Jeździliśmy Polonezem Caro w Carsharingu

Samochód wypożyczany na minuty z poziomu smartfona. Otwierany zdalnie, bez użycia kluczyków. Brzmi znajomo, nieprawdaż? A co jeśli Wam powiemy, że w ten sposób możecie wypożyczyć... Poloneza?

Tak, dobrze przeczytaliście - Poloneza. Na tak szalony pomysł wpadła firma Panek, która do swojej oferty włączyła jedną sztukę Poloneza Caro. Jest to egzemplarz z 1993 roku (a więc stuknęło mu już ćwierć wieku), wyposażony w silnik 1.6 o mocy 80 KM. Samochód jest w typowej dla tego modelu wersji GLI. Co ciekawe firma Panek trafiła na egzemplarz jeszcze sprzed modernizacji z 1993 roku, wyróżniający się innym wlotem powietrza na masce, węższym rozstawem kół oraz starymi zegarami.

Polonez Caro, który został włączony do carsharingu firmy Panek ma przejechane zaledwie 107 000 kilometrów i jest w całkiem niezłym stanie technicznym. Na potrzeby włączenia go do całego systemu przeprowadzono szereg modernizacji w elektryce, montując urządzenia do zdalnego otwierania pojazdu oraz monitoring przebiegu/czasu jazdy. Jazda Polonezem jest nieco droższa niż typowym Yarisem Hybrid z oferty Panek - jeden kilometr kosztuje 0,79 zł. Na dokładnie tyle samo wyceniono jedną minutę jazdy. Kwoty są liczone łącznie. Nas 31 minut jazdy kosztowało nieco ponad 30 zł.

Jak jeździ Polonez Caro?

Przyznam szczerze - nigdy nie miałem okazji prowadzić Poloneza. Choć modelem tym jeździłem wielokrotnie jako pasażer, to jednak nigdy nie siedziałem za kierownicą tego modelu. Pierwsze wrażenia po zajęciu miejsca w lewym fotelu? Przede wszystkim... ciasnota. Nawet po maksymalnym odsunięciu siedziska nie mogłem wygodnie ułożyć nóg. Fotel za to okazał się być bardzo miękki i komfortowy. Wielka kierownica, bez jakiejkolwiek regulacji, jest o dziwo dobrze ułożona. Po odpaleniu silnika rozpoczęła się pierwsza walka - wyjazd z parkingu. Ostatni raz samochodem bez wspomagania jeździłem w 2012 roku. Możliwość obcowania z nowymi autami jednak mocno rozpieszcza. Walka przy skręcaniu wywołuje uśmiech na twarzy. Nie jest to też zabawa dla osób bez krzepy - trzeba się nieco napracować rękami. Przyzwyczajenia wymaga także ogarnięcie pracy skrzyni biegów. Precyzja jest tutaj pojęciem obcym, a wsteczny wskakuje dopiero za którymś podejściem. Miłym zaskoczeniem jest za to sprzęgło - pracuje lekko i bardzo łatwo jest je wyczuć.

Jazda? Pomijając hałas, Polonez jest dość wdzięcznym pojazdem. Miękko wybiera nierówności, jak na 80-konny silnik sprawnie nabiera prędkości i z pewnością nie jest zawalidrogą, a widoczność z miejsca kierowcy jest bardzo dobra. Wąskie słupki może i wywołują lekki niepokój na myśl o wypadku czy mocniejszej stłuczce, ale przynajmniej nie zasłaniają całego światła. Klasyczne kwadratowe lusterka również zapewniają niezłą widoczność. Po kilku kilometrach idzie się też przyzwyczaić do specyficznie ułożonego lewarka skrzyni biegów. Jej praca może i jest przeciętna, ale o dziwo ścieżki pomiędzy kolejnymi przełożeniami są względnie krótkie, a właściwe zestopniowanie przekładni pozwala na wykorzystanie potencjału silnika.

[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=I-YoYBU4bHw[/embedyt]

Po przekroczeniu 60 km/h odezwał się też klasyczny przedmiot żartów o Polonezach, czyli wyjący tylny most. Ten dźwięk doskonale pamiętam z dzieciństwa, kiedy to samochody te stały na każdym rogu. Pokonując kolejne kilometry za kierownicą 25-letnie Caro zrozumiałem też, skąd taki pociąg wielu Polaków do samochodów w okresu PRL-u. Choć są one tragiczne i mnie zupełnie nie chwytają za serce, to jednak mają w sobie jakąś nutkę nostalgii. Przypominają, że kiedyś, pomimo przeciwności, inżynierowie z FSO starali się zrobić wszystko, aby ten zlepek najróżniejszych części i pomysłów był komfortowy i przyjemny dla milionów osób w naszym kraju, wybierających Poloneza na auto rodzinne.

Poloneza Caro w ofercie firmy Panek można traktować jako formę żartu, choć bardzo ciekawego. Patrząc na ogromne zainteresowanie tym modelem w carsharingu (znalezienie Poloneza zaparkowanego choć na dłuższą chwilę jest niemal wyczynem), pomysł firmy Panek okazał się być strzałem w dziesiątkę. To też unikalna okazja dla wielu osób - gdyby nie dostępność tego auta, to z pewnością jeszcze przez dłuższy czas nie miałbym możliwości poprowadzenia "kultowego" Poloneza.