Peugeot RCZ był jednym z najciekawszych aut w historii tej marki. Takie modele już nie wrócą
Ostatnio doszedłem do wniosku, że pierwsze 10 lat XXI wieku dało nam wiele cudownych samochodów. Peugeot RCZ to idealny przykład. Bazując na zwyczajnym 308 stworzono świetnie wyglądające i doskonale jeżdżące auto, które cały czas przyciąga uwagę na ulicach.
Coraz bardziej tęsknię za czasami, gdy marki samochodowe tworzyły auta pełne emocji, przy których księgowi nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Obecnie wszystkie nowe auta, z wyjątkiem tych najdroższych, przechodzą przez potężne sito księgowości, a wcześniej są przeciskane przez prasę marketingu. Efekty widzicie na drogach. Nowe modele może i potrafią imponować stylistyką, ale nie są już unikalne. Tymczasem cofając się o raptem 10 lat wstecz mieliśmy cały przekrój nietypowych maszyn, wywodzących się ze standardowych modeli. I Peugeot RCZ w tym gronie zdecydowanie wyróżnia się z tłumu.
Historia tego auta jest fascynująca. Czy wyobrażacie sobie, aby w 2023 roku do produkcji trafił samochód, który w wydaniu koncepcyjnym, absolutnie odlotowym, spodobał się publiczności? Nie sądzę. Z pewnością usłyszelibyśmy wymówki o "studium wizualnym", albo o "braku korzyści ze sprzedaży takiego auta". Tymczasem nieco ponad dekadę temu ktoś powiedział "róbmy to, bo podoba się ludziom". I zrobili.
Peugeot RCZ jest warty uwagi. To będzie ceniony youngtimer
Nadal wychodzę z podziwu, że tak wiele unikalnych elementów trafiło do wersji produkcyjnej tego samochodu. Dach w stylu "double bubble", który inspirowany był autami ze studia Zagato, gięta tylna szyba i charakterystyczny tył nie zostały nijak ugrzecznione lub uproszczone.
W momencie premiery był to dla mnie prawdziwy gamechanger w segmencie "przystępniejszych" samochodów sportowych. Tak naprawdę najbliższym konkurentem RCZ-a stało się Audi TT - równie charakterystyczne, ale prostsze wizualnie.
Francuski samochód cieszył niemal wszystkim. Atrakcyjne nadwozie połączono z naprawdę przyjemnym wizualnie wnętrzem. Choć w dużej mierze przeniesiono je ze zwykłego 308, to nowe fotele, zegarek na desce rozdzielczej i lepsze materiały wykończeniowe "zrobiły robotę".
Pod maską nie zabrakło też odpowiednich silników, choć jednostki 1.6 THP nie zapisały się w historii jako te najbardziej wytrzymałe. Co ciekawe dla oszczędnych był też diesel, który cieszył się sporą popularnością.
To w zupełności wystarczyło, aby wiele osób rzuciło się do salonów Peugeota. Za produkcję odpowiadała Magna, przez co wszystkie wersje wyjeżdżały z fabryki w Graz w Austrii. W ciągu 6 lat z linii produkcyjnej zjechało blisko 55 000 takich samochodów.
Najciekawsza wersja pojawiła się dopiero po liftingu - to Peugeot RCZ R
Francuzi wrzucili do tego samochodu wszystko, co najlepsze. Przede wszystkim pod maską pojawił się silnik 1.6 w wersji THP270. Choć konstrukcyjnie był mocno zmodyfikowanym felernym "Prince'm", to w praktyce stał się najwytrzymalszą i najlepszą jednostką w tym aucie. 270 KM trafiało tutaj na przednią oś, a kierowca miał do dyspozycji 6-biegową manualną skrzynię biegów.
Specjaliści z działu Peugeot Sport nie zapomnieli o szperze (mechanicznej), solidnych hamulcach i inaczej zestrojonym zawieszeniu. Po dziś dzień wiele osób uważa, że RCZ R stanowi idealną syntezę hothatcha i klasycznego dwudrzwiowego auta sportowego. Połączono tu najlepsze cechy takich aut i oddano w ręce klientów w atrakcyjnym wizualnie opakowaniu.
Na efektowne auta spalinowe "dla ludu" nie ma już co liczyć. Niestety, elektryki też nie wchodzą w grę
W przypadku każdego koncernu jedynym celem jest teraz przetrwanie. Rynek stał się trudny, zarabianie na autach na prąd jest skomplikowane, a gamy samochodów ogranicza się do najpopularniejszych segmentów.
Ciekawe auta pozostają więc domeną marek premium, które mają więcej możliwości. BMW wciąż ma w ofercie Z4 (choć trudno powiedzieć, czy zyska następcę) i Serię 4. Mercedes pokazał efektowne wizualnie CLE. Audi dla porównania wycięło TT, a teraz prawdopodobnie pozbędzie się także dwudrzwiowego A5.
Volkswagen miał niegdyś Scirocco i ciekawego Beetle'a. Teraz jesteśmy skazani na mocno zunifikowaną gamę ID, bo "to się opłaca". Citroen nie wrócił do atrakcyjnego małego DS3 i zastąpił go crossoverem. Renault nigdy nie stworzy już tak szalonego samochodu, jakim był mały Wind.
Szkoda. Przed nami czasy masowej, całkowicie nijakiej motoryzacji. Samochody sportowe i usportowione będą zaś domeną wyżej pozycjonowanych firm, z drobnymi wyjątkami. Tutaj z tłumu wybija się Toyota, która robi co może, aby ich gama GR ciągle rosła. To jednak tylko drobny wyjątek od reguły, który nijak nie przełoży się na inne marki.