Skoda Fabia RS
W ubiegłym roku Skoda po raz czwarty została liderem polskiego rynku motoryzacyjnego. Coś jest więc na rzeczy, nawet jeżeli nie wszyscy czeskie auta uwielbiają, uważając je za nudne produkty przeznaczone tylko dla emerytów. A tymczasem z kwitkiem nie odejdą miłośnicy nawet bardzo mocnych wrażeń.
Skoda powszechnie kultywuje image marki oferującej pojazdy dla spokojnych, ustatkowanych obywateli, ale nie stroni od sportu i specjalnych wersji wyścigowych. Idealnym przykładem jest właśnie Fabia RS.
O jej nadwoziu...
...można w zasadzie powiedzieć dokładnie to samo co o karoserii zwykłych wersji. Jest stylistycznie poprawne, odpowiednio wyważone i - z której strony nie spojrzeć - po prostu klasyczne. Oczywiście w tym konkretnym przypadku siłą rzeczy prezentuje się bardziej agresywnie, a to za sprawą wyszukanych detali.
Mamy więc piękny, wściekle czerwony lakier, antracytowe obudowy lusterek, chromowane dodatki, spojlery, przyciemniane szyby, aluminiowe felgi o niepowtarzalnym wzorze, czerwone zaciski klocków hamulcowych, podwójną końcówkę układu wydechowego, no i oczywiście emblematy vRS. LED-owe światła do jazdy dziennej zamontowano tam, gdzie zwyczajowo znajdują się lampy przeciwmgielne, a więc nici ze statycznego doświetlania zakrętów. Jest jednak doświetlanie dynamiczne, a to już coś. Funkcja ta realizowana jest za pośrednictwem projekcyjnych, skrętnych bihalogenowych reflektorów przednich. Działają podobnie jak biksenony, tzn. światła mijania i drogowe obsługuje jedna żarówka kryjąca się za przesłoną.
Brakuje niestety czujnika automatycznie włączającego reflektory główne po zapadnięciu zmroku. Gdy się ściemni, musimy po prostu pamiętać o przestawieniu przełącznika z trybu "dzienne" na "mijania". Na pozór nic wielkiego, ale zapominalscy mogą w takiej sytuacji spowodować zagrożenie w ruchu drogowym, z uwagi na poruszanie się niedostatecznie oświetlonym pojazdem, a poza tym narażają się na wystawienie mandatu za przysłowiowe "nie manie świateł".
A wnętrze?
Jak to w Fabii, czyli nie za duże i nie za małe, stosunkowo wąskie, ale z miejscem dla czterech średnio rosłych osób wraz z bagażem. Tworzywa są w większości twarde, ale należycie spasowanie. Podsufitka nie jest - jak to zwykle bywa - jasna, a po prostu czarna jak smoła. Na dobrą sprawę taka właśnie barwa dominuje dosłownie wszędzie, nawet na boczkach drzwi i klamkach, które zazwyczaj mają srebrne wykończenie.
Nie uświadczymy żadnych weselszych akcentów, a można przecież było pomyśleć o kilku aluminiowych wstawkach. Poza sportowymi pedałami nie znajdziemy tu jakichś wyjątkowo krzykliwych detali, bo owszem, mamy do czynienia z wersją wybitnie niepospolitą, ale w końcu to przecież w dalszym ciągu tylko poczciwa Fabia z charakterystycznym, gumowym "kikutem" służącym do zamykania pokrywy bagażnika.
W rezultacie okazuje się, że najbardziej rzucającą się w oczy zmianą, w porównaniu ze skromniejszymi odmianami tego samochodu, są zaskakująco wygodne, sportowe fotele z bardzo trafnie umiejscowionym podłokietnikiem. Tak naprawdę do pełni szczęścia brakuje im regulacji podparcia lędźwiowego i obicia ze skóry lub alcantary. To pierwsze powinno być standardem, odnośnie tapicerki natomiast byłoby miło, gdyby producent zdecydował się wprowadzić do cennika taką właśnie opcję.
Niezatarte wrażenie...
...pozostawia po sobie mocno "poturbowany" (podwójnie, bo klasyczną sprężarką i na dokładkę kompresorem), 1,4-litrowy silnik benzynowy o mocy 180 KM i momencie obrotowym 250 Nm. Na biegu jałowym pracuje tak bezszelestnie i bezwibracyjnie, jak gdyby w ogóle nie było go pod maską, chociaż oczywiście układ wydechowy mruczy delikatnym basem. Poganiany, lubi dać znać o swoim istnieniu, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Z kolei traktowany łagodnie, jest ledwo słyszalny.
Superszybka, mała Skoda nie występuje z tradycyjną, manualną skrzynią biegów, bo i po co, skoro seryjna, automatyczna DSG działa po prostu perfekcyjnie. To właśnie dzięki niej układ przeniesienia napędu dostarcza siłę napędową do kół praktycznie bez przerwy.
Skrzynia ma dwa sprzęgła, jest więc niewiarygodnie sprawna. Biegami miota jak karabin maszynowy pociskami. Nie ma się co dziwić, że kierowca zmagający się ze skrzynią mechaniczną, w rywalizacji z DSG stoi na straconej pozycji. Nawet w trybie automatycznym biegi zmieniane są w takim tempie, że odechciewa się używać łopatek przy kierownicy, którymi przełożenia można zmieniać własnoręcznie.
Sportowa Fabia...
...jeździ jak po szynach, ale bywają sytuacje, w których nerwowość na pofałdowanych i śliskich nawierzchniach potrafi wprawić w zakłopotanie. Duży nadmiar mocy sprawia, że przyciśnięta do muru RS-ka bywa nieokrzesana. Ideałem byłby napęd na obie osie, ale w tym konkretnym przypadku to raczej przysłowiowe marzenie ściętej głowy, ze względu na problemy natury konstrukcyjnej i ekonomicznej. Ekonomia nie powinna jednak stać na przeszkodzie, aby układ kierowniczy uczynić nieco bardziej precyzyjnym - teraz jego przełożenie wydaje się odrobinę zbyt "rodzinne".
Zawieszenie zestrojono znacznie sztywniej i dodatkowo obniżono o 15 mm w stosunku do wersji cywilnych. Innej taktyki zastosować po prostu nie było można, skutkiem czego nawet równy asfalt wydaje się szorstki. Nadwozie często wpada w drgania, prawie wcale nie tłumi poprzecznych nierówności, a przy wjeżdżaniu w "tymczasowe ubytki warstwy bitumicznej" wyrzuca pasażerów do góry jak z katapulty. Do tego wszystkiego szerokie, niskoprofilowe opony generują spore szumy. Zdecydowanie, szeroko rozumiany komfort nie był tu priorytetem. Ale ten typ tak ma.
Jeżeli zaś chodzi o...
...kwestię zużycia paliwa, to - jak to zwykle bywa - zależy ono bardzo wyraźnie od stylu jazdy. Najmocniejsza Fabia może w mieście spalić równie dobrze 9, jak i 11 litrów na 100 km albo też zaledwie 6 podczas spokojnego pokonywania długiej trasy. Kiedy jednak przyjdzie nam ochota poszaleć, to wynik takiej zabawy spowoduje wzrost zużycia nawet o 5-6 litrów benzyny, i to nie byle jakiej. Najlepiej PB 98, bo takie właśnie jest zalecenie producenta. W cyklu mieszanym nasza RS-ka potrzebowała średnio równe 10 l/100 km. Generalnie, wskazówka poziomu paliwa opada w szybkim tempie - swoje robi tu oczywiście niewielki, 45-litrowy zbiornik.
Ponieważ w żadnym razie nie jest to zwyczajna Fabia, musi odpowiednio kosztować - a konkretnie 72 850 zł. Konkurencja nie jest tańsza, ale to wciąż dużo pieniędzy, nawet jeżeli wrażenia z jazdy są niezapomniane, a wyposażenie seryjne kompletne (dziwi jedynie brak biksenonowych reflektorów, nawet za dopłatą). Poza tym, szybko okazuje się, że bez kilku dodatków raczej się nie obejdzie - zupełnie jak u VW czy Audi.
Przede wszystkim...
...przygotować trzeba 2550 zł na lakier z białym dachem, 1000 zł na alarm, 750 zł na elektrycznie sterowane tylne szyby, 400 zł na białe alufelgi, 500 zł na przyciemniane szyby, 800 zł na multifunkcyjną kierownicę z łopatkami do zmiany biegów, 850 zł na podgrzewane fotele i jeszcze 700 zł na tempomat. Nawigacja za 3000 zł to całkiem rozsądna propozycja, ale już oczekiwanie dopłaty 600 zł za przedni podłokietnik czy 200 zł za możliwość dezaktywacji poduszki powietrznej pasażera, to po prostu przesada.
Najważniejsze jednak jest to, że klient może nabyć pojazd całkiem udanie łączący cechy auta sportowego z funkcjonalnością wynikającą z zastosowania uniwersalnego nadwozia. Cieszy dobrze (chociaż twardo) zestrojony układ jezdny, no i przede wszystkim fenomenalne wprost osiągi, za które wielu dałoby się pokroić. Niewielkiej korekcie przydałoby się poddać układ kierowniczy oraz wnętrze, które aż prosi się o kilka charakterystycznych wyróżników. Tak czy inaczej, testowany wariant RS można z czystym sumieniem uznać za najdoskonalszy ze wszystkich produkowanych współcześnie odmian Fabii.