Peugeot 1007 1.4 Sporty

Peugeot 1007 to pierwszy w historii marki model z czterema cyframi w nazwie. Taki sposób nazewnictwa przysługuje tylko śmiałym, nowatorskim i wyjątkowym projektom. Dokładnie takim jak testowana, limitowana wersja 1.4 Sporty.

RZADKI BAJER

Koncepcji niewielkich pojazdów miejskich jest dziś na rynku niemal tyle, ilu samych producentów samochodów. Każdy z nich proponuje własną, chociaż w gruncie rzeczy wszystkie są do siebie podobne. Naprawdę inny niż wszystkie "maluchy" jest tylko 1007 - pierwszy samochód segmentu B z odsuwanymi drzwiami bocznymi Sésame, które w dodatku zaopatrzono w sterowanie całkowicie elektryczne. Dzięki nim zajmowanie miejsca wewnątrz jest bardzo wygodne, a do zaparkowania wystarczy znacznie mniej przestrzeni niż w przypadku pojazdów o zbliżonych wymiarach.

Stylistycznie 1007 nawiązuje do pozostałych modeli koncernu. Wielki uśmiech na przednim zderzaku i charakterystyczne reflektory przypominające lekko zmrużone kocie oczy nadają mu sympatyczny i zarazem łobuzerski charakter. W króciutkiej tylnej części nadwozia z pionowo opadającą klapą bagażnika uwagę zwracają przyciemnione szyby, srebrna listwa z napisem firmowym oraz interesująco ukształtowane lampy zespolone. Linia boczna natomiast przywodzi na myśl wystrzeloną strzałę, dzięki czemu samochód ma opływowy i dynamiczny kształt, maskujący w pewnym stopniu pudełkowatość zwartego nadwozia. Po prostu prawdziwy mikrovan.

JAK TO SIĘ ROBI

Drzwiami można sterować na kilka sposobów: tradycyjnie, czyli klamkami zewnętrznymi i wewnętrznymi, przyciskami umieszczonymi na desce rozdzielczej lub pilotem zdalnego sterowania (to zdecydowanie najbardziej widowiskowy sposób). W każdym przypadku operacja zamykania lub otwierania trwa 5-6 sekund, co początkowo może być irytujące. Drzwi o klasycznej konstrukcji można przecież "obsłużyć" znacznie szybciej. Jednak te - w zamian za chwilę cierpliwości - nie wymagają od użytkownika używania żadnej siły. Zawieszone na szynach, niemal metrowej długości, przesuwają się daleko do tyłu i sprawiają, że nikt nie będzie miał najmniejszych problemów z zajęciem miejsca w środku. Teraz wystarczy tylko nacisnąć przycisk na desce rozdzielczej, a silniki elektryczne ponownie wykonają swoją pracę.

Pomyślano o bezpieczeństwie użytkowania, chociaż w istocie jakby nie do końca. Drzwi nie dają się otworzyć po przekroczeniu prędkości 5 km/h, ale jeżeli ktoś się uprze, to może to zrobić na postoju i dalej pójdzie już gładko - elektryka wcale nie raczy zamknąć ich po ruszeniu z miejsca. Ostrzegawczy sygnał dźwiękowy i migający symbol na wyświetlaczu komputera pokładowego to zbyt mało. Producent zapewnia, że elektryka zostaje wyłączona w przypadku zderzenia (wtedy drzwi można odsunąć tylko ręcznie) oraz gdy otworzymy wlew paliwa (w przeciwnym razie oba elementy po prostu kolidowałyby ze sobą). System antyzaciskowy zmienia kierunek przesuwu drzwi przy napotkaniu na przeszkodę, lecz jego działanie nie zawsze jest w pełni poprawne. Zdarzają się sytuacje, w których od pewnego momentu mechanizm nie reaguje nie tylko na przedmioty znajdujące się na jego drodze, ale nawet na przyłożenie znacznej siły o przeciwnym zwrocie. Generalnie jednak "sezamowe wrota" ogromnie ułatwiają zajmowanie miejsca na wszystkich czterech fotelach. Doskonale też sprawdzają się podczas parkowania w zatłoczonym mieście, gdzie każdy centymetr powierzchni jest skrupulatnie wykorzystywany.

POKAŻ KOTKU, CO MASZ W ŚRODKU

Wnętrze auta mieści jedynie cztery osoby, ale w tym konkretnym przypadku to raczej zaleta niż wada. Zamiast tylnej kanapy zamontowano bowiem dwa osobne fotele. Kiedy przesuniemy je maksymalnie do tyłu, bagażnik zmaleje do wartości iście mikroskopijnych, ale za to pasażerom tylnego rzędu miejsca na nogi na pewno nie zabraknie. Podczas dłuższej podróży przeszkadzać może im jedynie bliskie sąsiedztwo podsufitki i nieco za krótkie siedziska. Jeżeli natomiast chcemy wykorzystać maksymalną pojemność bagażnika, to z tyłu najzwyczajniej w świecie nie zmieści się żadna dorosła osoba (w przeciwieństwie do dziecka w foteliku). Jakby jednak nie było, swobodne podejście do kwestii aranżacji miejsc przedziału pasażerskiego to zdecydowanie duży plus, tym bardziej, że w razie potrzeby tylne fotele można całkowicie złożyć. Poza tym wszystkie czynności manualne są proste i nie wymagają wysiłku.

Wysokie nadwozie zapewnia ogromną ilość przestrzeni przed i nad głowami pasażerów siedzących z przodu. Wrażenie to potęguje dodatkowo duże dwuczęściowe szklane okno dachowe, wpuszczające do środka mnóstwo światła. W 1007 każdy kierowca łatwo znajdzie pozycję dla siebie. Kolumnę kierownicy można precyzyjnie ustawiać w dwóch płaszczyznach. Siedzi się wysoko, jak w prawdziwym vanie, co wespół z pokaźną powierzchnią szyb zapewnia doskonałą widoczność. Na pochwałę zasługują przednie fotele z jak najbardziej prawidłowym wyprofilowaniem i dobrym trzymaniem bocznym. Części siedziska i oparcia można wymieniać, podobnie jak maskownice nawiewów, dywaniki podszybia, boczki drzwi oraz pokrywy schowków w tylnej części kabiny. Te właśnie kolorowe elementy tworzą wymienny zestaw ozdobny Caméléo pozwalający odświeżyć wygląd wnętrza, gdy zdąży się już opatrzyć. Z demontażem i montażem stylowych dodatków można uporać się dosłownie w kilka minut bez używania jakichkolwiek narzędzi. Natomiast sama deska rozdzielcza ma dość tradycyjną stylistykę. Twarde plastiki są przeciętnej jakości, ale za to o ich spasowaniu nie można powiedzieć złego słowa, co w autach tej wielkości nie jest regułą. Wysoko umieszczony lewarek dźwigni zmiany biegów porusza się przyjemnie lekko i precyzyjnie, a obszyta skórą kierownica dobrze leży w dłoniach.

ZWINNY LEW O SŁABYM SERCU

Silnik nie należy do siłaczy, ale jak na tak małą pojemność cieszy jego elastyczność i wysoka kultura pracy. Ma też ciekawą cechę wynikającą najprawdopodobniej ze specyficznych właściwości akustycznych dolnej części nadwozia, w której umieszczono siłowniki przesuwanych drzwi. Otóż szczególnie w niskim zakresie obrotów można odnieść wrażenie, że odgłosy pracującego motoru dobiegają wprost z... tylnej części samochodu. Jednostka nabiera wigoru dostojnie, bez gwałtownych przypływów mocy. W mieście jest wystarczająco dynamiczna, ale na trasie - przy prędkościach nieznacznie tylko przekraczających 100 km/h - martwi brak jakiejkolwiek chęci do sprawnego wyprzedzania. Wkręcanie silnika pod czerwone pole obrotomierza praktycznie nic nie daje. To cena za bezpieczeństwo, którą płaci się również w postaci sporego apetytu auta na paliwo. Solidnie wzmocniona struktura nadwozia małego 1007 winduje jego masę własną do niemal 1.2 tony. Siedem poduszek powietrznych, kontrola trakcji, skuteczne hamulce - to jeden z najbezpieczniejszych samochodów w klasie, co potwierdza pięć gwiazdek w testach zderzeniowych organizacji Euro-NCAP. Generalnie jednak przydałoby się trochę więcej mocy i momentu obrotowego, dobrą propozycją będzie tu zapewne silnik wysokoprężny.

Aby wysokim i wąskim 1007 można było bezpiecznie jeździć, konieczne było wprowadzenie pewnego kompromisu. Charakterystyka elementów tłumiących została zestrojona raczej sztywno, głównie ze względu na prostą konstrukcję zawieszenia (z przodu kolumny McPhersona, z tyłu belka skrętna i wahacze wzdłużne). Wprawdzie silnie wspomaganemu układowi kierowniczemu brakuje precyzji, ale własności jezdne auta są całkiem niezłe (nie licząc umiarkowanej tendencji do wychyłów nadwozia na szybko pokonywanych zakrętach). Także komfort resorowania jest miłym zaskoczeniem, chociaż spory udział miało w tym zapewne ogumienie testowanego egzemplarza. Należy przypuszczać, że seryjnie montowane 16" alufelgi do spółki z niskoprofilowymi oponami w dużo większym stopniu przekazują pasażerom informacje o nierównościach. Pracę zawieszenia podczas jazdy po jezdni o równej i gładkiej nawierzchni oraz pokonywania długich (ale łagodnych) wzdłużnych pofałdowań można w zasadzie przyrównać do sposobu, w jaki tego rodzaju nierówności pokonują większe auta kompaktowe o analogicznej konstrukcji układu jezdnego (Nissan Almera, Opel Astra Classic). Schody zaczynają się na bardziej zniszczonych drogach. Tu układ jezdny wyraźnie zaczyna się "pocić". Mały rozstaw osi powoduje, że wyboje przekładają się bezpośrednio na ruchy nadwozia, co pasażerowie odczuwają jako podskakiwanie całego auta. Natomiast praca zawieszenia została dostatecznie wytłumiona, podobnie jak odgłosy silnika i powietrza opływającego nadwozie.

CZYM CHATA BOGATA

Wyposażenie wersji Sporty - jak na klasę pojazdu - należy uznać za więcej niż wystarczające. Oprócz dodatków takich jak aluminiowe felgi i relingi dachowe, zawiera ono również elementy podnoszące komfort i bezpieczeństwo jazdy: zestaw audio z CD, komputer pokładowy, szyberdach, rozsądny i nie nadgorliwy czujnik deszczu automatycznie włączający wycieraczki, elektrycznie podnoszone szyby, wreszcie świetnie działającą automatyczną klimatyzację (znaną z ostatnich wersji modelu 406 i 307 z początkowego okresu produkcji) czy komplet poduszek powietrznych oraz kontrolę trakcji.

Peugeot 1007 to świetny nowoczesny pojazd miejski, który ze względu na niewielkie wymiary znakomicie sprawdzi się w dużej metropolii. Na tym nie koniec, bo gdzie tylko się pojawi będzie budzić powszechne i niekłamane zainteresowanie. Bez dwóch zdań jego najbardziej przydatną cechą są oczywiście przesuwane drzwi, dzięki którym można łatwo wsiąść i wysiąść z samochodu w ciasnych miejscach. Wyposażenie - kompletne. Cena - wysoka, bo na poziomie podstawowych wersji większości kompaktów (także tych z 7-letnią gwarancją). Wybierać trzeba zawsze sercem albo głową, ale też pamiętać o jednym: za zwrócenie na siebie uwagi wielu płaci znacznie większe sumy.