Twoja droga do pracy jest jak Le Mans? Musisz więc kupić to Porsche 962C

Jeden z najbardziej ikonicznych samochodów sportowych trafia na sprzedaż. Ale to Porsche 962C jest wyjątkowe. Można nim pojechać po bułki w drodze na tor. Ma też za sobą kawał historii.

Każdy, kto ma choć trochę benzyny we krwi, ma duży sentyment do aut startujących w Le Mans. Wśród nich znalazło się mnóstwo samochodów, które osiągnęły status kultowych, czy też ikonicznych. Jednym z nich jest Porsche 962C, które zaznaczyło swoją obecność dość mocno w latach 80-ych. Jeden z takich samochodów trafia właśnie na sprzedaż, dzięki londyńskiemu dealerowi Joe Macari.

A od Macariego wyjeżdżają wyłącznie auta, które chcielibyście mieć.

To Porsche 962C może Wam służyć jako daily. A komuś służyło jako wóz służbowy

Powiedzmy sobie szczerze. Ten samochód robi wrażenie, gdy pędzi prostą Mulsanne, a do uszu dobiega charakterystyczny dźwięk płaskiej, sześciocylindrowej jednostki o mocy 750 KM. Ale dlaczego nie pojechać nim do Biedronki po ziemniaki?

W Japonii dość regularnie (choć pewnie raczej do Lawsona, czy 7-11) jeździ Porsche 962C w barwach Rothmansa.

Wy jednak możecie stać się właścicielami 962C Kremer, o numerze podwozia CK6-88. Auto pochodzi z 1988 roku i wzięło udział w kilku wyścigach. Wygrało na Hockenheim, Hungaroringu i Wunstorf. W Le Mans było 9, z Kurtem Nissenem za kierownicą. Całkiem niezła historia, jak na Wasz przyszły samochód na dojazdy do pracy.

Porsche 962C

Samochód w 1990 roku trafił do USA, gdzie pozostał do 2001, okazjonalnie biorąc udział w w wyścigach. Od początku XXI wieku jest w Wielkiej Brytanii, gdzie przeszedł pełną renowację oraz... konwersję do wersji drogowej.

Po drodze zaliczył jeszcze kilka imprez, od Goodwood, po Le Mans Classic, a za jego kierownicą siedział m. in. Derek Bell.

Za konwersję do wersji homologowanej odpowiada firma BBM Sport i należy im się wielki szacunek. Wszystko zrobiono "zgodnie ze sztuką" przy zachowaniu jak największej ilości oryginalnego Porsche 962C i bez zbytniego ingerowania w jego konstrukcję. Prototypowy samochód dostał odpowiednie oświetlenie, hamulec postojowy, ale także większe wentylatory, żeby nie grzał się "w korkach" oraz kontrolę trakcji. W środku pojawił się interkom, żeby dało się jakkolwiek skomunikować z pasażerem.

I trzeba przyznać, że dotychczasowy właściciel wiedział jak się obchodzić z tym autem. Ten Kremer zrobił m. in. trasę z Wielkiej Brytanii do Niemiec, zahaczając o muzeum Porsche w Stuttgarcie. Na kołach!

Miejmy nadzieję, że nowy właściciel też będzie miał tyle odwagi. Na razie potrzebuje gotówki - dokładniej rzecz biorąc, miliona funtów. Bez 50.

źródło: Joe Macari