Silnik Wankla oficjalnie powraca w Maździe MX-30. To dobrze i... źle

Silnik Wankla ponownie znajdzie się pod maską Mazdy - tym razem jako "range extender" w MX-30. To ciekawy pomysł, ale niosący ze sobą pewne wady.

Nie od dzisiaj wiadomo, że silnik Wankla wciąż jest na tapecie w Maździe. Niestety, nie w takiej formie, w jakiej chcielibyśmy go zobaczyć. Sportowe auto? Nic z tych rzeczy - obrotowy tłok będzie służyć jako range extender w Maździe MX-30. To nic innego jak mała jednostka spalinowa, która znacząco zwiększy zasięg tego samochodu.

Silnik Wankla jako range extender - pomysł zacny, ale wbrew pozorom mało praktyczny

Według wstępnych informacji obecność range extendera pozwoli na przejechanie 400 kilometrów Mazdą MX-30. To dobry wynik, który ucieszy szczególnie tych, którzy cierpią na tak zwane "range anxiety", czyli bojących się ograniczonych możliwości aut elektrycznych.

silnik Wankla Z jednej strony gniazdo ładowania, z drugiej - wlew paliwa

Faktycznie, pod tym kątem Mazda MX-30 nie wypada najlepiej. Do +/- 200 km zasięgu przy idealnych warunkach pogodowych i 160-170 km w zimie sprawia, że nie każdy czuje się pewnie za kierownicą tego auta. Nie przeszkodziło to jednocześnie - co ciekawe - w odniesieniu sukcesu przez MX-30 w Polsce, gdzie sprzedano 222 takie samochody.

Ale wracając do głównego tematu - range extender choć zwiększy zasięg, to tak naprawdę nie zwiększy użyteczności samochodu. Problemem są przepisy, które nie uznają samochodu z range extenderem za pojazd elektryczny.

Silnik Wankla, choć nie przekazuje mocy na koła, to jednak wciąż jest... silnikiem

Już jakiś czas temu szczegółowo zgłębiałem temat elektryków z range extenderem pod kątem rejestracji na "zielone tablice". Nie ukrywam - gdyby była taka możliwość, to używane BMW i3 z "REX-em" byłoby dla mnie i dla mojej żony idealnym samochodem miejskim. Darmowe parkowanie, możliwość jazdy po buspasach - same korzyści!

Przepisy w tej kwestii są też dość niejasne. Wykorzystując pewne luki kilka osób zarejestrowało i3 REX w Polsce na zielone tablice. Ba, ponoć nawet Chevrolet Volt jakimś cudem został przepchnięty w urzędzie i został zarejestrowany jako auto elektryczne.

Teoretycznie bowiem przepisy można interpretować tak: auto, w którym silnik spalinowy nie przekazuje mocy na koła, a działa jako generator, nie jest samochodem spalinowym. Proste?

No nie do końca, gdyż jest to błędne podejście. Teraz przyjmuje się prostszą interpretację - jeśli coś ma wlew paliwa, to nie jest elektrykiem. Koniec, kropka.

Tym samym silnik Wankla w Maździe MX-30 sprawi, że przestanie ona być elektrykiem

Przynajmniej w Polsce. Nie mam szczegółowej wiedzy na temat innych krajów, ale podejrzewam, że tam podejście jest zbliżone.

W efekcie Mazda MX-30 traci wiele zalet, które niesie za sobą tytuł "elektryka". Będzie droższa, cięższa i traktowana jak zwykłe auto. Na pewno wyróżni ją zasięg i komfort podróżowania, ale czy o to tutaj chodzi?

Tak czy siak oficjalnie taki wariant MX-30 poznamy za kilka miesięcy. Auto trafi na rynek najprawdopodobniej dopiero w 2022 roku.