Opel zrobił elektryzujący restomod. Manta GSE wygląda obłędnie
Restomody to z reguły domena małych firm i manufaktur. Tym razem jednak patrzycie na auto, które stworzył sam Opel. To Manta GSE - elektryk o unikalnym stylu.
Tego się nie spodziewaliście. Opel, czyli marka produkująca raczej "standardowe" i solidne auta, stworzyła coś naprawdę unikalnego i porywającego. Oto Manta GSE. Nie, nie jest to nowe wcielenie tego modelu, a restomod efektownego klasyka, który stał się teraz elektrykiem. I to jakim!
Opel Manta GSE jest "szybka w ciszy"
Zacznijmy od tego co zadziało się pod maską. Tutaj klasyczny silnik ustąpił miejsca elektrycznej jednostce napędowej. Ta generuje 147 KM i 255 Nm momentu obrotowego, a cała moc trafia na tylną oś. I to jest ciekawy moment, gdyż pozostawiono manualną skrzynię biegów, czterobiegową. Co ciekawe silnik elektryczny pozwala na dość nietypowe użytkowanie auta. Możecie bawić się lewarkiem i skakać po przełożeniach, ale jest też opcja jeżdżenia przez cały czas na czwórce. Przy momencie i mocy dostępnych "od zera", auto będzie w stanie bez problemu ruszyć.
Jednostkę połączono z akumulatorem o pojemności 31 kWh, co przekłada się na około 200 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu. Pokładowa ładowarka ma 9 kW mocy, tak więc auto "do pełna" zatankujemy w 4 godziny.
Manta GSE jest naprawdę imponująca wizualnie
W zasadzie nie ma tutaj elementu, który nie przyciąga wzroku. Przykłady? Spójrzcie na front. Charakterystyczny grill "Vizor" jest cyfrowym elementem, a środkowa część to wyświetlacz przekazujący informacje. Tylne lampy także mają w sobie futurystyczny klimat, choć ich forma jest banalnie prosta. Ostry żółto-limonkowy lakier w połączeniu z czarnymi detalami także hipnotyzuje i zawiesza wzrok na tym samochodzie.
Dopełnieniem tego zestawu są 17-calowe alufelgi, które dostarczyła firma Ronal. Owszem, sprawiają wrażenie odrobinę zbyt dużych, ale pasują do szalonego charakteru tego auta.
W kabinie Manta GSE ma wiele nowoczesnych rozwiązań
Klasyczny kokpit uzupełniono rozwiązaniem "Pure Panel", czyli dwoma wyświetlaczami przekazującymi najważniejsze informacje. Poza tym zagościły tutaj sportowe kubełkowe fotele, a całość obszyto alcantarą, z którą kontrastują żółte dodatki.
Oznaczenie GSE, które pojawiło się na Mancie, nie jest przypadkiem. Taka nazwa będzie towarzyszyć usportowionym elektrykom Opla. Te są właśnie zapowiedziane przez ten unikalny restomod. Niemcy niestety nie wprowadzą na rynek nawet limitowanej liczby egzemplarzy Manty. A szkoda, bo takim autem naprawdę chętnie przejechalibyśmy się.