Teraz to Europa kopiuje Chiny. Zgadnijcie kto na tym zyska
W tytule nie ma pomyłki: Europa zaczyna kopiować Chiny. Nie chodzi o produkty, a o podejście do motoryzacji. I jak łatwo się domyślić Państwo Środka bardzo na tym skorzysta.
Jeśli przegapiliście ten wątek, to uzupełniamy, po raz kolejny, Waszą wiedzę. Unia Europejska rozważa dopuszczenie sprzedaży hybryd plug-in po 2035 roku. Miałaby to być alternatywa dla pojazdów w pełni elektrycznych, wspierana dodatkowo paliwami syntetycznymi. Jest to jednocześnie krok w stronę ugody z producentami samochodów, a także pomysł, który miałby przemówić do mieszkańców Starego Kontynentu. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z faktu, że Europa w ten sposób niejako kopiuje Chiny.
Chodzi oczywiście o ich podejście do rozwoju motoryzacji, które zakłada maksymalną elektryfikację, ale nie wycina silników spalinowych. Zapytacie się: "ale jak to"? Warto wczytać się w szczegóły ich planów - i połączyć ze sobą kropki.
Europa będzie jak Chiny, czyli stawia na "nową energię"
Jeszcze do niedawna Komisja Europejska twardo trzymała się kursu, wedle którego od 2035 roku pojawi się zakaz sprzedaży samochodów spalinowych. Pierwszą weryfikację tego planu zaplanowano na 2026 roku. Nacisk ze strony producentów, walczących ze spadającą sprzedażą i rosnącą konkurencją ze strony Chińczyków, zaczął przynosić efekty. Ursula von der Leyen zapowiedziała szybkie działania, a nową koncepcję poznamy oficjalnie w marcu.
Wszystko wskazuje jednak na to, że włączy ona hybrydy plug-in i stosowanie paliw syntetycznych. Tym samym po 2035 roku silniki spalinowe wciąż będą w grze - tylko w zupełnie innej formie. Ta dekada pozwoli na lepszy mariaż doświadczeń pozyskanych z budowy elektryków z rozwojem silników spalinowych, które będą oszczędniejsze, efektywniejsze i bardziej ekologiczne.
Wygranych jest tak naprawdę niewielu, ale jeden wybija się ponad wszystkich
Przewagę mają tutaj marki, które w okolicach 2020 roku nie zawiesiły lub przerwały rozwoju nowych silników spalinowych. Mowa tutaj chociażby o BMW, które postanowiło dalej wydawać duże pieniądze na takie konstrukcje. Teraz daje im to przewagę, którą będą mogli wykorzystać.
Z kolei na drugim krańcu spektrum jest chociażby Mercedes czy grupa Volkswagena, które postawiły na pełną elektryfikację. Ostatnie działania tych firm pokazują, że konieczne są szybkie zmiany. Volkswagen zainwestuje w nowe układy hybrydowe, a Porsche wyda setki milionów na jednostki spalinowe.
Największym wygranym są jednak Chiny, które Europa właśnie skopiowała. Zgodnie z koncepcją zaprezentowaną już kilka lat temu przez władze tego kraju, od 2035 roku na drogach mają być już tylko samochodu typu "new energy" (źródło: World Economic Forum).
Co kryje się pod tym określeniem? Wbrew pozorom nie są to wyłącznie elektryki. Te faktycznie mają mieć duży udział, ale Chiny oddają też sporą przestrzeń hybrydom plug-in i klasycznym hybrydom. Idea jest prosta: elektryfikacja to dobry pomysł, ale nie zadziała w każdym przypadku i w każdym miejscu. Tam właśnie do akcji wkraczają auta typu PHEV i HEV, które wciąż cechują się dużo niższą emisją szkodliwych substancji i CO2, oraz zużywają mniej paliwa.
Wyraźny spadek emisji, prowadzący w kierunku neutralności węglowej, przyjęto właśnie okres od roku 2035. Teoretycznie do okolic 2060 roku poziom użycia paliw kopalnych ma spaść w Chinach do 16%. Pozostałe 84% przypadnie na różne alternatywne źródła energii.
Tym samym Chiny zmniejszają w wyraźny sposób zapotrzebowanie na paliwa kopalne i realizują swoją wizję. I to jest kierunek, który może przyjąć Europa w najbliższych latach. To zdecydowanie najkorzystniejsze rozwiązanie, które daje nam czas na uporządkowanie wielu rzeczy - rozbudowy sieci ładowania i transformacji energetycznej (a tu tak naprawdę jedynym rozsądnym rozwiązaniem staje się atom).
I teraz spójrzmy na to, co Chińczycy robią w Europie
Po pierwsze - inwestują w coraz większą liczbę hybryd w gamie. Jaecoo wprowadza system Super Hybrid. BYD planuje rozwój oferty DM-i. MG także ma w drodze nowe pojazdy PHEV i HEV.
Jednocześnie Renault weszło w ścisłą współpracę z Geely. Chińczycy wnieśli kapitał i know-how, aby produkować hybrydy nie tylko dla Francuzów, ale także dla innych producentów. Skorzysta z tego chociażby Mercedes, który ma oferować w nowym CLA jeden z silników z gamy marki HORSE, czyli właśnie spółki joint-venture pomiedzy Renault i Geely.
Czy jesteśmy pod chińskim butem?
Myślę, że to określenie wcale nie jest przesadą. Wbrew pozorom potężna polityczna rozgrywka trwa cały czas i być może Europa nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest już tylko pionkiem.