Toyota C-HR PHEV jeździ na prądzie inaczej niż konkurenci. To może mieć sens - TEST

Toyota C-HR po raz pierwszy debiutuje w wersji PHEV. Choć napęd jest już znany z Priusa, to w praktyce ma wiele unikalnych cech, których w nim nie znajdziemy. Czym się różni, jak działa i czy taki wariant jest warty uwagi?

  • Toyota C-HR PHEV uzupełnia ofertę modelu
  • Łącznie dostajemy tutaj 223 KM
  • Akumulator oferuje 13,6 kWh pojemności
  • C-HR PHEV oferuje ładowanie z mocą 6,6 kWh

Kto by się spodziewał, że Japończycy tak chętnie wejdą w rynek hybryd plug-in. Nie jest to nowość dla Toyoty. W końcu już trzecia generacja Priusa trafiła na rynek w takim wydaniu. Teraz jednak ta marka stawia na nową technologię i na kilka ciekawych rozwiązań. Toyota C-HR PHEV staje na szczycie oferty tego modelu i zapewnia nie tylko największą moc, ale i możliwość jazdy na prądzie.

Teoretycznie jest to 66 kilometrów na jednym ładowaniu. A jak ten model wypada w praktyce? Sprawdziłem to podczas pierwszej jazdy na drogach w okolicach Marsylii.

Toyota C-HR PHEV. Trzy kluczowe określenia: hybryda szeregowo-równoległa, szybsze ładowanie, geofencing

Nowy C-HR już rozgościł się na naszych drogach. Do tej pory sprzedano blisko 4000 egzemplarzy, co jest świetnym wynikiem. W ofercie króluje głównie wersja 1.8 Hybrid, ale i mocniejszy wariant z dwulitrowym silnikiem cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Jeśli chcecie poznać lepiej ten model, to poniżej znajdziecie link do moich wrażeń z pierwszej jazdy.

Kliknij tutaj, aby poznać Toyotę C-HR Hybrid

Czym różni się więc wersja PHEV? Wizualnie tylko jedną rzeczą - klapką po prawej stronie samochodu, pod którą kryje się gniazdo ładowania. Znajdziemy tutaj złącze Type 2, umożliwiające ładowanie samochodu z mocą do 6,6 kW. To pierwsza różnica względem Priusa, gdzie maksymalna moc ładowania wynosi 3,3 kW.

Ta zmiana wynika z dodania drugiej ładowarki pokładowej. Udało się to zrobić tylko dlatego, że C-HR jest zwyczajnie większy od Priusa, a to pozwoliło na lepsze wykorzystanie przestrzeni. Wilk syty, owca cała.

Toyota C-HR PHEV 2024 TEST

W C-HR poprawiono także pracę układu hybrydowego - szeregowo-równoległego. Co to oznacza?

Krótko mówiąc - po rozładowaniu akumulatora moc jest tutaj identyczna, jak przy pełnej baterii. Cały czas mamy więc 223 KM, a zużycie paliwa drastycznie nie wzrasta w momencie, w którym do akcji wkracza głównie silnik spalinowy.

Jak to osiągnięto? Na dobrą sprawę 80% napędu jest identycznego z tym w normalnej hybrydzie. Dostajemy jedynie większy akumulator (13,6 kWh pojemności), system ładowania i nieco zmodyfikowany tryb zarządzania dystrybucji energii.

Nowością w C-HR PHEV jest system geofacingu. Na prądzie pojedziecie w strefach ograniczonej emisji

W Polsce jeszcze tego nie uświadczycie, ale we Francji nie brakuje miejskich stref ograniczonej emisji. Wjechać możecie tam tylko samochodami elektrycznymi, lub nowymi autami spełniającymi wyśrubowane normy emisji spalin.

Toyota postanowiła połączyć możliwości napędu PHEV z nowoczesną technologią, która wykorzystuje jego potencjał we właściwych miejscach. W dane nawigacji wgrano strefy niskiej emisji/czystego transportu. Wjazd do takowej automatycznie aktywuje tryb elektryczny, oczywiście przy stosownym stopniu naładowania akumulatora.

Muszę przyznać, że działa to naprawdę dobrze i skutecznie. W Marsylii faktycznie przez większość czasu jeździłem na prądzie, wykorzystując potencjał akumulatora.

A jak hybryda plug-in radzi sobie w trasie?

Za kierownicą tego samochodu pokonałem dzisiaj ponad 120 kilometrów. Średnie zużycie paliwa z tego dystansu wyniosło równo 3 litry. Jak to możliwe?

Po pierwsze - około 50 kilometrów przejechałem stricte w trybie elektrycznym, co automatycznie obniża średnią. Po drugie - górzysty teren wokół Marsylii ułatwia zabawę w odzyskiwanie energii. A w tej kwestii C-HR PHEV jest naprawdę niezły.

Toyota C-HR PHEV 2024 TEST

Mamy tutaj do dyspozycji tryb B, który aktywuje najsilniejszą dostępną rekuperację. Dodatkowo dzięki radarowi w przednim zderzaku samochód automatycznie hamuje przed poprzedzającymi samochodami korzystając z odzyskiwania energii. Rekuperacja wykorzystuje również dane z nawigacji (Predictive Efficient Drive), aby zwolnić przed zakrętami. W 90% przypadków działa to idealnie, a jedynie od czasu do czasu reakcja systemu jest zbyt wolna.

Toyota C-HR PHEV jeździ bardzo dobrze, ale ma jedną wadę względem standardowej hybrydy

Różnic pomiędzy tymi samochodami w zasadzie nie ma. Wersja plug-in ma nieco mniejszy bagażnik (310 litrów pojemności), co oznacza, że na dłuższe wycieczki trzeba pakować się nieco rozsądniej. W kwestii prowadzenia największą zmianą jest dużo niżej położony środek ciężkości. Dodatkowe kilogramy nie są o dziwo odczuwalne (zawieszenie dobrze je ukrywa), a samo prowadzenie należy do przyjemnych.

Problem stanowi natomiast mocno wystająca obudowa akumulatora, która zmniejsza prześwit o 2 cm, do 12 centymetrów. Nie jest to wielka zmiana, ale wystarcza, aby wysokie progi lub krawężniki stały się odrobinę bardziej problematyczne. Warto więc mieć to z tyłu głowy w momencie, w którym podróżujemy tym samochodem.

Dla kogo jest Toyota C-HR PHEV?

Można śmiało powiedzieć, że to swego rodzaju kompromis pomiędzy elektryfikacją a komfortem użytkowania samochodu spalinowego. Zasięg na prądzie jest przyzwoity i powinien w zupełności wystarczyć do codziennego poruszania się tym samochodem po mieście. Mając przykładowo możliwość ładowania w pracy i w domu, realnie można unikać wizyt na stacjach paliw przez dłuższy czas.

Z kolei w trasie większy akumulator oznacza możliwość lepszego i dłuższego odzyskiwania energii. A ta później trafia znowu na koła, pozwalając na dalsze oszczędności w kwestii zużycia paliwa.

Minusem może być cena. Wersja Style, która ma całkiem niezłe wyposażenie, ale nie oferuje wszystkich gadżetów, kosztuje wyjściowo 189 900 złotych. Wyposażony pod korek wariant to wydatek sięgający niemal 230 000 złotych.

Moim zdaniem hybryda plug-in w tym modelu ma jednak większe szanse na sukces, niż Prius. Modne nadwozie i dobra wydajność, a także szybsze ładowanie to coś, co może przekonać wiele osób. W Polsce nie będzie to bardzo chętnie wybierany wariant, ale w krajach promujących hybrydy PHEV taki C-HR może być atrakcyjną alternatywą.