Toyota GR Supra - TEST. Tak, ma manualną skrzynię biegów i dużo charakteru. Ale czy to wystarczy?
Jeśli istnieje jakiś bóg motoryzacji, to ewidentnie wysłuchał modlitwy setek tysięcy pasjonatów i zachęcił Japończyków do zrobienia tego samochodu. Toyota Supra z manualną skrzynią biegów i 3-litrowym silnikiem pod maską jest ucieleśnieniem wielu marzeń. Ale czy faktycznie mamy do czynienia z tak dobrym samochodem? Moja opinia może być dla Was zaskoczeniem.
Toyota GR Supra nie jest nowością, a model ten z powodzeniem sprzedaje się na całym świecie. Co prawda w Europie nie zrobił takiej kariery jak w USA, ale nie ma w tym niczego dziwnego. W końcu to właśnie tam między innymi wyrósł kult Supry, a dla wielu osób nowa generacja stała się najciekawszą furtką do posiadania sportowego samochodu z sześcioma cylindrami pod maską i z napędem na tylną oś.
Japończycy zrobili też coś, czego nikt się po nich nie spodziewał. Po wielu błagalnych prośbach klientów stworzyli Suprę z manualną skrzynią biegów. Teoretycznie nie brzmi to jak wielkie wyzwanie. W praktyce jednak inżynierowie marki musieli mocno się napracować, aby stworzyć "skrzynię idealną".
I wiecie co? Zrobili coś naprawdę fascynującego, choć wiem, że nie jest to wybór dla każdego.
Toyota GR Supra - TEST. Mieszanka słodko-kwaśna
Przyznam szczerze, że długo nie mogłem przekonać się do tego auta. Zresztą do tej pory miałem okazję przejechać się jedynie wersją 2.0, do tego przez krótką chwilę. Supra stanowiła więc dla mnie tajemnicę, o której wszyscy mówili ale którą trzeba było poznać osobiście.
Pierwsze wrażenia przy dłuższym kontakcie są zaskakująco pozytywne. Stylistyka nadwozia, choć kontrowersyjna, może wpaść w oko. Matowy biały lakier daje tutaj zaskakująco dużo, gdyż świetnie podkreśla wszystkie przetłoczenia. A tych zdecydowanie nie brakuje.
Świetnie prezentują się też nowe, 10-ramienne felgi. Nie wiem czemu Toyota od razu nie postawiła na taki wzór. Jest po prostu znakomity i idealnie pasuje do tego samochodu.
Wnętrze jest już mniej efektowne, choć kombinacja czerni i brązu robi dobre wrażenie. Tu ciekawostka - taką kolorystykę dostaniecie wyłącznie w momencie, w którym wybierzecie wersję z manualną skrzynią biegów.
W kokpicie widać też korzenie auta, czyli geny BMW. Multimedia, pokrętło iDrive i wszystkie przełączniki pochodzą z aut tej niemieckiej marki. Nie zmieniono tutaj nawet czcionki na przyciskach, co może wywołać grymas zniesmaczenia na twarzy.
Ale to wszystko przestaje mieć znaczenie, gdy uruchomicie silnik i ruszycie w drogę
3-litrowa rzędowa szóstka BMW budzi się do życia z lekkimi wibracjami, serwując przy tym delikatną, ale chrapliwą ścieżkę dźwiękową. Toyota nie bawiła się w aktywny układ wydechowy, ani też z system wspierający brzmienie głośnikami.
I dobrze. Od razu urzekła mnie na ta naturalność, która jest niesamowitym kontrastem w stosunku do tego, co dostajemy w nowych autach bawarskiej marki.
Suprę od razu zabrałem w trasę. Przede mną było dużo dróg różniej klasy - od autostrad, aż po lekkie wiraże, gdzie można sprawdzić możliwości zawieszenia.
Jeśli ktoś chce pokonywać tą Toyotą dużą liczbę kilometrów, to powinien pomyśleć o lepszym wygłuszeniu podłogi i o wyborze... wersji z automatem. Przełożenie manualnej skrzyni biegów jest dość krótkie, a przy 140 km/h mamy blisko 3,5 tysiąca obrotów. Do tego szumy docierające z kół są wyraźnie słyszalne i sprawiają, że w kabinie jest po prostu głośno.
Przestałem się tym jednak przejmować w momencie, w którym zjechałem na boczne drogi, na których nie brakowało zakrętów. To właśnie tutaj Toyota Supra pokazuje swoje możliwości i uświadamia, że nazywanie jej "Z4 w przebraniu" jest po prostu głupie.
Dosłownie kilka dni przez odbiorem sportowej Toyoty miałem okazję spędzić kilka dni z BMW Z4 M40i
Od razu powiem Wam jedno - to skrajnie różne auta. Łączy je jedynie platforma i silnik. Jeżdżą inaczej, oferują skrajnie inne emocje i są skierowane do zupełnie innych klientów. BMW rozpieszcza pewnością jazdy i stabilnością. Tymczasem Toyota Supra jest niczym tancerka, która z każdym krokiem coraz bardziej się rozkręca.
Ustawienie zawieszenia w tym samochodzie to absolutny majstersztyk. Jest zaskakująco miękkie i komfortowe, a w zakrętach czuć lekki "body roll". To wszystko jednak działa na naszą korzyść, gdyż dostajemy dzięki temu lepsze czucie samochodu.
Zgrabne zarzucanie tyłem czy wprowadzanie kontrolowanego poślizgu jest tutaj dziecinnie proste. Układ kierowniczy celnie podąża za ruchami rąk kierowcy, a skrzynia manualna paradoksalnie daje lepszą kontrolę nad zachowaniem silnika.
Niczym w starej dobrej szkole driftu, bawiąc się sprzęgłem, gazem i hamulcem uzyskuje się tutaj najlepsze efekty. Za kierownicą tego auta poczułem się przez chwilę jak nastolatek, który może wygłupiać się za kierownicą przez kilka godzin bez przerwy. Na szczęście w głowie mam znacznie więcej oleju, niż te 12 lat temu, kiedy odebrałem prawo jazdy.
W zabawie pomaga charakterystyka silnika
Stosunkowo liniowy wykres mocy i momentu obrotowego, w połączeniu z krótką skrzynią, dają świetne efekty. Supra jest zrywna na każdym biegu, w tym nawet na szóstce.
Sama manualna skrzynia budzi jednak mieszane uczucia. Toyota przyłożyła się do tego projektu, modyfikując go na własne potrzeby. Przede wszystkim początkowo nie zakładano stosowania takiej konstrukcji w tym aucie.
Japończycy i Niemcy usiedli więc do stołu i spojrzeli na to, co mogą tutaj zrobić. Skrzynia pochodzi z innych BMW (to konstrukcja firmy ZF), ale gruntownie przebudowana. Jest ponoć lżejsza i wytrzymalsza. Połączono ją także z fenomenalnie działającym systemem iMT. Zapewnia on automatyczne międzygazy, co ułatwia szybką jazdę bez zabawy w heel-toe.
To akurat tutaj byłoby dość trudne. Nie chodzi jedynie o układ pedałów, ale przede wszystkim o specyficznie działające sprzęgło. Nie znosi ono szybkich zmian. Te muszą być płynne i dość spokojne, aby autem nie szarpnąć lub aby nie "zgrzytnąć" przy skakaniu pomiędzy kolejnymi biegami.
Do tego ciasny kokpit w połączeniu z przesuniętym nieco lewarkiem wymusza specyficzny układ ręki przy zmianie biegów. Mając 185 cm wzrostu musiałem chwytać lewarek "od góry" i pracować głównie nadgarstkiem, gdyż inaczej zapierałem się o fotel. Do tego wrzucając dynamicznie 3-kę łatwo jest przyłożyć knykciami w panel klimatyzacji.
Cóż, coś za coś. Nikt nie powiedział, że Toyota Supra będzie "typowym nowoczesnym sportowym samochodem"
Nic z tych rzeczy, a wręcz przeciwnie. Toyota zrobiła tutaj coś naprawdę wyjątkowego, gdyż wykorzystując nowoczesne rozwiązania i zaawansowaną konstrukcję stworzyła zaskakująco analogowe auto.
Mamy tutaj wszystko z zakresu komfortu, czego do szczęścia potrzeba. Jednocześnie w czasie jazdy można poczuć się niczym w samochodzie sprzed kilkunastu lat, gdzie czuło się całą mechanikę, zwłaszcza "na czterech literach" i na plecach. To coś wspaniałego i naprawdę rzadko spotykanego.
Ten samochód stworzyli pasjonaci dla pasjonatów - i to jest w nim piękne
Widać, że księgowość miała tutaj co nieco do powiedzenia, ale najważniejsze słowo należało do inżynierów. Nie zaprzątano im głowy kwestiami ekologii i ekonomii, choć ta tutaj o dziwo wypada doskonale.
Najważniejsze było jedno - stworzyć dobrze jeżdżące i zwinne auto, które przywróci na rynek nazwę Supra. Czy to się udało? Jeśli bierzemy pod uwagę właściwości jezdne, owszem. Wygląd to kwestia dyskusyjna i nie będę tutaj zaczynać rozmowy na ten temat.
Co ciekawe odbiór tego auta jest bardzo różnorodny. W redakcji GR Supra nas nieco podzieliła. Ja jestem miło zaskoczony tym samochodem, choć nie powiem, że jest to auto, które na długo zapadnie mi w pamięć. Koledzy jednak nie byli tak przychylni i dostrzegali w nim zbyt dużo BMW, a jedynym wyróżnikiem była dla nich manualna skrzynia biegów.
Ważne jest jedno. Toyota GR Supra, jak na tego typu samochód, wciąż kosztuje dość mało
Wyjściowo 231 900 złotych za wersję z silnikiem 2.0, co jest niezłym wynikiem. Wariant z manualną skrzynią biegów i silnikiem 3.0 o mocy 340 KM kosztuje już 329 900 zł. Za automat trzeba dopłacić kolejne 10 000 złotych. Testowe auto w wersji Executive Matt White, z brązowym wnętrzem, także kosztuje 339 900 złotych. Moim zdaniem jest to wciąż stosunkowo "rozsądna" cena, patrząc na możliwości i charakterystykę tego samochodu.
Ten samochód to przeciwieństwo BMW Z4
W przypadku roadstera BMW stwierdziłem, że wersja M40i z 3-litrowym silnikiem jest nieco na wyrost i skupiłbym się na wersji 2.0. Supra jest zupełnie innym przypadkiem. Tutaj wariant 3.0 jest doskonałym wyborem, ale... wcale nie dużo lepszym od 2.0.
Wszystko zależy od sposobu użytkowania tego auta. Jeśli chcecie jeździć na torach wyścigowych, to wbrew pozorom 2.0 nie będzie gorsze. Mając w planach walkę o najlepsze czasówki na ciaśniejszych i bardziej krętych obiektach, to różnica w masie i wyważeniu zadziała na korzyść mniejszego silnika.
Jeśli jednak gang sześciu cylindrów jest "must have", a moc gra pierwsze skrzypce, to 3.0 będzie idealnym wyborem. Ja jednak skusiłbym się na wersję z automatem. Powód jest prosty - chodzi o komfort użytkowania i prowadzenia. Manual ma nieco "zbyt krótkie" przełożenie główne, a do tego wymaga lekkich wygibasów przy operowaniu lewarkiem.
Małe postscriptum w postaci zużycia paliwa
To rzecz, która mnie tutaj bardzo miło zaskoczyła. W mieście wyniki na poziomie 10-12 litrów są standardem. Za to w trasie, nawet pomimo tej "krótkiej" skrzyni, ciężko jest przekroczyć 9 litrów.
przy 100 km/h: | 5,6 l/100 km |
przy 120 km/h: | 7,6 l/100 km |
przy 140 km/h: | 8,7 l/100 km |
w mieście: | 9,8-12,5 l/100 km |