Samochód sprzed lat wciąż żyje i ma się doskonale. Właśnie zrobiono z niego nowe coupe

Kupili gotowy projekt, od lat go przerabiają, ale na drogach... jakoś go nikt nie widział. Karma powraca w nowym wydaniu.

Fisker Karma miał swoje pięć minut w świecie showbiznesu. Wielu celebrytów skusiło się na ten przedziwny i ciekawy zarazem samochód, widząc w nim coś odlotowego i wyróżniającego się z tłumu. Henrik Fisker ma jednak talent do psucia swoich biznesów i nie inaczej było z pierwszym wcieleniem tej marki. Ten samochód jednak nie przepadł - cały projekt trafił w prywatne ręce, co dało początek marce Karma Automotive.

Od tamtej pory ta amerykańska marka co jakiś czas pokazuje nowości, często bazujące na tym samym aucie, które zrobiło furorę w 2011 roku (to już 14 lat!).

Teraz na przykład Karma Automotive zrobiło model Amaris, czyli... coupe

Jedno trzeba przyznać - linia tego auta starzeje się z godnością, a po drobnych modyfikacjach wciąż wpada w oko. Nie powinno to jednak dziwić, bo o ile Henrik Fisker nie ma talentu do biznesu, to jednak auta projektuje naprawdę kapitalne.

Karma Amaris

Tak oto czterodrzwiowe coupe straciło teraz jedną parę drzwi i zyskało dynamiczniejszą linię. Wygląda naprawdę dobrze i trzeba przyznać, że wpada w oko. Zadbano tutaj o garść ciekawych detali, takich jak chociażby wzór felg aluminiowych. Wnętrze najprawdopodobniej wygląda tak jak w modelu Gyesera (czyli w czterodrzwiowej wersji).

Najprawodpodobniej, gdyż... te auta są w zasadzie prototypami. Marka istnieje, pokazuje kolejne projekty, ale nie przekłada się to na jakąkolwiek produkcję. Początkowo stawiali na elektryczny napęd. Teraz zmieniają strategię i skupiają się na kombinacji silnika elektrycznego, małej baterii i generatora pod maską.

Krótko mówiąc - możemy podziwiać naprawdę udane wizualnie auta, ale na drogach raczej ich nie zobaczymy, Inwestorzy rzucają gotówką, a marka utrzymuje swoją obecność na rynku, kusząc kolejnymi projektami.

I tak oto biznes się kręci. Czy faktycznie w pewnym momencie wrzucą kolejny bieg i rozwiną skrzydła? Zobaczymy - nie miałbym aż tak wielkich oczekiwań, patrząc na dotychczasową historię Karmy w nowym wydaniu. Z drugiej strony... Karma wraca. Tu ktoś chyba jednak nie zrozumiał znaczenia tego powiedzenia.