Suzuki Ignis AWD to dosłownie "miejski SUV" - TEST, OPINIA
"Miejski SUV" to obecnie jeden z najpopularniejszych segmentów. Większość to po prostu podniesione hatchbacki. Suzuki Ignis jest inny. To miejskie Jimny.
No dobrze, to miejskie Jimny to lekka metafora. Terenowe Suzuki ujmuje stylem i jest totalnie nieuniwersalne, zdecydowanie woląc bezdroża. Suzuki Ignis dużo lepiej czuje się w mieście. Ale ma napęd na cztery koła i spory prześwit. Zaskakuje też kilkoma innymi rzeczami.
Na co komu więcej na co dzień.
Każdy kupuje taki samochód, jaki mu pasuje. I całe szczęście, bo dzięki temu mamy wiele różnych modeli (choć większość i tak jest podobna). Ale po zajęciu miejsca w Ignisie byłem zaskoczony. Tak naprawdę, do codziennego użytkowania, nie potrzebowałbym nic większego. Wszystko przez to, jak zorganizowany jest Ignis w środku. Ma rozstaw osi minimalnie (18 mm) większy niż VW Up!, jest od niego troszeczkę szerszy (15 mm) i jest tylko troszkę dłuższy od Hyundaia i10 (Suzuki ma równe 3,7 metra, Hyundai 3,67). I mimo tych wymiarów udało się wygospodarować przestronne wnętrze.
Oczywiście, przestronne dla czterech osób, przy czym na długą trasę z tyłu nie zabierałbym nikogo ponad 160 cm wzrostu. I z długimi nogami, bo kanapa, choć przyzwoita w kwestii komfortu, ma bardzo krótkie siedzisko. Nie zmienia to jednak faktu, że nad głową i na nogi jest zaskakująco sporo miejsca i gdyby nie to siedzisko, można by się tam całkiem wygodnie umościć. Za plecami pasażerów jest bagażnik - tu zaskoczenia nie ma. Ma on 267 litrów, czyli blisko nowych samochodów segmentu B, które przekraczają już 4 metry długości. Do tego Suzuki Ignis ma dzieloną kanapę z możliwością przesuwania. Przy dwóch osobach robi się więc całkiem "kompaktowy bagażnik". Niestety kanapa nie składa się na płasko.
Z przodu również jest sporo miejsca. Również na szerokość - znacznie lepiej niż w Jimny i subiektywnie na poziomie segmentu B poprzednich generacji. Fotele za to są dość wygodne, szerokie i o dziwo bez za krótkiego siedziska. Także ergonomia jest całkiem niezła, zwłaszcza że zdublowano "typowo japoński patent", czyli sterowanie komputerem gdzieś za kierownicą. Problemem jest tradycyjnie system multimedialny. Ogarnia interfejsy smartfonów, ale jest mało intuicyjny i działa dość powoli.
Sporo osób, i trochę słusznie, w Suzuki może mieć problem z materiałami wykończeniowymi. Co prawda z przodu pojawia się trochę materiału, ale całe wnętrze zrobione jest z twardych plastików. Tylne drzwi to w ogóle niemalże jeden odlew. Na pewno nie jest to plus, ale trzeba przyznać, że spasowane są wzorowo i nawet poza asfaltem nie wydają nieprzyjemnych dźwięków.
Do miasta i bez asfaltu
Skoro już jesteśmy przy jeździe poza drogami utwardzonymi. Suzuki Ignis w tej wersji dysponuje napędem AWD. To oczywiście prosty układ z automatycznie dołączaną tylną osią i bez możliwości zablokowania. Z drugiej strony, mamy 18 cm prześwitu, asystenta zjazdu ze wzniesienia i tryb "terenowy" wpływający na pracę elektroniki. No i napęd, który na pewno przyda się zimą. Ignis wydaje się być stworzony do górskich wiosek, podobnie jak Panda 4x4. Jest lekki, a napęd poprawia stabilność. Cały czas jest lekko podsterowny, ale trzyma łuk podczas prób jazdy z gazem w podłodze na polnej drodze. W ciężki teren bym się nie wybrał, ale w mikroskali - nie mam nic do zarzucenia.
Podobnie jest na asfalcie. Ignis zaskakuje zwartością i zwinnością. Układ kierowniczy ma bardzo mocne wspomaganie, ale przy manewrach to plus. Suzuki jest niesamowicie zwrotne - promień skrętu to 4,7 metra, więc średnica zawracania jest poniżej 10 metrów. Dołóżmy do tego świetną widoczność, do tego kamerę cofania i niezbyt szerokie koła, które nie stawiają dużego oporu. To wóz, który w mieście sprawdzi się idealnie.
Do tego jest bardzo naturalny w prowadzeniu. Gdyby nie ten mocno wspomagany układ, byłby jak stare samochody. Po prostu "wszystko wiadomo" - co się z nim dzieje, jak się zachowa, jak zareaguje na nasze manewry. Jak na mikre rozmiary i silnik o zadziwiająco "zerowej" dynamice, można nim całkiem szybko pojechać. I przy tym dość komfortowo. Wóz trochę skacze na nierównościach poprzecznych, ale co do zasady, przez tydzień mnie nie zirytował swoim zawieszeniem.
Miejski - słowo kluczowe
Co prawda wspomniałem o byciu stworzonym do górskich wiosek, i podtrzymuję te słowa, ale silnik Ignisa to jednocześnie jego mocna, jak i bardzo słaba strona. Czterocylindrowe 1.2 ma całkiem sensowne na papierze 84 KM. 12,7 sekundy w tym segmencie to też nie powód do wstydu. Samochód ma skrzynię pięciobiegową, i w sumie to wystarczy. Bo ten wóz nie lubi tras. Nie chce jechać szybko i zupełnie nie ma elastyczności. Najlepiej czuje się jako "miejski spryciarz", albo na drogach podmiejskich, gdzie nie trzeba przekraczać 100 km/h. Wtedy redukcja do "trójki" i da się coś wyprzedzić.
Najlepiej czuje się w mieście i widać to również po spalaniu. Nie wiem na ile pomaga układ miękkiej hybrydy, ale Ignis tylko z dziennikarskiego obowiązku średnio pali 6,5 l/100 km. Tzn. jeździłem nim trochę w korkach, bo przy sprzyjających warunkach jest w stanie zejść do poziomu 5,2-5,4 l/100 km. W lekkiej trasie również poniżej pięciu litrów. Przy takich wynikach nawet mikroskopijny bak nie przeszkadza. 32 litry wystarczają na ponad 500 km.
Zużycie paliwa: | Suzuki Ignis Hybrid 1.2 4WD Elegance |
przy 100 km/h: | 4,3 l/100 km |
przy 120 km/h: | 5,6 l/100 km |
przy 140 km/h: | 7,3 l/100 km |
w mieście: | 6,5 l/100 km |
Odpowiedź na pytanie, czemu Ignisów widujemy tak mało
Cena. W teorii to świetny samochód. Ale małe 4x4 są drogie. Zwłaszcza z dość bogatym wyposażeniem. A Suzuki Ignis w tym teście jest "doposażone pod korek", łącznie z dwukolorowym nadwoziem, wycenionym na 3090 zł. Do tego 76 500 zł za sam samochód w wersji Elegance i mamy segment A+ za prawie osiem dych. To nie poprawia nastroju, ale podobnie wyposażona Panda Cross z silnikiem 0,9 Twinair kosztuje tyle samo.
W wyposażeniu znajdziemy te nieszczęsne multimedia, tempomat, automatyczną klimatyzację, system bezkluczykowy, asystenta ostrzegającego o zbliżaniu się do poprzedzającego pojazdu oraz o opuszczeniu pasa ruchu. Całkiem sporo. Problem jest z możliwościami konfiguracji.
Suzuki Ignis w zasadzie nie oferuje opcji. Więc chcąc mieć to wszystko musimy wybrać topową odmianę. Która... jest tylko z napędem 4x4. Jeśli ktoś chciałby z niego zrezygnować, to musi zadowolić się wersją Premium Plus (bez tempomatu, asystentów, automatycznej klimatyzacji i paru innych). To samo dotyczy tych, którzy chcą wziąć skrzynię CVT. Po pierwsze, topowo możemy wybrać Premium Plus. Po drugie, nie ma opcji na 4x4 i "automat".
Podsumowanie
Dla klienta, który jest świadomy ograniczeń silnika, to naprawdę świetny wóz, praktyczny i przyjemny do jazdy. Jedno z większych moich zaskoczeń tego roku. Niestety, sprzedaż zabija nieco konstrukcja cennika. Jako Elegance FWD byłby świetną alternatywą dla samochodów miejskich. W innym przypadku cena robi się wysoka. Nie wątpię, że nowe normy emisji i konieczność wsadzenia "miękkiej hybrydy" wpłynęły na cenę. Na szczęście Ignis chociaż pali tyle co nic.
Suzuki Ignis Hybrid 1.2 4WD 5MT Elegance
SILNIK | benz, R4, 16 zaw. + MHEV |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk wielopunktowy |
POJEMNOŚĆ | 1197 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | 61 kW (83 KM) przy 6 000 obr./min |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 107 Nm przy 2 800 obr./min |
SKRZYNIA BIEGÓW | manualna, pięciobiegowa |
NAPĘD | AWD, dołączana tylna oś |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | Oś sztywna z wahaczami wleczonymi i sprężynami śrubowymi |
HAMULCE | tarczowe went./bębnowe |
OPONY | 175/60R16 |
BAGAŻNIK | 267/1097 l |
ZBIORNIK PALIWA | 32 l |
TYP NADWOZIA | crossover |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 3700/1660/1605 mm |
ROZSTAW OSI | 2435 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 955/375 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 400/1000 kg |
ZUŻYCIE PALIWA (średnie WLTP) | 5,1 l/100 km |
EMISJA CO2 | 114 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 12,7 s |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 167 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 3 lata lub 100 tys. km |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/1 rok |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (Ignis Hybrid 1.2 Comford Plus) 57 500 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 76 500 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 79 590 zł |