Nowe Renault Trafic to stare Renault Trafic. I nie ma w tym nic złego!

Na pierwszy rzut oka wygląda jak nowa generacja. To jednak zmyłka - Renault Trafic przeszło duży lifting, który mocno odmienił wygląd tego auta.

Dlaczego nie ma nic złego w tym, że Renault Trafic nie zyskało nowej generacji? Cóż, można na to odpowiedzieć jednym zdaniem - bo to udany samochód. Model ten wciąż jest ulubieńcem wielu firm, zwłaszcza specjalizujących się transportem osób. Wytrzymałość Traficów zasługuje na grubą książkę, w której będzie sporo pochwał. Przebiegi pod 800 000 km są normą, co zresztą zobaczycie zaglądając na OTOMOTO lub Allegro.

A teraz Renault Trafic 2021 oferuje to samo, tylko w znacznie ciekawszym wizualnie opakowaniu. I może w tym tkwi sekret przepisu na dobre auto?

Renault Trafic - co się zmieło?

Przede wszystkim front, który mocno nawiązuje do nowych modeli marki, w tym do Clio i Captura. Jest on dużo bardziej wyrazisty i znacznie nowocześniejszy. Linia boczna i tył pozostają bez zmian. Poza tym mówimy o vanie i dostawczaku, gdzie ograniczyłoby się to do "konserwacji powierzchni płaskiej".

Renault Trafic

Ciekawie prezentuje się także kokpit. Jest on dużo przyjemniejszy wizualnie dzięki prostym zmianom. Mamy tutaj na przykład panel klimatyzacji znany z Clio i Captura (w nieco zmienionej formie), oraz nowy system multimedialny. Francuzi niestety nie pokusili się o dodanie 9,3 calowego ekranu. Mamy więc tylko mniejszy, 8 calowy tablet. Na szczęście korzysta on z systemu EasyLink i zapewnia łączność dzięki Apple CarPlay i Android Auto.

Nie zapomniano też o ładniejszych dekorach, które nieco ożywiają kokpit. Martwi mnie natomiast brak większych schowków. Jest tutaj kieszeń na telefon (z ładowarką indukcyjną) i kilka uchwytów na kubki, ale może tutaj zabraknąć dodatkowych miejsc na drobne przedmioty. Renault co prawda obiecuje aż 86 litrów pojemności wszystkich schowków, ale chyba trudno jest to realnie wykorzystać.

Renault Trafic ma stare-nowe silniki

Pod maską znajdziemy trzy jednostki z rodziny dCi - 115, 150 i 170-konną. Te środkową można połączyć z przekładnią EDC, zaś najmocniejszy wariant standardowo oferowany jest z automatem. Wszystko wskazuje też na to, że wszystkie jednostki dostały system miękkiej hybrydy - choć tutaj nie ma oficjalnego potwierdzenia ze strony marki. Wskazują na to jednak dane techniczne pojazdów, które wyciekły do sieci. Oczywiście wszystkie jednostki spełniają normę Euro 6d.