Lexus IS200t Prestige | TEST
Zadajcie komukolwiek pytanie o samochody klasy średniej z segmentu premium. Niemal stuprocentowo możecie się spodziewać okrzyku „Audi A4, Mercedes klasy C i BMW Serii 3!”. Niektórzy może dorzucą do tego jeszcze Volvo S60. Wiele osób zapomina jednak o bardzo mocnych zawodnikach z Japonii, takich jak Infiniti Q50 oraz właśnie Lexus IS.
Lexus pląsa w klasie średniej od wielu lat. Pierwsza generacja IS-a zadebiutowała w 1998 roku. Po dziś dzień model ten jest dość chętnie wybierany na rynku wtórnym, głównie za sprawą ciekawej stylistyki (zwłaszcza w unikalnej wersji SportCross, czyli jedynym w historii Lexusa kombi) oraz przyzwoitych jednostek napędowych. Do tego wszystkiego dorzucić można też napęd na tył oraz bardzo dobre prowadzenie, które według niektórych biło na głowę wspominaną konkurencję z Niemiec.
W 2005 roku przyszedł czas na drugą generację, która to niosła ze sobą znacznie więcej tak pożądanego przez klientów „uczucia premium”. Pod maską znajdowały się głównie jednostki V6 - jedyną rzędową czwórką był diesel (znowu jedyny w przypadku Lexusa, zresztą niezbyt udany D-CAT). Stylistyka zyskała więcej unikalnego charakteru, głównie za sprawą wielu załamań i ostrych krawędzi. Drugie wcielenie IS-a zyskało też znacznie większą popularność, przyciągając klientów, którzy do tej pory wybierali - przykładowo - bogato wyposażone Toyoty Avensis, ale także ludzi zawiedzionych ówczesnymi produktami Mercedesa, BMW czy Audi.
Aktualny, trzeci IS walczy na rynku od 2014 roku. Tutaj również nie zabrakło innowacji - europejska oferta zbudowana została wokół wersji 250 (2.5 V6) oraz hybrydowej 300h, czyli 2.5-litrowej, 4-cylindrowej benzyny spiętej z silnikiem elektrycznym. Rozwinięto również koncepcje stylistyczne zapoczątkowane przez poprzednika, okraszając je dodatkowo unikalnymi elementami, które zadebiutowały w Lexusie (i pojawiają się w coraz to nowej formie) od czasów topowego limitowanego LF-A.
W 2016 roku IS przeszedł duży lifting, który nie tylko odświeżył stylistykę i nieco zmienił zestaw jednostek dostępnych pod maską tego modelu, ale także wyraźnie poprawił układ jezdny „średniego” Lexusa.
Nie dla każdego
Powiedzmy to sobie szczerze - do salonu Lexusa nie wchodzi się niemalże z ulicy i prosi o pierwsze lepsze auto w ciekawszej konfiguracji. Nie jest to też samochód, który podbija serca menadżerów w warszawskiego „Mordoru”, gdzie wyrobione targety wynagradzane są pięknym średniakiem, bądź właśnie „średniakiem premium”, obowiązkowo w dieslu. Lexus to propozycja dla indywidualistów - osób, które cenią sobie unikalny i niebanalny design. Mnogość przetłoczeń i załamań sprawia, iż sylwetka tego auta jest wyjątkowo lekka i zgrabna. Każdy element jest też tutaj bardzo spójny. Na szczęście w tym całym szaleństwie nie zapomniano o dobrym smaku i dopracowanych detalach. Co zmieniło się w IS-ie po liftingu? Z przodu wyróżniają się przeprojektowane światła przednie z nieco inaczej zarysowanymi kierunkowskazami. Fabrycznie, niezależnie od wersji są one w pełni ledowe (niestety jakość rzucanego przez nie światła pozostawia nieco do życzenia). Pojawiły się również nowe zderzaki, zarówno w wersji F-Sport jak i w testowanym przez nas Prestige. Z tyłu zaś delikatnie przestylizowano światła. Akurat ten element nie kazdemu przypadnie do gustu, głównie ze względu na pomarańczowe wstawki kierunkowskazów, które nieco burzą całą kompozycję.
Jak już wcześniej wspomniałem testowany przeze mnie IS200t to wersja Prestige, czyli topowa odmiana bez sportowych dodatków. Wyróżnia się ona mniejszą liczbą wszelkich ostrych dodatków - całość została znacznie bardziej stonowana, co niektórym zdecydowanie przypadnie do gustu. Doskonałym dopełnieniem ciekawej linii są tutaj 18-calowe felgi o ciekawym wzorze, dość szczelnie wypełniające nadkola (a to już teraz rzadkość, gdyż u konkurentów nie trudno nawet o 20-ki!).
Kokpit IS-a to mieszanka nowoczesnego stylu z „japońską klasyką”. Kształt deski rozdzielczej insiprowany jest tym z LF-A - to właśnie supersportowy Lexus zapoczątkwał charakterystyczną „półkową” strukturę. Na mocno pochylonej konsoli środkowej znalazło się miejsce dla panelu klimatyzacji z dodykową regulacją temperatury (również za pomocą dotykowego suwaka), oraz podstawowych przycisków odpowiadających za obsługę systemu audio oraz podgrzewania i wentylacji foteli. Nieco niżej, tuż obok lewarka automatycznej skrzyni biegów, ulokowano typowy dla tej marki manipulator odpowiedzialny za sterowanie systemem inforozrywki z 10,3-calowym wyświetlaczem ukrytym na szczycie kokpitu. Japończycy twierdzą, że wzorowano się tutaj na myszce komputerowej. Cóż, chyba chcieli być złośliwi, gdyż w codziennym użytkowaniu trudno uznać to rozwiązanie za jakkolwiek praktyczne. Trafienie we właściwą opcję wymaga sporej czułości. Automatyczne naprowadzanie oraz delikatne wibracje wskazujące najechanie na kolejną pozycję z menu mają niby pomóc kierowcy, ale i tak poziom uwagi i koncentracji, który trzeba włożyć w obsługę tego systemu jest zdecydowanie zbyt wysoki. Na szczęście nie zdecydowano się tutaj na rozwiązanie z bratniego częściowo modelu RC, gdzie dżojstik zastąpiono touchpadem.
Zasiadając za kierownicą IS-a poczujemy się niczym w małym kokonie - wyoski i szeroki tunel środkowy wyraźnie otula kierowcę, tworząc dość sympatyczną atmosferę. Kierownica - odpowiednio gruba, choć stosunkowo duża - idealnie leży w dłoniach, zaś tuż pod kciukami kryją się przyciski odpowiadające za obsługę komputera pokładowego oraz systemu audio. Cała ta otoczka sprawia, że Lexusem aż chce się jeździć - i to jeździć szybko. Problem polega na tym, że do tej pory IS nie był mistrzem zakrętów. To na szczęście już przeszłość, bo Japończycy bardzo poważnie podeszli do tematu, słuchając głosu klientów.
Nieco gorzej prezentuje się przestronność IS-a. To zdecydowanie nie jest mocna strona tego auta. Na tylnej kanapie dobrze czuć się będą osoby o wzroście do 170-175 cm. Wyższe istoty mogą zawadzać głową o opadającą linię dachu, a także kolanami o poprzedzające fotele. Bagażnik, przynajmniej na papierze, ma zadowalające 480 litrów. Bez problemu upchniemy do niego dwie mniejsze walizki oraz kilka mniejszych przedmiotów.
Lepiej
Zmieniono więc niemal całą konstrukcję przedniego zawieszenia. Wykonano je z aluminium, aby zredukować masę nieresorowaną. Pojawiły się nowe amortyzatory, a całość ustawiono pod nieco innym kątem. Efekt? IS wręcz pokochał zakręty, pokazując w nich swoje możliwości. Na suchej nawierzchni wywołanie podsterowności jest naprawdę trudne. Dodatkowo ESP, którego nie można wyłączyć zawsze asekuruje kierowcę, utrzymując samochód na obranym torze jazdy. Co prawda przydałaby się opcja mocniejszego uśpienia (na własne ryzyko), no ale takiej przyjemności tutaj nie zaznamy. Układ kierowniczy jest bardzo precyzyjny i przekazuje dużo informacji o zachowaniu pojazdu. Na szczęście nikt nie bawił się tutaj w mocne wspomaganie - można wręcz powiedzieć, że IS wymaga włożenia odrobiny siły w manewrowanie, przykładowo przy parkowaniu, ale odwdzięcza się to wspomnianą komunikatywnością.
Pod maską testowanego egzemplarza znalazła się dwulitrowa doładowana benzyna, generująca 245 koni mechanicznych i 350 Nm momentu obrotowego. Wszystko to trafia na tylną oś za pośrednictwem 8-biegowej automatycznej skrzyni biegów. Rok temu miałem okazję testować Lexusa RX z tym silnikiem - tam jednak przekładnia miała 6 biegów i pracowała w tempie Trabanta próbującego rozpędzić się od zera do setki. Nowa konstrukcja była nadzieją na poprawę, niestety bardzo złudną. Nie można powiedzieć, że jest to zła konstrukcja - przy spokojnej jeździe z gracją i elegancją przeskakuje pomiędzy kolejnymi przełożeniami. Zabawa zaczyna się przy mocniejszym depnięciu w prawy pedał, kiedy to powinna pojawić się redukcja. Przychodzi ona jednak z lekkim opóźnieniem, na co trzeba brać poprawkę między innymi przy wyprzedzaniu. Pomaga nieco tryb SPORT, choć wówczas każde wyższe przełożenie staje się wrogiem, przez co Lexus utrzymywany jest w górnym zakresie obrotów.
Druga kwestia to silnik - bardzo dobry, choć niestety niezwykle łasy na paliwo. IS200t ciągnie niemal przy każdych obrotach, sprawnie nabierając prędkości. Najlepsze jest jednak to, że zarówno od zera do stu jak i od stu do dwustu kilometrów na godzine nie brakuje mu pary. Nie spodziewajcie się nagłego wbicia w fotel, bo takowego nie zaznacie. Jest za to wyczuwalna i przyjemna liniowość, która sprawdza się między innymi podczas szybkiej podróży po autostradzie.
Podróż ta będzie jednak dość często przerywana przez konieczność tankowania. Co jak co, ale jednostka 200t do oszczędnych nie należy. Bardzo spokojna jazda “krajówkami” pozwala na wykręcenie około ośmiu litrów na setkę. W mieście poniżej 12 na pewno nie zejdzie. Przepisowe “140” na autostradzie to z kolei +/- 10-11 litrów na setkę. W praktyce rzadko kiedy na komputerze pojawia się jednocyfrowa wartość. Przy 60-litrowym zbiorniku pozwala to na przejechanie 500-550 kilometrów na jednym tankowaniu. Podróż pomiędzy kolejnymi stacjami nie będzie jednak przesadnie męcząca, gdyż kabina jest doskonale wyciszona, a audio Mark Levinson (opcjonalne) to wciąż jeden z najlepiej grających systemów audio.
Prędkość | Zużycie paliwa |
---|---|
80 km/h | 8,3 |
100 km/h | 9,3 |
120 km/h | 9,8 |
Dobra cena
244 300 zł - na taką kwotę wyceniono ten egzemplarz Lexusa IS200t. Jest to wersja Prestige, stojąca na szczycie oferty, a na jej pokładzie znajduje się absolutnie wszystko, czego dusza zapragnie - począwszy od aktywnego tempomatu, przez szereg różnych udogodnień (takich jak chociażby skórzana tapicerka, wentylacja i podgrzewanie foteli, audio Mark Levinson), aż po wszystkie systemy bezpieczeństwa wspierające kierowcę. Czy to dużo? Konkurenci w zbliżonej cenie potrafią oferować nieco uboższe wyposażenie. Poza tym nie każdy średniak premium zapewnia takie przyjemności jak chociażby wspomniana wentylacja siedzisk, która jest zbawieniem przy skórzanej tapicerce w gorące dni.
Jeśli podoba Wam się Lexus IS, a nie chcecie zostawiać tak dużej kwoty w salonie tej marki, to zawsze pozostają nieco uboższe, choć wciąż atrakcyjne wersje - takie jak F-Sport czy bazowa, acz nie “biedna” Elegance. Dodatkowo na model ten oferowane są atrakcyjne rabaty oraz korzystne finansowanie w ramach Toyota Bank.
Podsumowanie
Samochód kompletny, acz nie idealny. Kierowany do specyficznej grupy odbiorców, która na niemieckie propozycje patrzy z wyraźną niechęcią. Lexus IS to bez dwóch zdań indywidualista, który swoje wady przykrywa całą masą atutów i zalet. Jeśli nie boicie się wysokiego zużycia paliwa, to wersja 200t będzie strzałem w dziesiątkę. Oszczędni zaś z pewnością skierują się w stronę hybrydy o oznaczeniu 300h, pozwalającej na naprawdę oszczędną jazdę, zwłaszcza w mieście.
Dane techniczne
NAZWA | Lexus IS200t | TEST |
---|---|
SILNIK | benzynowy, R4, 16 zaw. |
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni |
POJEMNOŚĆ | 1998 |
MOC MAKSYMALNA | 245 KM (180 kW) przy 5 800 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 350 Nm przy 1 600 - 4 400 obr./min |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, 8-biegowa |
NAPĘD | tylny |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe w./tarczowe |
OPONY | 245/35 R19 |
BAGAŻNIK | 480/1100 |
ZBIORNIK PALIWA | 60 |
TYP NADWOZIA | sedan |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 4/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4680 / 1810 / 1430 |
ROZSTAW OSI | 2800 |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1680/450 |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | b.d |
ZUŻYCIE PALIWA | 9,4/5,9/7,2 (TEST: 12,4/11/11,3) |
EMISJA CO2 | 160 |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 7,1 |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 230 |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 / 3 lata |
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE | co 15 tys. km lub co rok |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | Elegance 200t: 162 900 |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 231 500 |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 244 300 |