Jeep Grand Cherokee Trackhawk na horyzoncie
Tuż za rogiem nowy model Jeepa, ale tym razem, nie przeczytacie popularnych ostatnio słów "premiera już w Genewie". Za to już w Nowym Jorku poznamy kolejny samochód z ryczącym Hellcatem pod maską.
Według MotorAuthority trzeci model z rodziny "piekielnych kotów" dołączy do zniecierpliwionych, narwanych braci - Chargera i Challengera - już za kilka miesięcy podczas Salonu Samochodowego w Nowy Jorku. Przyznajemy, że na wieść o tej premierze podniosło nam się tętno, zwłaszcza, że wciąż mamy w głowie białego Jeepa Grand Cherokee SRT, który gościł niedawno w naszej redakcji. Odmiana SRT wydawała nam się istnym szaleństwem, więc Trackhawka z silnikiem Hellcat możemy porównać już tylko do przedsionka piekieł.
Trzeba przyznać, że tegoroczne stoisko grupy FCA będzie piekielnie intrygujące, wszak obok ekstremalnej terenówki zadebiutuje jeszcze bardziej ekstremalny Dodge Challenger SRT Demon. Wróćmy jednak do "pana szerokiego", a raczej do tego, co interesuje Was najbardziej - technikaliów. Pod maską najnowszej, najmocniejszej i najbardziej wulgarnej odmiany Jeepa Grand Cherokee bulgotać będzie turbodoładowany motor 6.2 Hellcat legitymujący się mocą 707 KM - o ile silnik trafi do "szerokiego" w niezmienionej formie. Jeśli tak się stanie, Grand Cherokee Trackhawk ma szansę przegonić Challengera SRT Hellcat w sprincie do 100 km/h (przypominamy: 3,7 s!). Skąd takie przypuszczenie? Odpowiedzią jest serwowany przez Jeepa, znakomity napęd na wszystkie koła. Za zmianę biegów będzie odpowiadał, a jakże, 8-biegowy "automat" TorqueFlite.
Cokolwiek nastąpi, kwiecień zapowiada się niesamowicie emocjonująco. W każdym razie dla grupy FCA, której stoisko będzie wyjątkowo groźne. Demony, piekielne koty - to nie wróży niczego dobrego... Dla konkurencji. Zapowiada się, że Jeep Grand Cherokee Trackhawk zredefiniuje pojęcie "szalonego SUV-a", stawiając nacisk na "S" w nazwie świadczące o sportowym charakterze auta. A że przy okazji użytecznym? Bierzemy w ciemno!