Pali gumę przy 900 obrotach na minutę. Ford Crown Victoria z 27-litrowym silnikiem z czołgu robi show
Silnik z czołgu i Ford Crown Victoria. Jak myślicie, co może wyjść z takiego połączenia? Odpowiadamy: coś absolutnie szalonego!
Ten Ford Crown Victoria przewija się przez autoGALERIĘ już od kilku lat. Szalony szwedzki projekt śledzimy niemal od samego początku i cały czas doglądamy statusu budowy tego samochodu. Przypomnijmy - do popularnego amerykańskiego sedana wrzucono 27-litrowy silnik V12 Meteor, produkcji Rolls-Royce'a. Z reguły Meteor lądował w czołgach i samolotach, tu siedzi sobie z przodu auta kojarzonego z taksówką i policyjnym radiowozem.
Moc? 2500 KM przy zastosowaniu turbosprężarek BorgWarner. Napęd? Tylko na tylne koła. Takie połączenie oznacza jedno: guma pali się tutaj w ekspresowym tempie.
Ford Crown Victoria z silnikiem z czołgu nie potrzebuje obrotów, aby smażyć opony
Na dobrą sprawę już 900 obrotów w zupełności wystarcza, aby tylne opony wpadały w mocny uślizg. Przy nieco ponad 1000 obrotów zamieniają się w biały dym, a przy 2000 obrotów można delektować się wielką białą chmurą serwowaną przez tylne koła.
Moc na tylną oś przekazuje skrzynia TH400 ze stajni General Motors, oczywiście daleka od seryjnej. Jest przebudowana i wzmocniona, tak aby znosiła dzielnie gigantyczny moment obrotowy. Cała konstrukcja jest w zasadzie zbudowana wokół tego wielkiego silnika, a nadwozie to jedyny łącznik z seryjną Crown Victorią.
Nie zmienia to jednak faktu, że całość prezentuje się odlotowo i robi niesamowite wrażenie. Przede wszystkim brzmienie tego silnika jest czymś, co hipnotyzuje. Ciężki i surowy bulgot pasuje tutaj idealnie.
Twórca tego projektu ma szalone ambicje
Jego celem jest doszlifowanie tego samochodu w taki sposób, aby bez problemu radził sobie z jazdą z wysokimi prędkościami. Już teraz na wyposażeniu jest spadochron do hamowania w wyścigach na 1/4 mili lub na milę, a także tylny spoiler, który zwiększa docisk osi.
Ford Crown Victoria jeździ, ale wciąż będzie szlifowany. Obecnie trwają poszukiwania hamowni, która będzie w stanie wytrzymać moc i moment serwowane przez ten samochód. Później przyjdzie czas, aby zmierzyć ten samochód pod kątem osiągów.
Póki co trzeba zadowolić się filmem z bączków na fantastycznym pustym odcinku lotniska lub jakiejś drogi. Smacznego!