Nowy Opel Frontera wybiera się w offroad. Pierwowzorowi nie dorówna, ale jest w tym pewien pomysł

Wszyscy doskonale wiemy, że pierwszy Opel Frontera był bardzo sprawny poza utwardzonymi szlakami. Nowa generacja raczej nie powtórzy jego sukcesu pod tym kątem, aczkolwiek skutecznie udaje rasową terenówkę. A to oznacza, że nadchodzi nowa wersja, która może być ciekawym uzupełnieniem oferty.

Nie jest tajemnicą, że Stellantis nie posiada dobrego napędu na cztery koła na mniejszych platformach. Nawet nowy Jeep Compass nie zyska układu 4x4 w wersjach innych niż elektryczna, przynajmniej na tę chwilę. To znak czasów - ale i pewna słabość tej grupy. Nie oznacza to jednak, że ten koncern nie szuka alternatywnych rozwiązań, aby rozbudować swoje portfolio. Dołączenie drugiego silnika elektrycznego w wersji na prąd, a także w miękkiej hybrydzie, tworzy "nieco oszukane", ale jednak przydające się od czasu do czasu 4x4. Wiemy, że ten system pojawi się w nowej Grande Pandzie. Teraz do tej listy dołączył także Opel Frontera.

Marka z Russelsheim pokazała prototypowy model o nazwie Gravel, który póki co jest "studium wizualnym". Niemniej warto mu się przyglądać, gdyż może być punktem wyjścia dla lekko uterenowionej wersji, która zyska napęd na cztery koła.

Opel Frontera Gravel jest przesadzony wizualnie. Skupmy się na tym, co może kryć się pod nadwoziem

A mamy tutaj tak naprawdę tylko dwie opcje. Pierwszą jest wersja spalinowa, z silnikiem 1.2 MHEV, który oferuje 145 KM. Stellantis posiada system z dodatkowym silnikiem z tyłu, który tworzy układ AWD. Taki napęd znajdziemy w Jeepie Avengerze 4XE i w Alfie Romeo Junior Q4.

Co prawda te auta zbudowano na innej platformie, aczkolwiek nie zdziwię się, jeśli płyta STLA Small (budżetowa i bardzo "tania") też jest w stanie przyjąć elektryfikację w takiej formie.

Opel Frontera Gravel

Drugą opcję stanowi wariant elektryczny z dodatkowym silnikiem. Tutaj pod znakiem zapytania stałby zasięg, gdyż Frontera ma stosunkowo małą baterię.

Większe zużycie energii mogłoby wpłynąć na zasięg. Jeśli koncern postawi na taką opcję, to z pewnością będzie to wersja "budżetowa", gdzie dodatkowa jednostka nie tylko nie będzie zbyt mocna, ale do akcji wkroczy dopiero po wychwyceniu uślizgu przedniej osi. Alternatywnie odpowiednie ustawienia napędu będzie można wybrać z menu samochodu.

Jedno jest pewne - w tym roku Stellantis pokaże nam z pewnością produkcyjną Grandę Pandę 4x4, a w ślad za nią może pójść sprawniejsza na śliskiej nawierzchni Frontera.