Volkswagen Passat Highline 2.0 TDI R-Line
Jaki jest Passat - każdy widzi. Ten samochód nie został stworzony w celu wzbudzania jakichś wyjątkowych emocji. Jak większość przedstawicieli segmentu D ma służyć do sprawnego i komfortowego przemieszczania się z punktu A do punktu B. Dla tych, którzy potrzebują jakiegoś wyróżnika w tym samochodzie przygotowano pakiet R-Line, mający na celu usportowienie sylwetki średniaka Volkswagena.
Nie bijmy się o teorie dotyczące mitycznego prestiżu, ponadprzeciętnej jakości czy też wyjątkowego luksusu oferowanego przez Passata. To naprawdę dobry samochód, który świetnie sprawdza się w codziennym użytkowaniu. Wystarczająco duży, aby komfortowo pomieścić cztery osoby. W wersji Variant dodatkowo cieszy sporym kufrem. W ofercie znajdują się wersje silnikowe w zasadzie dla każdego - od tych, które zadowolą spokojnych kierowców, po takie, które pozwolą spokojnie rozpędzić się do 250 km/h na niemieckiej autostradzie.
Codzienność
Passat generacji B8 bardzo szybko zalał nasze ulice. Wszystko to głównie dzięki korzystnym formom finansowania, idealnie wpasowującym się w potrzeby klienteli biznesowej. Tu pojawia się więc wyzwanie - chcemy Passata (będąc klientem indywidualnym), ale nie chcemy wyglądać jak typowy biały kołnierzyk z Mordoru. Mamy wówczas dwie opcje - albo skierować swoje kroki do mniej popularniej konkurencji, albo spróbować powalczyć z indywidualizacją wyglądu średniaka Volkswagena. Zacznijmy więc od samego pakietu R-Line. Decydując się na takowy zyskujemy przestylizowane zderzaki z powiększonymi wlotami powietrza, dokładki boczne, dyskretny spoiler nad tylną szybą oraz nieco inny grill przedni, na którym umieszczono charakterystyczne logo z literką R. Opcjonalnie możemy także dopłacić do przyciemnianych LED-owych świateł tylnych (zastosowanych w testowym egzemplarzu). W środku zaś znajdziemy usportowione fotele oraz trójramienną kierownicę, którą co poniektórzy będą kojarzyć z innych sportowych modeli tej marki. Drugim elementem, który odetnie nas od powiązań z korporacjami będzie jasny lakier - wszak pod biurowcem najlepiej wygląda się w czerni. Tutaj jednak nie mamy zbyt dużego wyboru - pozostają nam dwa odcienie srebrnego lub błękit.
No dobra, skoro już złożyliśmy “atrakcyjnego” Passata, to czas wybrać odpowiedni silnik. Załóżmy, że dużo podróżujemy w trasie - wówczas najlepszym wyborem okaże się diesel. Wersja 150-konna jest rozsądnym wyborem, choć nie zapewnia rewelacyjnych osiągów. Z kolei odmiana BiTDI produkująca aż 240-koni jest nie tylko droga - czas oczekiwania na wyprodukowanie auta z tym silnikiem jest znacznie dłuższy niż w przypadku każdej innej wersji, głównie ze względu na wysoki popyt na ten silnik (oczywiście na zachodzie). Rozsądnym kompromisem zdaje się być generujący 190 koni diesel. Do tego motoru zdecydowanie pasuje 6-stopniowa skrzynia biegów DSG. Kto wybierałby mocnego diesla, aby nieustannie machać ręką?
Emocje związanie z prowadzeniem? Nic z tych rzeczy. Jest cicho, pewnie i wygodnie - czyli dokładnie tak, jak powinno być. Muszę przyznać, że zestrojenie układu jezdnego w Passacie jest naprawdę dobre, zwłaszcza w wersjach wyposażonych w zawieszenie DCC. Z trybie Comfort wszelkie dziury i nierówności są dobrze tłumione, choć niektórych może irytować przesadna miękkość. Co ciekawe nawet 18-calowe felgi nie stanowią tutaj problemu. Najlepszym wyborem jest jednak podstawowy tryb Normal, lub Individual, gdzie możemy dodatkowo nieco “osłabić” wspomaganie układu kierowniczego. Przydaje się to zwłaszcza podczas jazdy autostradowej, zapewniając lepsze czucie auta i niwelując nerwowe reakcje na ruch kierownicą. Jeśli lubicie poszaleć, to pozostaje Wam tryb Sport - usztywnione zawieszenie dobrze sprawdza się w zakrętach, ale wszystkie niedoskonałości asfaltu będą wówczas wyraźnie wyczuwalne. Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy - kto wybiera Passata z dieslem do zabawy w zakrętach?
Długodystansowiec
Dwulitrowy, 190-konny diesel to także sensowny kompromis pomiędzy osiągami a spalaniem. Nie jest to jednak silnik idealny - posiada on dziwną cechę (wyłącznie przy konfiguracji ze skrzynią DSG) - czuć w nim dziwny brak mocy w zakresie od 0 do 50 km/h. Auto przyspiesza, ale czuć w tym ogromny wysiłek. Dopiero powyżej tej prędkości czuć faktyczne “wciśnięcie” w fotel. Jest to o tyle dziwne, że w tej całej “dziurze” nie ma turbodziury - samochód pracuje już we właściwym zakresie obrotów.
To dziwne zjawisko na szczęście nie wpływa negatywnie na osiągi - pierwsza setka pojawia się już po 8 sekundach, zaś prędkość maksymalna dobija do 230 km/h. Spalanie? Typowy wynik z Warszawy to 6,9-7,8 litra przy unikaniu korków. Przy średniej prędkości wynoszącej 20 km/h podskoczy jednak do 9-10 litrów. W trasie natomiast trudno przebić 7 litrów o ile nie przekraczamy 150 km/h. Przy odrobinie chęci spokojnie zejdziemy poniżej 6 a nawet 5 litrów. Przy 66 litrowym baku pozwala to na pokonanie długiej trasy bez zbędnych przerw na tankowanie.
Komfort?
Niezaprzeczalną zaletą Passata jest uniwersalność jego wnętrza. Nie chodzi tutaj o jego projekt a raczej o możliwość dopasowania pozycji za kierownicą. Lubicie jeździć bardzo nisko? Nie ma problemu. A może wolicie podnieść fotel do góry? Bardzo proszę - nawet przy panoramicznym dachu nie będzie z tym problemu. O ergonomii nie trzeba pisać. Jeśli kiedykolwiek jechaliście Volkswagenem, to doskonale wiecie, że każdy przełącznik jest pod ręką, a obsługa większości elementów nie wymaga lektury instrukcji obsługi. Najbardziej rozpieszczaną grupą w przypadku Passata okazują się jednak pasażerowie. Zwłaszcza Ci, którzy siedzą z tyłu mogą delektować się zapasem miejsca na nogi. Bagażnik? 600 litrów pojemności, idealny kształt, perfekcyjna ustawność. Załadowanie trzech dużych walizek nie stanowi problemu. Przy wrzucaniu rzeczy do kufra docenimy też niski próg załadunku.
Technologiczna poprawność
Na pokładzie testowego egzemplarza nie mogło oczywiście zabraknąć wszelkich nowinek technologicznych, którymi Volkswagen chwali się w motoświecie. Na kilka z nich warto jednak zwrócić uwagę. Doskonałe wrażenie robi Active Info Display, czyli cyfrowy zestaw zegarów. Pomimo mnogości danych, które przekazuje nie męczy wzroku i świetnie sprawdza się podczas długich podróży. Łatwo wówczas docenić możliwość ustawienia podglądu z mapy (powiększonej lub zmniejszonej kosztem wielkości zegarów). Pełna indywidualizacja tyczy się także samych wskaźników - możemy “symulować” klasyczny wskazówkowy prędkościomierz i obrotomierz lub wypełnić te elementy przykładowo danymi z komputera pokładowego lub systemów asystujących kierowcy.
Nawigować pomiędzy kolejnymi opcjami możemy zaś za pomocą przycisków umieszczonych po prawej stronie na kierownicy. “Lewicę” zarezerowano dla aktywnego tempomatu, świetnego zarówno w trasie jak i w mieście. Jak większość systemów tego typu utrzymuje regularny odstęp od poprzedzającego auta oraz pozwala na wyhamowanie samochodu do zera (aby później ruszyć wystarczy delikatnie musnąć pedał gazu). Jedyną jego wadą jest “kwadratowe” wyprzedzanie - po wrzuceniu kierunkowskazu musimy poczekać aż z pola widzenia kamer zniknie poprzedzający nas pojazd. Dopiero wtedy samochód zacznie przyspieszać. Skoro już przy wadach jesteśmy - to warto wspomnieć, że najdroższy system inforozrywki (Discovery) nie przepada za niskimi temperaturami. Wówczas ekran dotykowy odmawia współpracy i trzeba czekać do momentu, w którym we wnętrzu zrobi się nieco cieplej (w trakcie testu temperatury były znacznie niższe niż w połowie sierpnia).
Albo tanio, albo bogato
Ceny Passata Variant startują z poziomu 97 290 zł za podstawową wersję Trendline z silnikiem 1.4 TSI o mocy 125 koni mechanicznych. W takim samochodzie nie uświadczycie jednak nawet połowy z opisanych w teście rozwiązań. Wersja Highline z silnikiem 2.0 TDI 190 i skrzynią DSG kosztuje... 151 990 zł i wciąż nie posiada wielu nowinek technologicznych. Dopiero wydając około 185 tysięcy złotych znajdziemy na pokładzie wszystkie elementy, które znajdują się na pokładzie testowanego przez nas Passata. Jest to niestety bardzo dużo - w tej samej kwocie możemy dostać Forda Mondeo Vignale z mocniejszym, 210-konnym dieslem i równie bogatym wyposażeniem.
Podsumowanie
Komfortowo, bogato i dynamicznie. Passat oferuje naprawdę dużo - choć wszystko to opakowane jest w absolutny brak wizerunku. Jest to jeden z tych samochodów, które po prostu są. Tutaj nie dyskutuje się na temat wyglądu, bo dyskusja taka nie ma sensu. Passata wybiera się dla bagażnika, wyposażenia, przestronności. Jednak nawet z pełną listą opcji jest to po prostu bardzo dobry średniak - do klasy premium brakuje mu dwóch kroków.
Dane techniczne
NAZWA | Volkswagen Passat Highline 2.0 TDI DSG R-Line |
---|---|
SILNIK | diesel, R4, 16 zaw. |
TYP ZASILANIA PALIWEM | common-rail |
POJEMNOŚĆ | 1968 |
MOC MAKSYMALNA | 190 KM (135 kW) w zakresie 3500-4000 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 400 Nm w zakresie 1750-3000 obr./min. |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, 6-biegów |
NAPĘD | przedni |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny McPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe wentylowane/tarczowe |
OPONY | 225/45 R18 |
BAGAŻNIK | 595/1550 |
ZBIORNIK PALIWA | 66 |
TYP NADWOZIA | kombi |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4767/1832/1456 |
ROZSTAW OSI | 2791 |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1550/520 |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | b.d |
ZUŻYCIE PALIWA | 4,9/3,7/4,1 (test: 8,7/6,4/7,7) |
EMISJA CO2 | 107 |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 7,7 |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 237 |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat / 6 lat |
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE | co 30 000 km |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (1.4 TSI 125 KM Trendline) 97 250 |
CENA WERSJI TESTOWEJ | (2.0 TDI 190 KM Highline) 151 990 |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 185 750 |