Pan Facebook ma gust. Zuckerberg postawił na V8 w ramach "daily"

Wszystko wskazuje na to, że postrzegany niegdyś jako człowiek-robot Mark Zuckerberg wrzucił na luz. Jak się okazuje założyciel serwisu Facebook jeździ na co dzień dość przyjemnym samochodem, z solidnym V8 pod maską.

Wydawać by się mogło, że Ci wszyscy "wielcy CEO", stojący za sterami największych korporacji i firm, są raczej drętwymi ludźmi. Wszędzie biegają z ochroną, wożą się na tylnych kanapach SUV-ów i limuzyn i średnio interesuje ich świat. Jak się jednak okazuje są tutaj drobne wyjątki, a takim jest Mark Zuckerberg. Człowiek, dzięki któremu dostaliśmy doprowadzający nas do szewskiej pasji serwis Facebook, niegdyś chwalił się swoim Golfem GTI. Teraz "Zuck" przeskoczył do czegoś znacznie przyjemniejszego - z bardzo głośnym V8 pod maską.

Jego prywatne auto to nie "Facebook na kołach", a coś z charakterem. Mowa o Cadillacu

I to nie byle jakim, gdyż jest to dokładniej Cadillac CT5-V Blackwing. Mowa więc o samochodzie, który pod maską ma 6,2-litrowe V8, oferujące ponad 600 KM. Odświeżona wersja tego samochodu dodatkowo zyskała lepsze zawieszenie i szereg innych drobnych poprawek. Nie ma tutaj także żadnego wsparcia ze strony jakiegokolwiek układu hybrydowego.

Można więc śmiało powiedzieć, że Amerykanie oferują samochód, który jest tym, czym był do niedawna Mercedes-AMG Klasy E lub BMW M5. W Europie wszystko musi być w większym lub mniejszym stopniu zelektryfikowane. Tutaj mamy czystą moc w surowym wydaniu.

Cadillac CT5-V Blackwing Facebook Mark Zuckerberg

O ile Facebook głównie nas wkurza i jest serwisem niewartym uwagi, o tyle Mark Zuckerberg dostaje od nas kciuka w górę. Sami chętnie wskoczylibyśmy za kierownicę tego auta - to jedna z najciekawszych maszyn na rynku. W wielu testach pokazuje świetne właściwości jezdne, a charakterystyka silnika robi piorunujące wrażenie.

Warto też dodać, że Cadillac CT5-V Blackwing wcale nie jest obrzydliwie drogi. Jego ceny startują od około 97 000 dolarów, czyli od nieco ponad 382 000 złotych. Oczywiście w Europie takie auto kosztowałoby co najmniej dwa razy więcej, ale nasz Stary Kontynent staje się powoli miejscem, w którym motoryzacja sprowadza się do roli artykułów gospodarstwa domowego.

Jeśli chcecie V8 z europejskim znaczkiem, to zostaje Wam hybrydowe BMW M5, lub obecne Audi RS6 i RS7. Klasa E raczej nie powróci w wydaniu 63, zaś Audi szykuje kolejną generację swojego bestsellera, już z hybrydą plug-in na pokładzie.