Saleen dogadał się z Chińczykami, Ci - według niego - zakosili jego własność intelektualną
Saleen, marka znana niegdyś z fantastycznego supersamochodu, obecnie jest małym chińskim producentem, który wykorzystuje doświadczenie marki. Nie jest to jednak historia ze szczęśliwym zakończeniem.
Produkcja supersamochodów i tuning aut nie są czymś, co wszystkim przynosi odpowiednie przychody. Saleen, marka należąca do Steve'a Saleena, borykała się z kłopotami finansowymi przez kilka lat. Rozwiązanie przyszło z Chin, gdzie znaleziono partnerów. Dzięki wsparciu miasta Rugao w prowincji Jiangsu, stworzono spółkę joint-venture, której celem było odbudowanie marki i stworzenie nowego silnego brandu obecnego w Chińskiej Republice Ludowej.
Saleen wpakował się w "piękny" interes
Na papierze wszystko wyglądało idealnie. Amerykańska firma miała dostarczyć swoje doświadczenie i design (wyceniane na około 800 milionów dolarów). Rugao miało z kolei zainwestować 500 milionów dolarów w rozwój marki i 600 milionów w formie pożyczek na dalsze badania i tworzenie technologii.
W ubiegłym roku pokazano nawet nowe Saleeny. Wśród nich pojawił się SUV, sportowy model S1 i miejski pojazd. Brzmi jak sukces? Niekoniecznie. Właściciel marki (Steve Saleen) odkrył, że spółka joint-venture przejęła prawa do jego patentów i całej własności intelektualnej, nie wymieniając go nigdzie jako osobę odpowiedzialną za ich opracowanie. Na liście znajdują się nie tylko projekty, ale także opracowywane technologie i tajemnice handlowe. Swoją historię opowiedział w rozmowie dla The Wall Street Journal.
Co więcej, Saleen twierdzi, że jego dyrektorka ds. "corporate affairs" odmówiła poświadczenia nieprawdy lokalnym władzom, po czym zaginęła. Miało to nastąpić po jej wizycie w budynku lokalnych władz.
Steve Saleen uwierzył w dobroduszność?
Problem polega na tym, że nowa spółka - JSAT - miała być mniejszościowym udziałowcem. Tymczasem to chińska strona wyłożyła większą część pieniędzy i wykorzystała to jako wytrych do przejęcia patentów. To nie jest pierwszy taki przypadek. Wielokrotnie pojawiały się donosy o przejętej przez chińskie firmy własności intelektualnej, która wyprowadzana jest właśnie przez spółki joint-venture (choć z reguły te mniejsze).
Nie można spodziewać się happy-endu w tej historii. Saleen raczej nie ma szans na jakąkolwiek prawną batalię. Jedyną szansą jest więc odbudowa marki w USA, choć wtedy zaangażować mogą się właśnie Chińczycy, którzy rządzą teraz tymi nieszczęsnymi patentami firmy.
Sytuacja patowa? Bez wątpienia. Saleen nie jest marką budzącą wielkie emocje, ale bezapelacyjnie model S7 wpisał się na listę legendarnych supersamochodów. Najbardziej szkoda w tym wszystkim człowieka, który poświęcił się swojej pasji i chciał ratować swoją własną firmę za wszelką cenę.