Nowa Skoda Karoq w pierwszym teście

Czesi coraz mocniej rozpychają się w segmencie SUV – po udanym i ciepło przyjętym Kodiaqu przyszła pora na coś o rozmiar mniejszego. Na rynek wkracza nowa Skoda Karoq, konkurująca z takimi autami jak Seat Ateca czy Nissan Qashqai.

Skoda nabrała wiatru w żagle. Każdy kolejny model się być rynkowym hitem, niezależnie od segmentu, w którym staje do rywalizacji. W Polsce sprzedaż samochodów tej marki wciąż trzyma się na bardzo wysokim poziomie. Zresztą za granicą jest podobnie – przykładowo Octavia jest drugim najpopularniejszym nowym samochodem w Szwajcarii.

Jeszcze do niedawna najsłabszym ogniwem w gamie Skody był model Yeti – skądinąd bardzo udany, ale na tle nowszych modeli już wyraźnie trącający myszką. Po dziewięciu latach na rynku przyszedł czas na zmianę warty – zmianę, która wnosi sporo świeżości technologicznej.

Podejście zachowawcze

Jednym z największych atutów Skody Yeti była stylistyka tego modelu, wyróżniająca się na tle innych aut tej marki. Charakterystyczny (zwłaszcza przed liftingiem) front w połączeniu z ciekawie rozwiązaną linią szyb bocznych oraz niemal idealnie płaskim tyłem sprawiał, iż mały czeski SUV prezentował się naprawdę atrakcyjnie. Zresztą jeśli sięgniecie pamięcią do pierwszych miesięcy po debiucie tego modelu, to zapewne przypomnicie sobie jak dużo pozytywnych opinii zebrał „człowiek śniegu”.

Karoq to zupełnie inna bajka. Skoda konsekwentnie trzyma się swojego nowego języka stylistycznego, wyróżniającego SUV-y tej marki. Projekt nadwozia w dużej mierze nawiązuje do większego brata, czyli Karoqa. Zapożyczono z niego charakterystycznie podzielone przednie światła (w Karoqu są nieco bardziej „kanciaste” oraz podcięte tylne lampy z fragmentem zachodzącym na klapę bagażnika. Niestety – w tym wszystkim zaginęła odrobina indywidualnego charakteru, którym cechowało się Yeti. W linii bocznej widać, iż model ten ma bardzo blisko spokrewnionego brata w postaci Seata Ateca. Obstawiam, że mniej wprawne oko może pomylić te samochody na pierwszy rzut oka, spoglądając właśnie na profil Karoqa.

Skoda Karoq – najzwyczajniej mówiąc – jest niezwykle estetycznym i bardzo schludnym autem, które może i nie ma wielu wyróżników, ale dzięki temu ma szanse przypaść do gustu szerszemu gronu klientów. Poza tym dobierając ciekawe felgi i atrakcyjny kolor otrzymujemy przyjemne wizualnie auto, sprawdzające się w każdych warunkach. Kompaktowy SUV Skody nie cierpi też na pewną przypadłość swojego większego brata, czyli widoczny „brak” odsadzenia felg, które to giną w nadkolach.

We wnętrzu również powielono wiele koncepcji z Kodiaqa. Ekran systemu inforozrywki (w topowym Columbusie o przekątnej 9,2-cala) przesunięto w górę, lokując go pomiędzy nawiewami. Poniżej znalazło się miejsce dla panelu klimatyzacji oraz przycisków funkcyjnych. Krótko mówiąc – wszystko po staremu. Materiały wykończeniowe nie są niespodzianką, choć pewne elementy delikatnie irytują. Deskę rozdzielczą pokryto miękkim, typowo „skodowskim” tworzywem. Jego cieńsza warstwa znajduje się też na górnej partii przednich drzwi. Poniżej spotkamy już jednak wyłącznie twardy plastik (pomijając miękki podłokietnik), który na nierównych drogach potrafił mocno zaskrzypieć. Producent twierdzi, że są to egzemplarze przedprodukcyjne i gotowe auta dla klientów będą lepiej spasowane – trzymam za słowo. Z tyłu poskąpiono już lepszych materiałów, ale za to dorzucono kilka „umilaczy” – przykładowo tylna kanapa może być podgrzewana, zaś pasażerowie mają do dyspozycji gniazdo USB.

Ciekawostką jest fakt, iż Skoda Karoq to pierwsze auto tej czeskiej marki, w którym znajdą się cyfrowe zegary. Jest to całkowicie nowy zestaw przygotowany przez grupę Volkswagena do tańszych samochodów – wyraźnie odróżnia się on od Active Info Display, który kojarzyć możecie chociażby z Golfa po liftingu czy Passata. Przede wszystkim zmieniono formę wyświetlania danych – po bokach ulokowano wskaźniki temperatury silnika oraz ilości paliwa w baku (są one niezależne od ekranu). Same zegary z kolei mają kilka ciekawych wariantów wyświetlania danych – począwszy od „klasycznych” wskaźników, przez mapę z małym cyfrowym prędkościomierzem na dole, aż po szczegółowe dane z komputer pokładowego. Wysoka rozdzielczość ekranu oraz stosunkowo łatwa obsługa sprawiają, iż rozwiązanie to może przypaść do gustu szerokiemu gronu klientów. Oczywiście cyfrowe zegary dostępne są za dopłatą – standardowo oferowane są analogowe wskaźniki z kolorowym wyświetlaczem komputera pokładowego. W testowanych egzemplarzach nie mieliśmy jeszcze okazji się z nimi zapoznać – ich montaż w Karoqu rozpocznie się dopiero za kilka-kilkanaście tygodni.

Znacznie większy rozstaw osi w porównaniu do modelu Yeti sprawił, że w Karoqu udało się wygospodarować naprawdę dużo miejsca. Przednie fotele – całkowicie nowe, zaprojektowane dla tego modelu, nie tylko ciekawie wyglądają, ale są też bardzo wygodne. Brakuje w nich tylko możliwości wysunięcia zagłówka do przodu, co przydałoby się w dłuższych trasach. Z tyłu zaś miejsca jest oczywiście nieco mniej niż w kompaktowej Octavii, ale nawet wysokie osoby bez problemu się tam zmieszczą, bez ocierania kolanami o poprzedzający fotel. Siedziska – podobnie jak w Superbie – są stosunkowo krótkie, ale lepiej wyprofilowane, co zwiastuje, iż nie będą tak irytujące w dłuższej podróży.

Kopiuj-wklej

Jednym z największych atutów samochodów z grupy Volkswagena jest fakt, iż w każdym z nich wykorzystywane są te same podzespoły, co znacząco upraszcza opracowanie modelu, ale też zmniejsza możliwość „indywidualizacji” auta. Skoda Karoq bazuje na platformie MQB – znajdziecie ją też w technologicznych bliźniakach tego auta, czyli Volkswagenie Tiguanie, a zwłaszcza w Seacie Ateca, z którym nowa Skoda ma najwięcej wspólnego.

Karoq, w porównaniu do Yeti, wyraźnie urósł – jest dłuższy aż o 159 mm (4382 mm), szerszy o 48 mm (1841 mm) i niższy o 88 mm (1603 mm). W rozstawie osi pojawiło się zaś 60 dodatkowych milimetrów (2638 mm). Wszystko to sprawia, że kompaktowy SUV Skody ma nie tylko lepsze proporcje, ale też – przede wszystkim – oferuje kierowcy oraz pasażerom znacznie więcej przestrzeni. Widać to chociażby po zajęciu miejsca z tyłu, gdzie (sprawdzić). Bagażnik, wedle danych technicznych, jest większy o 116 litrów (521 litrów pojemności z możliwością powiększenia do 1630 litrów). Nie mieliśmy okazji wykonać szczegółowych pomiarów, ale już na pierwszy rzut oka widać, że kufer jest znacznie głębszy i bez problemu pomieści dwie większe walizki lub kilka toreb podróżnych. Próg załadunku jest położony na podobnej wysokości co w bratniej Atece i nie utrudnia załadunku cięższych rzeczy.

Neutralność

Podczas jazd testowych miałem okazję sprawdzić 150-konną wersję silnika 2.0 TDI z 6-biegowym „manualem” i napędem 4x4 oraz odmianę 1.0 TSI 115 KM w identycznej konfiguracji skrzyni biegów, lecz bez napędu na cztery koła. Diesel – moim zdaniem – to dobry wybór dla osób, które poruszają się wyłącznie w trasie. Podczas jednostajnej jazdy nie hałasuje przesadnio i odwdzięcza się niskim apetytem na paliwo. Na górskich drogach oraz w mieście trzeba jednak powalczyć ze skrzynią biegów – krótkie pierwsze przełożenia sprawiają, że zabawa z przełożeniami 1-2-3 będzie niemal codziennością. Z drugiej strony przełożenie główne jest na tyle długie, że przy wyprzedzaniu również warto zredukować bieg.

Dużo ciekawszą i o dziwo wyjątkowo interesującą propozycją okazuje się być bazowy motor 1.0 TSI. Kultura pracy tej jednostki jest naprawdę zadowalająca – nie słychać tutaj terkotu trzech cylindrów, a do 3 000 obrotów silnik jest niemal niesłyszalny. Zapewnia on również zadowalającą i zaskakująco dobrą dynamikę. Przełożenia 5 i 6 można traktować wyłącznie jako „nadbiegi” w trasę, ale od 2 do 4 wyprzedzanie nie stanowi żadnego problemu. Najrozsądniejszą opcją zdają się więc być silniki 1.0 i 1.5 TSI – tym bardziej, że auta tego typu są użytkowane głównie w mieście, a różnica w cenie jest wyraźna.

SILNIK/WERSJA Ambition Style
1.0 TSI (115 KM) MAN6 87 900 zł -
1.0 TSI (115 KM) DSG7 95 400 zł 103 000 zł
1.5 TSI (150 KM) MAN6 95 400 zł 103 000 zł
1.5 TSI (150 KM) DSG7 102 900 zł 110 500 zł
1.6 TDI (115 KM) MAN6 99 900 zł 107 500 zł
1.6 TDI (115 KM) DSG7 107 400 zł 115 000 zł
2.0 TDI (150 KM) MAN6 4x4 116 400 zł 124 000 zł
2.0 TDI (150 KM) DSG7 4x4 123 900 zł 131 500 zł

Prowadzenie? Bez zaskoczeń, czyli miło, ale bez szaleństw. Układ kierowniczy pracuje lekko i jest wystarczająco komunikatywny (choć nie angażujący), przekazując garść informacji z przednich kół. Jednocześnie czuć znacznie większą zwrotność w porównaniu do większego Kodiaqa – wymiary oraz masa robią swoje (i to na plus). Zawieszenie zestrojono dość miękko i sprężyście – wszelkie nierówności są gładko wybierane. Wadą jest jedynie fakt, iż na większych wybojach Karoq potrafi mocniej „dobić”, co wyraźnie słychać w kabinie. W czasie jazdy w aucie panuje przyjemna cisza – Karoq moim zdaniem jest jednym z lepiej wyciszonych samochodów w swoim segmencie, a szum opływającego powietrza zaczyna dokuczać dopiero po przekroczeniu granicy 130-140 km/h.

Dla kogo, czy warto?

Skoda Karoq to propozycja dla osób, które cenią sobie prostotę i „czesko-niemiecki” porządek, a jednocześnie preferują rozwiązania z grupy Volkswagena. Samochód ten jest też jednym z lepiej wykończonych zawodników w gamie kompaktowych SUV-ów, co ucieszy „macaczy” kokpitów. Pozytywnym zaskoczeniem jest wspomniana ilość miejsca na tylnej kanapie oraz spory kufer – to może być jeden z najmocniejszych argumentów przemawiających za tym autem. Jak będzie w rzeczywistości – czas pokaże.