Opel Astra Hybrid - TEST. Najlepsza generacja w historii modelu?

Być może wkładam kij w mrowisko i rozsierdzę fanów marki, ale moim zdaniem nowy Opel Astra Hybrid to świetne auto. Ba, pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że jest to najlepsza Astra w historii. Dlaczego tak uważam? Już Wam tłumaczę.

Carlos Tavares ma wyjątkowy dar uzdrawiania marek, dla których pracuje. Opel tuż przed przejęciem przez PSA tonął w długach i zdawał się być na równi pochyłej, sunąc ku upadkowi. Francuzi przyszli, pozamiatali i postawili markę na nogi w zaledwie dwa lata. Od tamtej pory kierunek rozwoju był oczywisty - dla optymalizacji finansowej wszystkie konstrukcje oparto na platformach i silnikach z PSA. Dostaliśmy Crosslanda, Grandlanda, nową Zafirę i Corsę. Najdłużej czekaliśmy na najważniejszy model - ale warto było. Opel Astra Hybrid nie rozczarowuje, a wręcz miło zaskakuje. Nie jest pozbawiony wad, ale zalety potrafią je przyćmić.

Czemu więc uważam, że jest to najlepsze wydanie tego samochodu? Przekonajcie się sami.

Opel Astra Hybrid - TEST. Bliźnięta bez bezpośredniego podobieństwa

Zacznijmy od kluczowej kwestii, czyli od konstrukcji tego auta. Ta jest maksymalnie ujednolicona z innymi kompaktowymi modelami grupy Stellantis (wywodzącymi się z PSA), czyli z Peugeotem 308 i DS 4. I to widać na każdym kroku.

Opel Astra Hybrid TEST

Wystarczy uważnie przyjrzeć się bryle nadwozia. Pod ładnym poszyciem kryje się niemal ta sama konstrukcja. Identycznie rozwiązane słupki, minimalne różnice w rozstawie osi i ujednolicona gama jednostek napędowych od razu przypominają, że te samochody są rodzeństwem.

Stellantis idzie nieco inną drogą, niż grupa Volkswagena. Tam platforma MQB (i wcześniej starsze konstrukcje) są bazą dla wielu pokrewnych modeli. Różnic wizualnych jest jednak bardzo dużo, a wymiary skrajnie się różnią pomiędzy "konkurencyjnymi" autami.

Moim zdaniem Opel Astra, w zestawieniu z 308 i DS 4, wypada naprawdę doskonale - zwłaszcza pod kątem stylistyki

Niemcy wreszcie znaleźli język stylistyki, który pasuje do charakteru ich marki i nie jest nudny. Charakterystyczny front "Vizor" z jednej strony nawiązuje do designu stosowanego w poprzedniej generacji Astry, a z drugiej stawia na przyjemne dla oka kanciaste linie.

To samo tyczy się profilu i tyłu tego auta. Proste kształty i ostre załamania sprawią, że samochód ten nie zestarzeje się zbyt szybko. A tego nie można powiedzieć o poprzedniku, który już tuż po premierze wyglądał jak daleko idący lifting czwartej generacji Astry.

Powiem więcej. Moim zdaniem stylistyka nowego kompaktowego Opla, choć będąca już znana chociażby z Mokki, jest równie przełomowa, jak w przypadku pierwszej Insigni. Przez mój dom przewinęły się trzy takie Ople i cały czas uważam, że był to jeden z najlepszych modeli w historii tej marki - ciężki i wielki, ale solidny i wciąż atrakcyjnie wyglądający.

Auto, które widzicie na zdjęciach, to usportowiona wizualnie wersja GS. Zyskała ona ciemne wstawki w zderzakach, czarny grill z czarnym logotypem i atrakcyjne felgi z czerwonymi elementami.

Opel stworzył też świetną koncepcję kokpitu

Pod nazwą "Pure Panel" kryje się połączenie dwóch 10-calowych wyświetlaczy, które zabudowano w czarnej obudowie. Środkowy ekran jest lekko skierowany w stronę kierowcy, a pod nim kryje się zestaw przycisków do obsługi multimediów i klimatyzacji.

Przede wszystkim udało się tutaj uniknąć wklejania "tabletu" na szczycie deski rozdzielczej. Poza tym ergonomia jest wzorowa, a grafika na zegarach i na ekranie multimediów nie rozczarowuje wyglądem i rozdzielczością.

Ergonomia jest moim zdaniem świetna (pomijając ukryte funkcje, do których rzadziej zaglądamy - ich odnalezienie to droga przez mękę), a pozycja za kierownicą doskonała. W przeciwieństwie do Peugeota 308, w którym z bliżej nieokreślonego powodu nie jestem w stanie usiąść w wygodny sposób. Tutaj za to czuję się doskonale. Jest komfortowo, siedzi się nisko, a przyjemna kierownica dobrze leży w dłoniach.

Nie sposób też nie wspomnieć o fotelach AGR, które nie tylko zapewniają dobre trzymanie boczne, ale też są bardzo wysokie. Po pokonaniu dłuższej trasy nie byłem w ogóle zmęczony.

We wnętrzu nie brakuje też schowków - i to dobrze rozplanowanych. Obok wybieraka skrzyni biegów ulokowano dwa uchwyty na kubki i dużą skrytkę zasuwaną roletą. Przed podłokietnikiem jest też małe zagłębienie na klucze i mniejsze przedmioty. W podłokietniku zmieścicie z kolei portfel lub rzadziej używane przedmioty.

Tworzywa także nie zawodzą. Pomijając wielką połać plastiku na drzwiach (na co to komu?), dostajemy tutaj miękkie plastiki w wielu miejscach - na desce rozdzielczej i w górnej części przednich boczków. Z tyłu jest twardo, ale to urok każdego auta z tego segmentu.

Minusem jest za to dekor piano black, który w aucie z przebiegiem 5500 kilometrów wyglądał niczym po kilku latach eksploatacji.

Nieco gorzej wypada tutaj tylna kanapa

Mam wrażenie, że jest to niestety urok konstrukcji tego auta, gdyż na ilość miejsca na nogi można narzekać także w Peugeocie 308 i w DS 4. Tutaj jest podobnie. Za wyższym kierowcą nie pozostaje zbyt wiele miejsca, ale spędzenie długiej podróży nie będzie problematyczne. Plus za wygodny podłokietnik, oraz za nawiewy i gniazda USB.

Lekkim rozczarowaniem jest też bagażnik. Ze względu na obecność akumulatora o pojemności 12,4 kWh jego pojemność to tylko 352 litry. Na jedną dużą walizkę wystarczy, ale przy większej liczbie bagaży może być już ciężko. Jeśli wozicie dużo rzeczy, to poczekajcie na wersję Sports Tourer - będzie znacznie lepszym wyborem.

Opel Astra Hybrid - właściwości jezdne są ogromnym zaskoczeniem

O autach z grupy Stellantis (i przede wszystkim z dawnego PSA) można mówić wiele, ale nie można im odmówić jednej cechy - potrafią oferować dobre właściwości jezdne. Peugeot pokazał to przy debiucie obecnego wcielenia modelu 508, a 308 odziedziczyło po nim te cechy.

Tutaj nie jest inaczej. Nowa Astra zaskakuje swoimi możliwościami, choć jest zwyczajnym kompaktem. W porównaniu do Peugeota zyskała nieco sztywniejsze nastawy i jest zauważalnie twardsza. Nie przełożyło się to jednak na utratę komfortu, gdyż sprężystość zawieszenia dobrze radzi sobie z niedoskonałościami polskich dróg - nawet na 18 calowych felgach.

Opel Astra Hybrid TEST

Mnie jednak najbardziej zauroczyły możliwości tego auta w zakrętach. Tak, można nim pojechać szybko i mieć z tego radość. Opel Astra Hybrid jest wyjątkowo podatny na sterowanie gazem. Delikatne odjęcie prawej nogi w łuku natychmiastowo "wkleja" auto w idealną nitkę, a przód nie wybiera się w bliżej nieoczekiwanym kierunku.

To zasługa niżej położonego środka ciężkości (za sprawą akumulatora trakcyjnego) i dobrego wyważenia całej konstrukcji. Za tym wszystkim podąża naprawdę niezły układ kierowniczy, o dobrze dobranym przełożeniu.

Szkoda, że Opel nie planuje żadnej prawdziwie sportowej wersji. Wariant GSe, czyli 225-konna hybryda z ponoć jeszcze bardziej sportowym charakterem, będzie jedynie półśrodkiem. 300-konna wersja 4x4 mogłaby być tutaj strzałem w dziesiątkę.

A co znajdziemy tutaj pod maską?

Obecnie najmocniejsza wersja to oczywiście hybryda plug-in - tak jak i w Peugeocie 308 oraz w DS 4. To 180-konna kombinacja silnika 1.6 Turbo (z rodziny PureTech) i jednostki elektrycznej. Ta ostatnia korzysta z akumulatora o pojemności 12,4 kWh.

Zacznijmy od zasięgu na jednym ładowaniu. Realnie bez większego problemu można pokonać około 50 kilometrów na prądzie, co wielu osobom w zupełności wystarczy w trakcie codziennej eksploatacji. Przydaje się tutaj także system rekuperacji, który pozwala na odzyskiwanie energii i jednocześnie oszczędza układ hamulcowy.

W wydaniu hybrydowym Astra cieszy naprawdę niezłą dynamiką, o ile oczywiście mamy solidny zapas prądu w akumulatorze. Gdy rozładujemy go na dobre pozostaniemy z przyzwoitym przyspieszeniem (7,6 sekundy do setki), ale stracimy cenne wsparcie jednostki elektrycznej przy wyższych prędkościach - i to czuć.

W końcu w takiej sytuacji 150-konny silnik musi pracować z cięższym nadwoziem. Na warianty bez systemu hybrydowego nie ma co liczyć - dla osób, które nie chcą się ładować z gniazdka zostaje silnik 1.2 Turbo (130 KM) i diesel o takiej samej mocy.

Zużycie paliwa wypada przyzwoicie

Wynik z całego testu, czyli z 348 kilometrów, to 6,1 litra. Wlicza się w to jazda po mieście i ponad 100-kilometrowa trasa autostradami (nocą), gdzie prędkość ustawiona była sztywno na 140 km/h.

Przy rozładowanej baterii w mieście musimy liczyć się na wartości wahające się w granicach od 6 do 8 litrów. Patrząc na to, że jednostka 1.6 PureTech nigdy nie należała do oszczędnych, to udział hybrydy jest wyraźnie odczuwalny dla portfela.

przy 100 km/h: 5,1 l/100 km
przy 120 km/h: 6,5 l/100 km
przy 140 km/h: 7,5 l/100 km
w mieście (rozładowana bateria): 6,1-8,2 l/100 km

Opel Astra Hybrid rozpieszcza też niektórymi elementami wyposażenia - choć brakowało mi tu kluczowego elementu

Muszę tutaj zacząć od fenomenalnego wyświetlacza HUD. Oferuje on ogromny obraz prezentowany "przed autem", a nie na felernej szybce. Wskazania z mapy, czy dane dotyczące prędkości są przekazywane w bardzo jasny i klarowny sposób, co cieszy.

Nowe multimedia także nie rozczarowują. Są dokładnie takie same, jak w DS 4 i w Peugeocie 308. Ich obsługa nie jest trudna, choć jak już wspomniałem pewne funkcje ukryto tak głęboko, że odnalezienie ich w ustawieniach wymaga czasu i cieprliwości.

Przyznam jednak szczerze, że po podłączeniu CarPlaya (Android Auto także jest dostępne) zapomniałem o tych niedogodnościach. Łączność bezprzewodowa sprawia, że zaraz po uruchomieniu systemu telefon paruje się z autem i mamy dostęp do wszystkich kluczowych aplikacji.

Niestety, w tym aucie nie było świateł IntelliLux LED

Oświetlenie zawsze było mocną cechą Opli. Od pierwszych ksenonów IntelliLux w Insigni zrobiono wielkie postępy. Pamiętam, że poprzednia Astra z matrycowymi światłami doskonale sprawdzała się podczas nocnych podróży.

Tutaj niestety tego luksusu nie uświadczyłem, a z tego co widzę lampy IntelliLux zniknęły chwilowo z konfiguratora. Seryjne oświetlenie też wykonano w technologii LED, ale nie należy ono do wybitnych. Snop światła jest dość krótki, a automatyczne światła drogowe działają w wyjątkowo idiotyczny sposób, z reguły oślepiając osoby jadące z naprzeciwka.

Wyjątkowo wkurzający jest też... brak wskazań z tempomatu

Nie wiem, czy to błąd oprogramowania, czy też kwestia niedopracowania, ale jedynym miejscem, gdzie widzicie informacje z tempomatu, jest wyświetlacz HUD. Na ekranie za kierownicą nie pojawia się żadna ikona włączenia ten funkcji. Nie widać także zadanej prędkości.

Co ciekawe po wyłączeniu HUD-a te dane nie pojawiły się na zegarach. To dość zaskakujące i dziwne, ale zapewne jakaś mała łatka naprawi tę niedogodność.

Ile kosztuje Opel Astra Hybrid?

Wyjściowo - 169 500 złotych. Dużo, nieprawdaż? To jednak jedynie początek naszej przygody ze specyfikacją tego samochodu.

Wariant GS Hybrid startuje z poziomu 177 500 zł, a do tej kwoty dokładamy lakier metalizowany, 18-calowe koła i czarny dach. Jesteśmy już więc przy cenie wynoszącej 181 500 złotych. Do tego dorzucamy jeszcze rozbudowane multimedia z fenomenalnym HUD-em za 6000 złotych.

Nasza zabawa kończy się więc na 188 000 złotych. To wysoka cena za auto kompaktowe, do tego będące jedyną opcją, jeśli chcemy mieć pod maską więcej niż 130 KM. Dla porównania jednak Golf GTE (znacznie mocniejszy - 245 KM), startuje od 185 000 złotych. Wybór hybrydy plug-in nigdy nie będzie więc "tani".

Opel Astra Hybrid - moja opinia

To naprawdę udane auto. Tak, ma wiele elementów z Peugeota, a niektóre bardzo rzucają się w oczy. Nie wiem czemu Opel nie dostał na przykład nowych dźwigienek kierunkowskazów i wycieraczek (te wyglądają jak z prehistorii i nie pasują do stylistyki wnętrza). Do tego wiele elementów jest tutaj dokładnie takich samych, jak w Peugeocie (mowa o klamkach we wnętrzu i lusterkach zewnętrznych).

Mimo tych rodzinnych zapożyczeń Astra robi jednak dobre wrażenie. Przede wszystkim wreszcie jest "jakaś". Ma w sobie więcej charakteru i może wpaść w oko. Dobrze jeździ, jest zwinna i potrafi rozpieścić niskim zużyciem paliwa. A tego zawsze brakowało w tym modelu.

Kto ją wybierze? To proste - fani Opli. Oczywiście ciężko o niej powiedzieć, że jest w pełni "niemiecka", ale ten ordnung naszych sąsiadów pojawił się w odpowiednich miejscach. I to będzie największą zaletą nowej Astry.