Fani Renault i Volkswagena będą jeździć razem na zloty. Trwają rozmowy na temat wspólnego samochodu
Renault i Volkswagen siadają do rozmów na temat wspólnego projektu. Francuzi zachęcają Niemców do podjęcia współpracy przy budowie małego i taniego samochodu elektrycznego. Luca de Meo zdradził założenia tego projektu.
Luca de Meo, szef Renault, w Genewie zaskoczył nie tylko premierą forsowanego przez siebie modelu 5. W swoich wypowiedziach odniósł się też do kilku szalonych pomysłów, w tym stworzenia "konsorcjum motoryzacyjnego", czyli samochodowego odpowiednika Airbusa. Do tego szef tej francuskiej marki zaskoczył zaskakująco optymistycznym podejściem do zakazu sprzedaży samochodów elektrycznych. Teraz dodatkowo okazuje się, że Renault i Volkswagen siadają do rozmów na temat wspólnego samochodu. A to jedynie fundament planu, który de Meo zaczyna wdrażać w życie.
Renault i Volkswagen stworzą razem samochód? To możliwe - ale temat może być znacznie większy
Szef francuskiego koncernu chce, aby na rynek trafił pojazd elektryczny, który kosztuje około 18 000 euro (lub mniej). Celem jest także zapewnienie dużego zasięgu i solidnego wyposażenia. Wszystko po to, aby oprzeć się konkurencji napływającej z Chin.
Wiadomo jednak, że jeden koncern, nawet wielki, może mieć problemy z realizacją takiego projektu. Tutaj jednak wchodzi ekonomia skali i idea, którą de Meo stara się zarazić innych szefów wielkich firm motoryzacyjnych.
Taki projekt niekoniecznie musi opierać się wyłącznie o współpracę dwóch koncernów
Luca de Meo zachęca wręcz, aby inne firmy zainteresowały się jego pomysłem i także usiadły do stołu. Realnie więc idealną wizją jest stworzenie "samochodu ponad podziałami", tworzonego wspólnie przez największe koncerny na świecie.
Paradoksalnie ten pomysł nie jest żadną nowością. Już w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych taki rozwój motoryzacji przewidział Lee Iacocca, zarządzający Fordem, a później Chryslerem. Jego koncepcja, nazywana roboczo "Global Motors" miała połączyć firmy z wielu krajów, tak aby koszty produkcji były niskie, a jeden produkt trafiał w lekko zmodyfikowanej formie na kluczowe rynki.
Jeśli więc Renault zaciągnie Volkswagena, a dodatkowo przykładowo grupę Stellantis, Forda i po drodze Nissana (po starej znajomości), to możemy mieć do czynienia z nową skalą współpracy pomiędzy markami, otwierającą drzwi do faktycznie tanich samochodów elektrycznych.
Tutaj jednak ich przyszłość jest wciąż pod znakiem zapytania. Luca de Meo, jako szef europejskiego stowarzyszenia producentów pojazdów ACEA, popiera zakaz sprzedaży aut spalinowych po 2035. Klimat dla elektryków może jednak ulec zmianie po wyborach do europarlamentu. Rosnąca siła prawej strony sceny politycznej może doprowadzić do rewolucyjnych zmian, na które niektóre marki już się szykują.