Nie, to nie jest pół samochodu, to Polaris Slingshot Grand Touring
Wygląda przedziwnie, a do tego ma oferować nowy poziom komfortu. Tylko kto szuka komfortu w takim aucie jak Polaris Slingshot?
Zacznijmy od jednej rzeczy - Polaris Slingshot na tym zdjęciu wygląda idiotycznie. Zgadzacie się?
O co chodzi w tym aucie?
Kojarzycie takie pojazdy jak KTM X-BOW czy Ariel Atom? Polaris Slingshot ma oferować coś w podobnym stylu, tj. maksymalne wrażenia z jazdy w unikalnym stylu. Postawiono tutaj na koncepcję trójkołowca, gdzie z tyłu znajdziemy samotne koło.
O ile zwykły Slingshot ma dawać sporo radości z jazdy, o tyle wersja Grand Touring LE stawia na komfort podróżowania. Dlatego dodano sensowniejsze owiewki i coś na kształt dachu. W sam raz na długą podróż, aby nie zmoknąć lub nie przegrzać się.
Moc trafia tutaj na tylną oś, a generowana jest przez zbudowaną przez Polarisa jednostkę o pojemności dwóch litrów. Oferuje ona 180 KM, lecz w opcji dostępny jest pakiet wzmacniający do 206 KM. W przypadku modelu Grand Touring skrzynia manualna ustąpiła miejsca zautomatyzowanej "AutoDrive", której działanie dopasowano do charakteru auta.
Strategiczne pytanie brzmi - jaki to ma sens?
O ile zwykły Polaris to maszyna do zabawy, o tyle wersja Grand Touring to takie... no właśnie - nie do końca wiadomo co. Na długie wakacje tym nie pojedziesz. Na tor też nie, bo swoimi możliwościami ustępuje standardowej wersji. Nie jest to też iście kolekcjonerska maszyna - cena tego wynalazku to 33 999 dolarów. Na rynek trafi 300 sztuk "luksusowej" odmiany.