Toyota wprowadza genialną hybrydę plug-in. Ma ponad 300 KM i miejsce dla 6 osób
Przejeżdża około 50 kilometrów na prądzie, ma ponad 300 KM i w luksusowych warunkach wozi do sześciu osób. Oto nowa Toyota Vellfire, po raz pierwszy w wydaniu PHEV.
To jeden z tych samochodów, które uwielbiamy. W Europie możemy w zasadzie dostać "bogatszą" wersję tego modelu, znaną jako Lexus LM. Toyota Vellfire i jej skromniejsze wcielenie o nazwie Alphard ma z nim wiele wspólnego - łączy je nawet częściowo wyposażenie wnętrza.
Japoński van zyskał właśnie odświeżony wizerunek i nowy napęd. Patrzymy na to i powiemy jedno: taki samochód postawilibyśmy w naszym redakcyjnym garażu!
Samochód idealny na "roadtripy". Toyota Vellfire oferuje dużo przestrzeni i ma mocny napęd
Ta pierwsza kwestia jest tutaj kluczowa. To van, który oferuje komfort podróżowania na zupełnie innym poziomie. W drugim rzędzie mamy regulowane i przesuwane fotele, które oferują też masaż, wentylację i podgrzewanie. Są niczym najlepsze siedziska z biznes klasy w samolotach. Do tego mamy jeszcze przestronny trzeci rząd, a za nim spory bagażnik.
Stylistyka nadwozia wygląda bardzo dobrze - i może wpaść w oko. Toyota postawiła tutaj na linie, które nawiązują nieco do Lexusów, ale nie zabrakło też detali typowych dla tej marki. Deska rozdzielcza jest prosta, ale elegancka. W jej centrum znajdziemy duży ekran multimediów, zintegrowany z obsługą klimatyzacji za pomocą pokręteł.
A co znajdziemy pod maską?
Tu mamy klasykę Toyoty i Lexusa. To 2,5-litrowa jednostka wolnossąca, pracująca w cyklu Atkinsona, którą spięto z silnikiem elektrycznym i z baterią o pojemności około 15-16 kWh. Zasięg, według japońskiej normy, to "75 km na jednym ładowaniu". Niemniej warto ten wynik wziąć w cudzysłów, gdyż mówimy o przeliczniku bardzo optymistycznym. Realnie będzie to około 50 km, co i tak jest świetnym wynikiem.
O ile Vellfire (i skromniejszy Alphard) nie trafią do Europy, o tyle ten napęd warto obserwować. Nie zdziwi nas sytuacja, w której ten wariant zadebiutuje w Lexusie LM. Napęd E-FOUR (napęd na cztery koła) i ponad 300 KM to coś, co przydałoby się w takim vanie.
A Lexus ma teraz dobrą pozycję do walki. Owszem, mówimy tutaj o drogim aucie, ale konkurencja chwilowo jest osłabiona. Tym samym Japończycy mogą pozwolić sobie na bardziej agresywne działania celem znalezienia klientów.


