazwy sponsora przez dłuższy czas przynosi wiele korzyści dla obydwu stron - Nissana i firmy, która się reklamuje na aucie.
Powyżej możecie zobaczyć mój projekt nadwozia bolidu Nissana. Postawiłem na połączenie neonowych barw lat osiemdziesiątych i klimatu początku lat dziewięćdziesiątych.
Efekt, moim zdaniem, jest widowiskowy i daje dużą rozpoznawalność. Nie wiem tylko, czy Nissan ma odwagę skorzystać z takiego pomysłu. W razie czego wiedzą gdzie mnie szukać.
Dlaczego Formuła E jest tak ważna dla wielu marek?
To bardzo proste - od lat motorsport jest najlepszym miejscem do testowania i rozwijania nowoczesnych rozwiązań. W dobie powszechnej elektryfikacji stworzenie wydajnych, szybkich i skutecznych aut jest kluczowe. A właśnie z Formuły E można wynieść wiele cennych informacji, które później przekładają się na usprawnianie samochodów drogowych.
Nissan z Formułą E wiąże się na wiele lat i nie zamierza z niej znikać. Już za kilka dni poznamy nowe malowanie ich bolidu, a za kilka miesięcy ruszy kolejny sezon rywalizacji. Pierwszy wyścig odbędzie się 13 stycznia w Meksyku.