Opel Astra GSe i Grandland GSe z polskimi cennikami. Trzymajcie się krzeseł
Opel Astra GSe i mocno limitowany Grandland GSe już niedługo trafią do polskiej oferty. Trzeba przyznać, że ceny nie należą do niskich.
Linia GSe w Oplu oznacza usportowione, zelektryfikowane odmiany. Choć wszyscy tak naprawdę czekali na "coś więcej", to zarówno Opel Astra GSe, jak i Grandland GSe silnikowo nie wyróżniają się niczym z gamy produktów Stellantis. Cała nadzieja w modyfikacjach zawieszenia.
A. No i na pewno wyróżniają się ceną.
Opel Grandland GSe - 50 sztuk, po ćwierć miliona złotych
Zacznijmy od Grandlanda GSe. Dealerzy już niedługo zaczną przyjmować zamówienia, ale faktem jest, ze ten samochód będzie mocno limitowany. Na polski rynek przeznaczono jedynie pięćdziesiąt sztuk. To wyposażony w zmodyfikowany układ kierowniczy, przekalibrowane zawieszenie oraz amortyzatory Koni FSD SUV z pakietem stylistycznym. Silnik? Oczywiście hybrydowy - ten, który doskonale znacie z naszych testów. Dwie jednostki elektryczne oraz 1.6 Turbo zapewniają w sumie 300 KM i bardo dobre osiągi. Z poprawionym zawieszeniem to może być ciekawe auto.
Tyle, że Opel Grandland GSe został wyceniony na 252 900 zł. Kiedy 300-konna hybryda ostatnio była w ofercie (już jej nie ma), kosztowała 232 800 zł. A więc całkiem spora dopłata.
Opel Astra GSe debiutuje w najmocniejszej odmianie
O ile w przypadku Grandlanda nastąpiła wymiana najmocniejszej normalnie dostępnej wersji na limitowaną GSe, to w przypadku Astry mamy do czynienia z debiutem. Tu jednak również nie mamy nic "ponad to co znamy" - taki sam silnik 1.6 Turbo, połączony z jednostką elektryczną, dostępny jest również w Peugeocie 308. I tak samo dysponuje 225 KM.
Zaletą i tak bardzo dobrze prowadzącej się Astry jest obniżone zawieszenie, poprawione w podobny sposób co w Grandlandzie. Mamy więc amortyzatory Koni z selektywnym tłumieniem drgań, zmienione nastawy zawieszenia i układu kierowniczego oraz 10 mm bliższy ziemi samochód. Do tego oczywiście pakiety stylistyczny i kompletne wyposażenie. I cena... 204 000 zł, za hatchbacka. Na kombi przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Dealerzy zaczną przyjmować zamówienia od lutego. Choć wyróżnienie usportowionej gamy wydaje się być świetnym pomysłem, mam wrażenie że zmian jest za mało, a ceny zbyt wysokie, aby przyciągnęły w naszym kraju wielu klientów.