Kupił dwa Lamborghini, aby mieć jedno, bo jest tak wielki. Shaq jeździł jedynym Gallardo "w longu"
Shaquille O’Neal ma 216 cm wzrostu, a w szczytowej formie ważył około 150 kilogramów. Przy takich gabarytach wpasowanie się za kierownicę zwykłego Lamborghini Gallardo nie jest możliwe. "Shaq" pokazał jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych - choć wymagało to kupienia dwóch aut i zrobienia z nich... jednego.
Legendy koszykówki nie mają lekko w kwestii wyboru samochodów. Najwyżsi zawodnicy mierzą grubo ponad 2 metry wzrostu, co automatycznie skreśla w ich przypadku mniejsze auta. Nie dziwcie się więc, że często wybierają wielkie SUV-y lub terenówki - tam po prostu się mieszczą. Nie wszyscy jednak mają na to ochotę, a najlepszym przykładem jest kultowy Shaq, czyli Shaquille O’Neal. W swoim garażu miał auto, które stworzono specjalnie dla niego. Na żywo wyglądało po prostu dziwnie, choć mniej wprawne oko nie zauważyłoby różnicy.
Shaq miał jedyne "Gallardo w longu". Tak było, nie zmyślamy
Wyobraźcie sobie, że macie 216 cm wzrostu, wyglądacie jak chodząca kamienica i marzycie o Lamborghini. Mając odpowiednio zasobny portfel można sobie z tym poradzić, choć obecnie najlepszym rozwiązaniem jest Urus.
Blisko 20 lat temu nie było jednak takiej opcji. Gama tej marki ograniczała się do cudownego Murcielago i mniejszego Gallardo. Shaquille O’Neal grając w Miami Heat zapragnął tego drugiego auta. Nijak nie mógł się do niego wcisnąć, więc znalazł proste rozwiązanie - kupił dwie sztuki i zrobił z nich jedną.
Wyzwania podjęła się rodzina Gaffoglio z Argentyny, specjaliści od budowy unikalnych prototypów dla wielu czołowych marek. W zgrabny sposób udało im się pociąć oryginalne Gallardo, wstawić kilkanaście cennych centymetrów w podłogę, drzwi i dach, a następnie zamaskować to przebudowanym nadwoziem.
Cała zabawa kosztowała 600 000 dolarów, plus cenę dwóch Gallardo. Nie było więc tanio. Co gorsza, przygoda Shaqa z tym autem także nie należała do najdłuższych.
Podczas przejazdu do Fort Lauderdale na Florydzie Shaq wpadł w efektowny poślizg, niemal rozbijając auto. Trudno powiedzieć, czy była to kwestia zbyt szybkiej i brawurowej jazdy, czy też długi rozstaw osi całkowicie zabił właściwości jezdne tego auta.
Pewne jest natomiast to, że po tym zdarzeniu legenda NBA sprzedała swój samochód. Jego dalsze losy są o dziwo nieznane. Trudno powiedzieć, czy długie Gallardo trafiło w ręce kolekcjonera, czy też skończyło na złomie. Na pewno gdyby ktoś je sprzedawał w Polsce, to w ogłoszeniu napisałby "jedyny taki zobacz".