#RamenTygodnia: Toyota Origin - Powrót pierwszej Toyoty Crown
Toyota Origin powstawała na przełomie roku 2000 i 2001. Wyprodukowano nieco ponad 1 000 sztuk, o kilkadziesiąt więcej niż zakładano, jako "reinkarnację" modelu Toyopet Crown z końca lat 50-ych. Wóz z ogłoszenia ma 10 000 km przebiegu i stan sprawiający wrażenie naprawdę niemal fabrycznego. Stąd też zapewne cena - niemal 60 000 USD bez kosztów transportu.
Origin miał wszystko to, czego Japończycy oczekiwali od retrostylistyki. Przednie okrągłe lampy nieco wystające z błotników, chromowany grill, szprychowe alufelgi z udawanymi chromowanymi kołpakami. Zastosowano także pionowe tylne lampy w stylu lat 60, a także zachodzącą na boki tylną szybę ze słupkiem C wygiętym do przodu pojazdu. No i przede wszystkim, drzwi "kurołapki" z tyłu. Jak w Rolls-Royce Phantomie. Wnętrze równie wykończono ekskluzywnie, z obszernymi skórzanymi fotelami z przeszyciami i logiem wyszytym na oparciach.
za to deska rozdzielcza to już niemal Avensis T25, z tą samą kierownicą i standardowym panelem sterowania oraz zegarami. Tylko z drewnianą okleiną. Oczywiście jest też nawigacja.
Pod nadwoziem kryje się jednak Toyota Progres (o dziwo nie Crown). Ten model jest blisko spokrewniony z naszym Lexusem IS pierwszej generacji. Ma też dość podobne wymiary (niecałe 4,6 metra długości). Napęd na tył, wyłącznie poprzez automatyczną skrzynię biegów o czterech przełożeniach. Moc to 220 KM. Toyota Origin to jeden z ostatnich samochodów, w którym Japończycy zastosowali słynny silnik z serii 2JZ. Miłośnicy tuningu w tym momencie już oczami wyobraźni pakują wielkie turbiny, żeby z Origina zrobić latającego bokiem retro-potwora.
My nie. Zostaniemy przy serii. Choć to jeden z bardziej dziwacznych projektów Toyoty. Na żywo wygląda całkiem ciekawie, ale chyba... nas nie przekonał. A jakie jest Wasze zdanie?